„Współczesne zagrożenia duchowe to takie formy ukrycia satanicznego charakteru jakiejś praktyki, by wyglądała ona na pożyteczną, dającą zdrowie, władzę czy bezpieczeństwo”, pisze na łamach tygodnika „SIECI” Robert Teki.
Publicysta stawia najważniejsze i podstawowe pytanie: czy demony w ogóle istnieją? Odpowiadając na to pytanie przywołuje następującą historię:
„Osoba, której pomagałem w sprawach duchowych, kilkanaście lat temu uczestniczyła w kursie doskonalenia umysłu prowadzonym przez Lecha Emfazego Stefańskiego w wojskowym ośrodku wypoczynkowym nad Zalewem Zegrzyńskim. Jednym z elementów programu tego kursu był firewalking. Przed wejściem na rozżarzone węgle uczestnicy oddawali się w opiekę „duchowemu przewodnikowi”, którego każdy z nich zaprosił do siebie na pierwszych zajęciach. Jedną z osób biorących udział w kursie była kobieta w średnim wieku. Miała pomalowane paznokcie u stóp. Kiedy weszła na rozżarzoną ścieżkę, lakier spalił się wybuchowo, a choćby najmniejszy włosek na jej nogach pozostał nienaruszony. Żadna z osób chodzących po rozżarzonych węglach nie doznała choćby najlżejszego poparzenia, mimo iż niektórzy uczestnicy tego wydarzenia zagarniali żar dłońmi czy przenosili go w rękach. Upadają więc próby naukowego wyjaśnienia braku oparzeń u osób stykających się z materią o temperaturze 500 st. C dzięki założenia, iż stopa nie styka się z gorącą powierzchnią wystarczająco długo, aby się poparzyć”.
Dlaczego tak się stało? Według autora tygodnika „SIECI” ciało człowieka zachowało się zgodnie z nadprzyrodzoną prawidłowością – tak reaguje ono w stanie transu wywołanego przez demona.
„Ponieważ nikt nigdy nie wyjaśnił, dlaczego materia zachowuje się w identycznych warunkach na dwa, tak radykalnie różne sposoby, mamy dowód na istnienie rzeczywistości nadprzyrodzonej i przy okazji odpowiedź na pytanie o istnienie bezcielesnych inteligencji – demonów”, czytamy.
W związku z tym pojawia się drugie pytanie: czy demony mogą wpływać na świat materialny?
„Z doświadczenia egzorcystów i osób asystujących przy egzorcyzmach wynika, iż złe duchy czasami zakłócają pracę ich telefonów, wpływają na elektryczność, uniemożliwiają zapisywanie plików z istotnymi tekstami, starają się szkodzić i nękać na różne sposoby. Chcą przestraszyć osoby pomagające opętanym, skłonić do tego, by odstąpiły od egzorcyzmów, zniechęcić, izolować. Jednak duchowa moc i energia życiowa demonów nie są nieskończone. Materialne interwencje kosztują te bezcielesne inteligencje wiele wysiłku, więc rzadko ingerują one w świat przyrodzony i tylko w bardzo ważnym dla siebie celu. Innymi słowy, takie sytuacje są wyjątkowe, a zysk szatana musi być duży. Demon jest specjalistą w dziedzinie ekonomii opętania. Nękanie czy ingerencja muszą się opłacać”, tłumaczy.
„Oto odpowiedź na drugie pytanie – demony w ograniczonym zakresie mogą wpływać na świat materialny. W moim przypadku polem ich działania jest żywioł wody i elektryczność. Niedawno zalało nam salon, parę godzin później w łazience popsuł się kran, chwilę potem zepsuła się komórka. Moja żona pyta: Jedziesz prowadzić jakieś rekolekcje?. Jechałem”, podsumowuje Robert Tekieli.
Źródło: tygodnik „SIECI”
TG