Czy gospodarczy alarm okazał się fałszywy? Polska przez cały czas na kursie wzrostu, narazie chwiejny czerwiec nie zatrzymał rozpędzonej gospodarki. Czerwcowe dane wywołały niepokój. Produkcja przemysłowa zwolniła, sprzedaż detaliczna zanotowała spadek, a wielu obserwatorów zareagowało nerwowo.

Fot. Pixabay
Na pierwszy rzut oka wyglądało to jak sygnał ostrzegawczy — jakby polska gospodarka miała wpaść w pułapkę stagnacji. Ale eksperci studzą emocje. To, co wygląda jak oznaka osłabienia, może być po prostu sezonowym wahnięciem — chwilowym spowolnieniem w rytmie i tak silnego wzrostu.
Wskaźniki zawodzą, ale fundamenty są stabilne
Za spadkiem dynamiki nie stoją głębokie strukturalne problemy, ale przejściowe zjawiska. To m.in. efekt wysokiej bazy z poprzedniego roku, nietypowego kalendarza oraz przesunięć w cyklach produkcyjnych i sprzedażowych. Ekonomiści podkreślają: fundamenty pozostają solidne. Poziom inwestycji nie tylko się utrzymuje, ale wręcz rośnie. Eksport osiąga rekordowe wyniki, a rynek pracy nie wykazuje oznak osłabienia.
Zatrudnienie wciąż trzyma się mocno, a płace rosną szybciej niż inflacja. Oznacza to realny wzrost siły nabywczej konsumentów, który prędzej czy później przełoży się na odbicie w sprzedaży detalicznej.
Napływ środków i nowe inwestycje podtrzymują dynamikę
Ostatnie tygodnie przyniosły napływ środków unijnych i wzrost aktywności inwestycyjnej. W wielu branżach obserwujemy ożywienie, które w kolejnych miesiącach ma szansę napędzać koniunkturę. Firmy z sektora budowlanego, technologicznego i energetycznego już teraz odnotowują zwiększone zapotrzebowanie na usługi i produkty. Coraz więcej projektów rusza z miejsca — także dzięki krajowym i międzynarodowym środkom publicznym.
Prognozy na drugą połowę roku — optymizm w natarciu
Zdaniem analityków to nie czerwiec, ale trzecie i czwarte kwartały roku pokażą rzeczywistą kondycję polskiej gospodarki. Prognozy są jednoznaczne: czeka nas przyspieszenie. Inflacja się stabilizuje, stopy procentowe nie zaskakują już rynek, a inwestorzy zagraniczni coraz chętniej wracają nad Wisłę.
Ten tymczasowy spadek nie zwiastuje więc krachu, ale może być jedynie chwilą wytchnienia w długofalowym trendzie wzrostowym. Warto patrzeć szerzej — na dane kwartalne, roczne, a nie pojedyncze miesiące, które zbyt łatwo mogą zniekształcić obraz.
Gospodarka nie spuszcza z tonu
Obawy o spowolnienie mogą więc okazać się przedwczesne. Mimo słabego czerwca, Polska pozostaje jedną z najdynamiczniej rozwijających się gospodarek regionu. Zamiast paniki, ekonomiści zalecają zimną kalkulację i szerszą perspektywę. Przypadkowy dołek nie zmienia faktu: tempo rozwoju przez cały czas utrzymuje się na wysokim poziomie.
Źródło: forsal.pl/krakowwpigulce.pl

Specjalizuje się w prawie i ekonomii. Interesuje się podróżami i motoryzacją.