Dyrekcja i przedstawiciele pielęgniarek starli się w programie na żywo pod szpitalem [VIDEO]

16 godzin temu

W czwartkowy wieczór spod przasnyskiego szpitala relacjonowany był na żywo program „Prosto z Mazowsza”. Dotyczył sprawy obniżenia pensji części pielęgniarek i położnych.

Na miejscu pojawili się m.in. Mariola Łodzińska, prezeska Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, Janusz Grzegorczyk, przewodniczący Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Ostrołęce, Renata Murach wiceprzewodnicząca OIPiP, Paweł Mostowy, starosta powiatu przasnyskiego, Zbigniew Makowski, dyrektor SPZZOZ w Przasnyszu, lek. med. Andrzej Kos zastępca dyrektora ds. medycznych, Anna Pawlak, pielęgniarka i zakładowy społeczny inspektor pracy, Michał Szafarewicz, prezes Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii Oddział Terenowy w Przasnyszu, a także grupa pielęgniarek. Program prowadził Grzegorz Miśtal.

Przypomnijmy, iż dyrekcja szpitala zdecydowała o obniżeniu pensji pielęgniarkom z najwyższej grupy zaszeregowania (tym, których stanowisko pracy zgodnie z ustawą, nie wymaga posiadania tytułu magistra). By tego dokonać dyrekcja musiała zgłosić zamiar zwolnień grupowych.

Jako pierwszy poproszony o wypowiedź został dyrektor Zbigniew Makowski, który stwierdził, iż wspomniana decyzja była dla niego bardzo trudna, aczkolwiek konieczna.

– Ja bardzo sobie cenię personel medyczny przasnyskiego szpitala, ale sytuacja finansowa szpitali powiatowych jest bardzo trudna i jest to sprawa ogólnopolska. Żeby więc móc zachować stanowiska pracy dla naszych wszystkich pielęgniarek, ta decyzja była koniecznością – stwierdził. Dodał, iż jest wsłuchany w środowisko pielęgniarskie i iż większość personelu te działania popiera.

Zbigniew Makowski był pytany także o to, czy nie obawia się masowych odejść pielęgniarek ze szpitala. Odparł, iż jest po rozmowach i faktycznie część deklaruje takie odejście jednak nie jest to duża liczba osób.

– My kształcimy się za własne pieniądze, w czasie własnym, świadomie podnosimy swoje kwalifikacje, bo tego wymaga nasz zawód, nieustannego dokształcania się, żeby lepiej świadczyć opiekę nad pacjentem. My nie jesteśmy podwładną dla lekarza, a partnerem i czas zacząć nas tak traktować – mówiła z kolei Anna Pawlak. – To nie jest policzek, to jest srogie lanie dla tych wszystkich dziewczyn, które się kształciły – dodała i stwierdziła, iż wiele z nich myśli o odejściu z szpitala i iż nie zawahają się ani chwili. – Z naszym wykształceniem i doświadczeniem bez problemu sobie pracę znajdziemy.

Za pielęgniarkami opowiadał się również Michał Szafarewicz.

– Każdy zawód medyczny jest zawodem zaufania publicznego i na nas jest nałożony obowiązek uzupełniania swojego wykształcenia, my to musimy robić. I wychodzi na to, iż ktoś kto podniesie te kwalifikacje okazuje się niepotrzebny – komentował. Poinformował, iż związki wystosowały do radnych powiatowych pismo w tej sprawie, ale do tej pory nie przyszła żadna odpowiedź.

– Jesteśmy najliczniejszą grupą pracowników medycznych, a to jest najprostsza metoda oszczędzania. Czy jest ktokolwiek inny, kto będzie miał obniżone wynagrodzenie? Ja się nie zgodzę, iż ta sytuacja dotyczy 80 osób, bo są jeszcze pielęgniarki, które ukończyły studia w między czasie i już nie dostały tych wynagrodzeń – mówiła z kolei Mariola Łodzińska.

Po drugiej stronie barykady głos zabrał lek. Andrzej Kos.

– Tu chodzi o racjonalizację zatrudnienia. W tej chwili pielęgniarka w tej grupie zaszeregowania, po tegorocznej podwyżce będzie otrzymywała 10 554 zł pensji zasadniczej. Koszt zatrudnienia takiego pracownika z pochodnymi wynagrodzenia, stażem itp. wynosi już około 16 tysięcy. My chcemy żeby te pieniądze otrzymywały osoby funkcyjne, czyli pielęgniarki oddziałowe i naczelna pielęgniarka. Wszystkie inne osoby, które się uczą, mogą startować w konkursach na te stanowiska, które ogłaszamy. I wtedy mogą dostać takie pieniądze. Ale dziś ta grupa 80 osób (z magistrem) ciągle się zwiększa i nas nie stać na zatrudnienie 80 oddziałowych – podsumował.

Prowadzący Grzegorz Miśtal w takcie programu zapytał o podwyżkę wynagrodzenia dyrektora szpitala. – Czy to jest sprawiedliwe? Czy to jest etyczne? – dopytywał. – To nie była moja decyzja, ale tak jak już mówiłem, mimo podwyżki jestem najmniej zarabiającym dyrektorem szpitala w naszym regionie.

Całą dyskusję możecie obejrzeć pod linkiem:

https://warszawa.tvp.pl/85436359/prosto-z-mazowsza-pielegniarki-i-polozne-z-przasnyskiego-szpitala-obawiaja-sie-o-utrate-pracy

ren

Idź do oryginalnego materiału