W sobotnie popołudnie hala przy ul. Lubelskiej w Puławach była areną emocjonującego widowiska w ramach 8. serii Orlen Superligi. Azoty Puławy zmierzyły się z Zagłębiem Lubin i choć kibice spodziewali się trudnego spotkania, nikt nie mógł przewidzieć, iż losy meczu rozstrzygną się dopiero w ostatniej sekundzie.
Początek spotkania był wyrównany – obie drużyny grały uważnie, a akcje toczyły się raz po jednej, raz po drugiej stronie boiska. Kilka udanych interwencji bramkarza Azotów pozwoliło gospodarzom przejąć inicjatywę i zbudować przewagę. Do przerwy puławianie prowadzili 17:14, kontrolując przebieg gry.
Druga połowa zaczęła się jednak od mocnego uderzenia gości z Lubina. Zagłębie gwałtownie odrobiło straty, doprowadzając do remisu, a w kolejnych minutach wyszło choćby na kilkubramkowe prowadzenie. Wydawało się, iż Azoty mogą mieć problem z powrotem do gry, ale gospodarze nie zamierzali odpuszczać.
Determinacja i skuteczność w końcówce spotkania pozwoliły puławianom stopniowo zmniejszać straty. Gdy zegar zbliżał się do ostatnich sekund, na tablicy wyników widniał remis. Wtedy jednak Dan Racotea przeprowadził decydującą akcję i równo z końcowym gwizdkiem zdobył zwycięską bramkę, ustalając wynik meczu na 32:31 dla Azotów.
Najwięcej bramek dla drużyny z Puław – siedem – zdobył Krzysztof Komarzewski.
Azoty Puławy: Ciupa, Petkovski; Komarzewski 7, Artemenko 6, Działakiewicz 5, Antolak 4, Racotea 3, Wisiński 3, Jaworski 2, Łyżwa 1, Curzytek 1, Adamczewski, Bereziński, Cacak, Kowalik, Savytski.
Foto Azoty Puławy