Tworzenie zarodków ludzkich, ich selekcja, a następnie mrożenie nadliczbowych zarodków. Czym tak naprawdę jest procedura in-vitro? Na to pytanie obszernie odpowiada film „In vitro. Życie czy śmierć”. „Być może ten film dotrze do rodziny, która zastanawia się nad in vitro i prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy, iż za szczęściem jednego dziecka, które się urodzi, kryje się nieszczęście dzieci, które się nie narodzą” – mówi prezes Centrum Życia i Rodziny.
Sejm RP przyjął nowelizację ustawy, która przywróciła refundację zapłodnienia pozaustrojowego metodą in vitro, a prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę. Kwestia powoływania do życia człowieka metodą in vitro budzi sprzeciw wielu środowisk. O tym, czym jest procedura in vitro, jak przebiega, co wiążę się z możliwością powołania do życia dziecka mówią specjaliści w filmie „In vitro. Życie czy śmierć”, dokumencie zrealizowanym przez Centrum Życia i Rodziny.
Kampania informacyjne jest niezwykle ważna. Być może dzięki niej dotrzemy do rodziny, która właśnie zastanawia się nad przeprowadzeniem procedury in vitro i ta rodzina prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy w tym momencie, ze za szczęściem jednego dziecka, które się urodzi będzie nieszczęście, wieczne nieszczęście, dzieci, które się nie narodzą, a które dar życia otrzymały. Każdy z tych ludzkich zarodków posiada swój własny kod DNA. Pamiętajmy o tym, iż to jest pięć, sześć dzieci przy jednej procedurze, które nigdy się nie narodzą, które – mówiąc brutalnie – trafią do ciekłego azotu – mówi Paweł Ozdoba, prezes Centrum Życia i Rodziny.
O tym, co wiąże się z procedurą in vitro mówią specjaliści m.in. prof. dr n. med. Bogdan Chazan, ginekolog-położnik, który w dokumencie przedstawił proces pobierania komórek męskich i żeńskich, możliwe powikłania zdrowotne, które mogą się pojawić. Lekarz opisał też samą procedurę implantowania zarodków do łona matki.
Procedura in vitro jest daleka od ludzkiego kontekstu aktu małżeńskiego. Jest bardzo stechnicyzowana. Jest niczym innym, jak tworzeniem ludzi – mówi lekarz.
O niskiej skuteczności in vitro, jej kosztach, nie tylko finansowych, a przede wszystkim o liczbie istnień ludzkich, które powoływane są do życia opowiada z kolei dr Tadeusz Wasilewski, specjalista ginekolog – położnik. Dr Wasilewski od 1993 roku przez czternaście lat kierował kliniką prowadzącą program in vitro.
Zarodki tzw. nadliczbowe, które nie zostaną przed nas wybrane, trafiają do zamrożenia, do kriokonserwacji, po kilkudniowej obserwacji ich rozwoju i ocenie rokowań na dalsze przeżycie. To [kriokonserwacja] to zamrożenie zarodków w temperaturze ciekłego azotu, a więc prawie –200 st. Celsjusza. Po rozmrożeniu można powtórnie przetransportować je do jamy macicy – mówi lekarz.
Jak podkreśla, zarodki mogą zginąć na każdym etapie procedury, także w momencie wszczepiania ich do jamy macicy.
Trzeba podkreślić odczłowieczenie całej tej procedury. Mówi się o zarodkach, embrionach, płodach. Tymczasem mamy tu do czynienia z człowiekiem. Co łatwiej powiedzieć? Łatwiej powiedzieć, iż eliminuje się zarodki, czy zabija się ludzi? A jest to taka sama rzeczywistość – mówi Marcin Perłowski z Centrum Życia i Rodziny.
Jak dodaje, w 2020 roku Ministerstwo Zdrowia przekazało, iż zamrożonych jest ponad 122 tys. dzieci w początkowej fazie rozwoju. Ta liczba, to jak mówi dla zobrazowania rzeczywistości, liczba mieszkańców Gorzowa Wielkopolskiego. W opinii wielu lekarzy, liczba zamrożonych zarodków może być jednak o wiele większa.
(…) Mamy już nowego człowieka, który w zasadzie zostaje zamrożony. Nie wiadomo jak długo? Jaki będzie dalszy jego los? Czy kiedykolwiek będzie miał szansę, by się urodzić. Polskie prawo przewiduje, iż te zarodki mogą być przechowywane przez 20 lat. Co się stanie z tymi zarodkami? Czy one kiedykolwiek zostaną rozmrożone? Czy kiedykolwiek zostaną przyjęte przez swoich rodziców albo adoptowane? Tego nie wiemy – zauważa Aleksandra Gajek z Centrum Życia i Rodziny.
To kolejna odsłona dehumanizacji człowieka w tej metodzie, ocenia Monika Zająć z Centrum Życia i Rodziny i wymienia kolejne elementy, które są częścią metody zapłodnienia pozaustrojowego metodą in vitro, jak hodowla zarodków ludzkich, ocena ich jakości, następnie selekcja na postawie oceny możliwości dalszego rozwoju. Jak mówi, na implementację szansę mają jedynie te najlepsze, najsilniejsze. „To już eugenika w czystej postaci”, zauważa.
Mówi się o prawie do posiadania dziecka, jakby dziecko było jakimś przedmiotem, towarem, na który podpisuje się umowę kupna-sprzedaży. Rodzice są kontrahentami, dziecko jest tym przedmiotem, który – jeżeli okaże się wadliwy – to możemy dokonać aborcji – mówi.
Czy istnieje więc alternatywa dla sztucznej prokreacji, która jest godziwa i nie traktuje człowieka w sposób przedmiotowy?
(…) naprotechnologia, która jest bardzo dobrze rozwinięta, o wiele tańsza, o wiele bardziej skuteczna, i co najważniejsze jest moralna i etyczna – wskazuje Paweł Ozdoba, prezes Centrum Życia i Rodziny.
A na skuteczność i etyczność m.in. tej metody wskazuje właśnie dr Tadeusz Wasilewski. Ginekolog-położnik już przed 16 lat pracuje w programie ochronnej medycyny prokreacyjnej – naprotechnologii, która jest o wiele bardziej skuteczna, a przede wszystkim poszukuje przyczyn niepłodności małżonków, tak by po ich wyleczeniu mogło dojść do naturalnego poczęcia.
AG/you tube/Centrum Życia i Rodziny
Dobra moralnie alternatywa dla in vitro? Dr Wasilewski o naprotechnologii
Para mężczyzn pozywa klinikę in vitro, ponieważ otrzymali dziewczynkę, zamiast zamówionego chłopca
„Metoda in vitro powoduje wielokrotnie częstsze mutacje w genomie”. In vitro to nie nauka, a wielki biznes
https://marsz.info/para-mezczyzn-pozywa-klinike-in-vitro-poniewaz-otrzymali-dziewczynke-zamiast-zamowionego-chlopca/