
20-letni kierowca rajdowy Eryk Goczał, który ma już w dorobku triumf w Rajdzie Dakar, został uhonorowany - wraz z 17-letnim Maciejem Gładyszem - statuetką "Wschodząca gwiazda sportu" na Europejskim Kongresie Sportu i Turystyki. Jak podkreślił, motorsport to pasja, która scala całą rodzinę.
Eryk Goczał, który w 2023 roku wygrał Dakar w kategorii lekkich pojazdów SSV, zapisał się w historii jako najmłodszy zwycięzca tej największej off roadowej imprezy na świecie. Przyznał, iż nagroda, jaką otrzymał na EKSiT, jest miłym zaskoczeniem.
Nie wiem, czy ja taką gwiazdą jestem, ale na pewno ta nagroda to wielkie wyróżnienie. Jestem dumny, iż pochodzę z Polski, a dokładnie z Małopolski, i cieszę się, iż możemy z tatą przemierzać świat z polską flagą i podkreślać nasze pochodzenie. Wierzę też, iż największe sukcesy są dopiero przede mną - powiedział Goczał.
Z rąk przedstawicieli województwa małopolskiego statuetki po młodych rajdowcach odebrali także rodzice odnoszącej sukcesy w kolarstwie szosowym Katarzyny Niewiadomej-Phinney, uhonorowanej wyróżnieniem "osobowość sportu" czy przedstawiciele firmy Comarch S.A., wyróżnionej jako mecenas sportu. Ewa Wachowicz została uznana z kolei za osobowość turystyki, a ambasadorem tej dziedziny - Małopolska Organizacja Turystyczna.
Na odbywającym się w stolicy polskich Tatr kongresie przedstawiciele świata sportu debatowali m.in. nad programami, które mają zachęcać młodzież do uprawiania sportu.
Z mojej perspektywy najważniejsza jest euforia i zabawa ze sportu, a później determinacja w jego profesjonalnym uprawianiu. Dla mnie sport to, coś, co mogę robić z moim tatą, który wciąż jest dla mnie wzorem. To właśnie on mnie wszystkiego nauczył, zaraził pasją. Pomagałem mu od małego, jeździłem na Dakar jako jego mechanik, aby uczyć się samochodów - opowiadał Goczał.
Podkreślił, iż ma zamiar iść w ślady ojca, także biznesowe. Już teraz prowadzi firmę budowlaną i pomaga w rodzinnym biznesie. W styczniu przesiadł się do samochodu i to w tej klasie zamierza walczyć w Rajdzie Dakar w 2026 roku. Za kierownicą Toyoty Hilux zasiądzie wraz z ojcem - Markiem Goczałem.
Cel jest prosty - wygrać Dakar w najwyższej istniejącej klasie i jeździć tam, gdzie największe gwiazdy motorsportu, na czele z Francuzem Sebastienem Loebem. Szczęście sprzyja przygotowanym, a determinacji nam nie brakuje - zaznaczył.
Dodał, iż ma umowę z ojcem, aby zawsze dawać z siebie wszystko.
Jeśli na którychś zawodach sobie odpuścimy, to kończymy jeździć. Jest Dakar oficjalny i jest +Dakar+ między nami - w domu panuje między nami rywalizacja, ale też mobilizacja i ogromne wsparcie - opisywał.
Wspominał, iż najtrudniejsze wyzwanie to był moment na Dakarze, w którym wybił sobie... oba kciuki.
Jazda dalej to była duża walka. Lek przeciwbólowy pomógł, także wsiedliśmy do aut, dokończyliśmy start, a potem pojechaliśmy do szpitala, radując się z ukończenia Dakaru - przyznał.
Podkreślił, iż w sporcie może się wyszaleć i dlatego na publicznych drogach jeździ bardzo spokojnie.
Za bardzo cenię swoje prawo jazdy, więc nie jeżdżę z nadmierną prędkością, mimo iż jestem pasjonatem dużych silników oraz amerykańskich samochodów i na co dzień jeżdżę Shelby GT500. Starszy model, kultowy, z charakterem... - spuentował.
Europejski Kongres Sportu i Turystyki zakończy się w środę po południu.