Paul i Christina Wrabko mieszkają w starannie utrzymanym bungalowie w dzielnicy Thornhill w Markham, niedaleko Yonge Street i autostrady 407. To miejsce, które z prawdziwą dumą nazywają swoim domem. Nie spodziewali się niespodziewanych gości, którzy zaczęli pukać do ich drzwi.
– Tu jest spokojnie i cicho, trudno nie docenić takiego otoczenia – mówi Christina.
– To świetna okolica: zadbana, dogodnie położona, z łatwym dostępem do autostrad i transportu publicznego – dodaje Paul.
Jednak te zalety przyciągnęły również nieoczekiwanych gości. Problemy zaczęły się we wrześniu.
– Podlewałam kwiaty w ogrodzie, kiedy na podjazd podjechało dwóch mężczyzn. Opuścili szyby i powiedzieli: „Jesteśmy tutaj na twoje Airbnb”. Byłam zdziwiona i odpowiedziałam, iż nie prowadzę takiej działalności, ale oni upierali się, iż zarezerwowali pobyt – relacjonuje Christina.
Choć sytuacja była kłopotliwa, mężczyźni w końcu odjechali. Christina uznała to za zwykłe nieporozumienie. Jednak kilka dni później podobny incydent się powtórzył.
– Wieczorem zapukały do drzwi dwie osoby, również twierdząc, iż zarezerwowały pobyt przez Airbnb – mówi Paul. – Musiałem im wyjaśnić, iż to nie jest żaden wynajem krótkoterminowy.
To skłoniło parę do sprawdzenia platformy Airbnb, ale nie znaleźli żadnej oferty związanej z ich domem. Uznali, iż problem się zakończył. Jednak na początku października pojawili się kolejni goście.
– Wtedy zrozumieliśmy, iż to nie jest przypadek – mówi Paul. – Poprosiłem o pokazanie potwierdzenia rezerwacji i byłem w szoku. Ogłoszenie pochodziło prosto z Airbnb, zawierało nasz adres i wyglądało autentycznie.
Co więcej, oferta miała pięciogwiazdkowe recenzje.
– Ludzie pisali, iż meldunek przebiegał bezproblemowo, a gospodarz był wspaniały – mówi Paul. – To absurdalne, bo nigdy nie wystawialiśmy naszego domu na Airbnb.
Zdjęcia w ofercie przedstawiały wnętrza, które nie miały nic wspólnego z ich domem. Wrabkowie byli rozeźleni i natychmiast zgłosili sprawę na policję.
– Policja kilka chciała i mogła zrobić, bo to bardziej sprawa cywilna – tłumaczy Paul. Para skontaktowała się także z Airbnb, prosząc o usunięcie ogłoszenia. Niestety, ich próby kończyły się fiaskiem.
– Wymienialiśmy liczne wiadomości, ale ciągle słyszeliśmy, iż ktoś to sprawdza. Nigdy nie poprosili nas choćby o dowód własności domu – dodaje Christina.
Po tygodniach bezskutecznych działań, Wrabkowie postanowili zgłosić sprawę do programu interwencyjnego Speakers Corner. Dopiero wtedy ogłoszenie zostało usunięte w ciągu 24 godzin.
Zapytane o wcześniejsze zaniedbania, Airbnb nie udzieliło konkretnej odpowiedzi.
– Zawiesiliśmy konto gospodarza i prowadzimy dalsze dochodzenie – oświadczył rzecznik firmy.
Choć Wrabkowie cieszą się, iż ich dom został usunięty z platformy, uważają, iż proces ten nie powinien być tak skomplikowany.
– To niedopuszczalne, by ktoś mógł wykorzystać czyjś adres bez jego zgody – mówi Christina.
Paul dodaje, iż odpowiednie regulacje mogłyby zapobiec takim sytuacjom. W Toronto wymagane jest udowodnienie własności nieruchomości przy wystawianiu oferty na wynajem krótkoterminowy. Niestety, w Markham takie przepisy nie obowiązują, ponieważ miasto w ogóle nie pozwala na krótkoterminowe wynajmy.
– Mam nadzieję, iż nasza historia zmotywuje Airbnb do lepszej weryfikacji gospodarzy – mówi Paul. – Gdyby wymagali dowodu własności, nie musielibyśmy przez to przechodzić.
Na podst. CityNews