Medycyna rodzinna to podstawa systemu ochrony zdrowia. W dobrze działającym systemie 80 proc. problemów zdrowotnych społeczeństwa może rozwiązać lekarz rodzinny, bez skierowania do specjalistów, mówi dr Sebastian Kędzierski, wojewódzki konsultant w dziedzinie medycyny rodzinnej.
Gość Radia Kielce przypomina, iż większość lekarzy rezydentów wybrało w tym roku właśnie medycynę rodzinną.
– Medycyna rodzinna jest wymagającą wbrew pozorom specjalizacją. Jako jedyni lekarze opiekujemy się pacjentami od narodzin aż po kres życia. Jako jedyni prowadzimy też szeroką profilaktykę. Począwszy od szczepień, od badań bilansowych. W tej chwili również jest duży nacisk na badania bilansowe dorosłych. Naszą rola jest, aby pacjentów na te badania zapraszać i zachęcać.
Jak dodaje gość Radia Kielce, lekarz rodzinny musi mieć holistyczne, całościowe spojrzenie na pacjenta.
– Chory przychodzi z zaleceniami od kardiologa, neurologa czy diabetologa. Lekarz rodzinny jest tą osobą, która musi ustalić to wszystko, popatrzeć czy leki się nie wykluczają, zaplanować leczenie. Bardzo często też jest tak, iż pacjenci po konsultacji u specjalisty przychodzą do nas i pytają się jak stosować nowe leki, czy połączyć z poprzednimi, czy coś odstawić. Medycyna rodzinna to bardzo interesująca i wymagająca specjalizacja, duży przekrój pacjentów, przeróżne przypadki codziennie się trafiają i myślę, że powoli zachęca to wielu młodych lekarzy do wyboru tej dziedziny. Jeśli mamy dobrze funkcjonujący system opieki zdrowotnej, to lekarz rodzinny jest w stanie zabezpieczyć 80 proc. potrzeb pacjenta, czyli więcej niż trzy czwarte problemów może być rozwiązanych na poziomie lekarza rodzinnego bez odsyłania go do szpitala, czy bez odsyłania go do specjalisty.
– Niektóre specjalizacje są oblegane z tego powodu, iż jest mało miejsc. Na niektóre czekamy, aż zwolni je poprzednio wykonujący rezydent. Trzeba pamiętać, iż liczba jest przyznawana przez Ministerstwo Zdrowia. Na przykład jeżeli mamy cztery miejsca z endokrynologii, a kształci się trzech lekarzy, to przez wiele lat dostępne jest tylko jedno miejsce.
– To jest bardzo zauważalny zastrzyk młodych lekarzy na rynku, chcących się kształcić i zostać w Kielcach po skończeniu specjalizacji. Dodatkowo staramy się zachęcić, studentów do wyboru określonej dziedziny. Gdy na pierwszym roku pytam, kto jest zainteresowany medycyną rodzinną, to są zwykle dwie osoby na 200. Natomiast na piątym roku do kółka zapisało się 53 osoby, które potencjalnie biorą tą specjalizację pod rozwagę, co bardzo mnie cieszy.
Jak zachęcić przyszłych lekarzy do wyboru specjalizacji deficytowych?
– Przede wszystkim myślę, iż trzeba je dobrze promować już na etapie uczelni. Młodzi studenci nie mają pojęcia, jak się pracuje w danej specjalizacji. Mają jakieś wyobrażenie, czy wiedzę z internetu. Natomiast, gdy w przychodni na praktykach przyjmują pacjentów są zachwyceni, iż taki czy inny przypadek leczyli. Raz jest to dziecko, raz dorosły. To przede wszystkim coś ciekawego, coś nowego. I tutaj zakochują się w danej specjalizacji. Druga sprawa to system zachęt finansowych. Trzeba zauważyć, iż niektóre rezydentury wpisane na listę deficytową są lepiej płatne, czyli lekarze, którzy decydują się na „deficytowe specjalizacje” otrzymują nieco większą pensję, niż lekarze ze specjalizacji bardziej popularnych. Czyli można to regulować zarówno zachęcając na studiach, ale także zachęta finansowa jest takim dodatkowym motywatorem – dodał dr Kędzierski.
Ministerstwo Zdrowia przyznało naszemu regionowi w tegorocznym naborze wiosennym 60 miejsc dla lekarzy rezydentów, którzy będą zdobywać doświadczenie w świętokrzyskich szpitalach. W naborze jesiennym było ponad 130 miejsc.
W tegorocznym naborze wiosennym nie było chętnych na specjalizacje w zakresie onkologii klinicznej, chorób zakaźnych i patomorfologii.