– To nie jest sukcesor Pandy – usłyszeliśmy podczas oficjalnej prezentacji nowego Fiata w Turynie. I od tego zdania wypadało zacząć tekst, ponieważ dla Włochów to musi być naprawdę ważna sprawa.
Grande Panda to kolejny model w gamie Fiata. Oczywiście nawiązuje do kultowej Pandy, Włosi w ogóle tego nie ukrywają, ale tu trzeba postawić kropkę. Nie ma co bawić się w sentymenty, bo ta "prawdziwa" Panda wciąż jest w ofercie.
Fiat Grande Panda – jak wygląda?
W tym przypadku "Grande" nie oznacza czegoś wielkiego, bo nowy Fiat to kompaktowe auto. Ma 3,99 m długości, 1,57 m wysokości i 1,76 m szerokości (bez lusterek). Szczerze mówiąc, dawno nie widziałem tak "słodkiego" samochodu, jeżeli chodzi o detale i trochę cukierkowy charakter.
To też efekt dostępnej palety kolorów, których w sumie jest siedem: żółty Limone, brązowy Luna, lazurowy Acqua, niebieski Lago, czerwony Passione, czarny Cinema oraz biały Gelato.
W Grande Panda co chwilę można znaleźć jakiś smaczek. Otwieramy bagażnik i pod klapą wita nas wesołe... "Ciao!". Z boku na drzwiach mamy napis "Panda", chociaż moim zdaniem ten szczegół projektanci mogli sobie darować. Dla mnie to już przesyt. Ale na przykład wstawka z kultową Pandą we wnętrzu wygląda po prostu uroczo.
A żebyście pamiętali, jak bardzo Fiat dba o historię Pandy, na fotelu znajdziecie napis: "Panda made with love in Fiat".
Przednie reflektory wyglądają bardzo niestandardowo, a kryje się za tym podobno nawiązanie do rozświetlonych okien w budynku fabryki Fiata w Turynie. Bliżej prawej lampy znajduje się też logo marki. Przedni pas auta w ogóle prezentuje się bardzo cyfrowo.
Co ciekawe, Grande Panda może być też na stalowych, białych kołach, co jest już totalnie oldschoolowe. Taka opcja jest jednak dostępna tylko w najskromniejszych wersjach wyposażenia I niestety, w modelu spalinowym do wyboru będą tylko czarne "stalówki".
W nowym Fiacie dużo dzieje się również w środku. Zobaczcie na kształt deski rozdzielczej, która wizualizuje słynny tor testowy na dachu fabryki w Turynie. Do tego wspomniana już mała figurka Pandy – prawdziwy polot fantazji konstruktorów.
Każdy egzemplarz Grande Panda ma zawierć materiał pochodzący z recyklingu 140 opakowań kartonowych po napojach. Dokładniej znalazł się on w tych niebieskich elementach wykończenia auta. Na schowku od strony pasażera mamy z kolei tkaninę bambusową. To zgrabnie wykonana skrytka i napiszę to bez złośliwości, ale przypomina mi... chlebak.
W tunelu środkowym zdecydowano się na materiał piano black, który niestety nie będzie trwały i łatwy w utrzymaniu czystości. Wnętrze Grande Panda jest nieźle spasowane, jednak trudno oczekiwać, by było nadzwyczajnie trwałe.
Znalazłem też projektową wpadkę, bo np. kształt wewnętrznych nawiewów sprawia, iż mają one bardzo ostre, wystające krawędzie. Raczej zły pomysł, bo przez nieuwagę można zahaczyć o nie ręką, co będzie mało przyjemne. Nie chcę już choćby myśleć, jakie to stwarza zagrożenie w razie stłuczki.
W środku można poczuć się jednak wygodnie. Kierowca ma przed oczami zestaw wskaźników na 10-calowym ekranie, obok znalazł się wyświetlacz o przekątnej 10,25 cali.
Mamy dwa gniazda USB-C z przodu, łatwe połączenie poprzez Apple CarPlay, choćby intuicyjną obsługę podstawowych funkcji. W najbiedniejszej wersji zamiast środkowego ekranu znajdziecie uchwyt na telefon.
Zaskakująco przestronnie jest też na tylnej kanapie, również dla wyższych osób (ja mam 1,85 m). Bagażnik ma 361 l pojemności.
Jak jeździ Fiat Grande Panda?
Testowaliśmy tylko wersję elektryczną, na pierwsze jazdy modelem hybrydowym trzeba jeszcze poczekać. Grande Panda na prąd ma akumulator o pojemności 44 kWh oraz silnik elektryczny o mocy 113 KM. W teorii oferuje zasięg na poziomie 320 km w cyklu mieszanym WLTP.
Trudno jednak podać realne zużycie energii, ponieważ w samochodach, które udostępniono nam do testów, w ogóle nie było takiego wskaźnika. Oszacowałem, iż wykręcenie 300 km na jednym ładowaniu byłoby wyzwaniem, ale osiągalnym przy oszczędnym korzystaniu z energii. Podczas dynamicznej jazdy sytuacja staje się... skomplikowana. Bliżej wtedy do wartości 250 km niż bariery 300 km.
Po pierwszych kilometrach za kierownicą nowego Fiata gwałtownie dało się wyczuć sztywne zawieszenie. Momentami "surowe" wrażenia, ale finalnie stwierdziłem, iż daleko było jeszcze do dyskomfortu. Auto prowadzi się bardzo lekko, zaskakująco pewnie także w zakrętach. W czasie jazdy około 100 km/h w środku było jeszcze przyjemnie cicho.
Wrażenia z wersji hybrydowej zostają na razie pod znakiem zapytania. Dodajmy tylko, iż będzie miała 3-cylindrowy silnik turbo o pojemności 1,2 litra i mocy 100 KM.
Ile kosztuje Fiat Grande Panda?
Ceny wersji hybrydowej w Polsce startują od 79 900 zł. Za model elektryczny trzeba zapłacić co najmniej 110 tys. zł. Elektryk debiutuje w dwóch poziomach wyposażenia – topowej La Prima oraz Red. Opcja hybrydowa dostępna jest w trzech poziomach konfiguracji: Pop, Icon i La Prima.
Grande Panda ma dać Fiatowi drugie życie. Zaprojektowano go z wyjątkową fantazją, ale złośliwi powiedzą, iż to tylko bliźniak Citroena C3. Takich komentarzy nie zabraknie, jednak Włosi mają inny, prawdziwy problem. Ich nowe cacko będzie konkurować nie tylko z Citroenem czy Dacią, ale też całą listę chińskich aut w atrakcyjnych cenach.
No i na razie nie mówi się zbyt wiele o tym, iż miałby powstać Grande Panda w wersji 4x4. Chociaż jeżeli auta z napędem na przód rzeczywiście będą się sprzedawać, kto wie, czy gwałtownie nie dostaniemy jakiejś niespodzianki.
Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.