Co tam w Jagiellonii: co się stało w Mielcu i czy to się powtórzy?

dziendobrybialystok.pl 2 tygodni temu

Koniec tygodnia nie przyniósł zbyt wiele powodów do euforii dla kibiców Jagiellonii: porażka ze Stalą Mielec przerwała serię spotkań bez przegranej, zespół zagrał poniżej przeciętnej zaraz na samym starcie piłkarskiej wiosny, a jeszcze doszły wiadomości o problemach ze wzmocnieniem plus pojawiła się nieoficjalna informacja o kontuzji Dušana Stojinovića. Jednym słowem: problemy, problemy, problemy. A przed Dumą Podlasia w lutym jeszcze 5 ważnych spotkań, z których żadnego nie wolno odpuścić. Jeszcze dodatkowo PZPN i Komisja Ligi Ekstraklasy pozwoliły rywalom z Legii Warszawa na korzystniejszy układ terminarza akurat przed konfrontacją z żółto-czerwonymi. Ale czy białostoczanie aby nie lepiej radzą sobie, kiedy mają wiatr w oczy i muszą pokonywać przeciwności? Przeczytajcie, posłuchajcie, oceńcie i skomentujcie. Mielec to miejsce, gdzie Jagiellonia - niezależnie od rozgrywek i roli w jakiej gra - nie umie wygrywać. Od lat 90-tych ubiegłego stulecia Duma Podlasia nie potrafi wygrać w Mielcu niezależnie od tego czy Stal uznawana była za mocniejsza niż ekipa z podlaskiego czy też uchodziła za słabszą. To chyba klasyczne złe miejsce dla Jagiellończyków skoro kolejna już ekipa z graczami choćby nie znającymi nazwisk graczy sprzed kilku dekad, nie potrafi tam wygrać. O ile pewnie tylko najstarsi kibice pamiętają okoliczności poprzednich przegranych to piątkową da się wytłumaczyć kilkoma powodami. Po pierwsze żółto-czerwoni wyszli w Mielcu "na pewniaka" bo rekordowym laniu jakie sprawili dla Radomiaka Radom. Zawodnicy chyba za bardzo uwierzyli w swoją siłę i wydawało się im, iż mielecki zespół nie będzie w stanie im się przeciwstawić, więc wywiozą stamtąd przynajmniej remis. Po drugie: błąd był też popełniony po losowaniu, bo Jagiellonia pierwszą połowę zagrała pod wiatr, a w drugiej - ki

Idź do oryginalnego materiału