Górnik Zabrze – Legia Warszawa 1:2. Miłe złego początki, ale koniec…

roosevelta81.pl 2 tygodni temu

Górnik Zabrze po świetnej pierwszej połowie prowadził w meczu z Legią Warszawa 1:0 i mógł dołożyć kolejne trafienia. Po przerwie, to goście ze stolicy odpowiedzieli dwoma trafieniami, a w odniesieniu zwycięstwa pomogło im samobójcze trafienie Rafała Janickiego…

W porównaniu do meczu z GKS-em Katowice Jan Urban dokonał dwóch zmian w pierwszej jedenastce. Do składu wrócił, pauzujący w Katowicach za kartki, Taofeek Ismaheel oraz Dominik Szala. Na ławkę rezerwową wrócił Paweł Olkowski, natomiast Matusa Kmeta zabrakło w meczowej kadrze.

Szlagierowe stracie przy Roosevelta ściągnęło na trybuny Areny Zabrze komplet kibiców. Ci, którzy w zimne niedzielne popołudnie zdecydowali się przyjść na stadion, z pewnością tego nie żałowali.

Górnik Zabrze rozpoczął mecz z pasją. Już w końcówce premierowej minuty pierwsze celne uderzenie na bramkę Legii oddał Taofeek Ishmael, ale uderzył zbyt słabo, by zaskoczyć Kacpra Tobiasza. W 8. minucie gry ”Tofik” już się nie pomylił. Świetną akcją na lewym skrzydle popisał się Yosuke Furukawa, który ściął z piłką w pole karne i płasko zagrał na środek, gdzie Ismaheel spokojnie piłkę przyjął i strzałem na dalszy słupek nie dał szans bramkarzowi stołecznej drużyny na skuteczną interwencję.

Szybko strzelona bramka dodała pasji atakom Trójkolorowych. Bliski szczęścia po kwadransie gry był Lukas Podolski, który uderzył kąśliwie z lewej strony pola karnego, a Tobiasz interweniował z dużym wysiłkiem.

Chwilę później Furukawa mógł zaliczyć drugą w tym meczu asystę. Po zagraniu ”Poldiego” Japończyk wszedł z piłką w pole karne z lewej strony, ale zamiast zagrać na środek – gdzie czekali już Tofik, Podolski i Luka Zahović – zdecydował się na strzał, totalnie marnując świetnie zapowiadającą się sytuację.

W 20. minucie gry z dobrej strony pokazał się Dominik Sarapata. 17-latek pociągnął z piłką pod pole karne Legii i zagrał do Ismaheela, ten odegrał na linię pola karnego do Podolskiego, a próbę mistrza świata z najwyższym trudem obronił bramkarz gości.

Sytuacja ta mogła się zemścić cztery minuty później. Wówczas po niepewnym wyjściu Filipa Majchrowicza do dogrywanej z prawej strony piłki ta trafiła do Illii Shkuryna, a Białorusin przymierzył wprost w poprzeczkę zabrzańskiej bramki. Był to fragment, po którym inicjatywę przejęła drużyna Legii, ale poza trafieniem w obramowanie bramki próżno było szukać klarownych sytuacji dla przyjezdnych.

Górnik z kolei nastawiony był na grę z kontry i dwie z takich sytuacji mogły przynieść drugie trafienie. Najpierw prawym skrzydłem z piłką popędził Zahović, ale próbę jego zagrania do wychodzącego na czystą pozycję Podolskiego przejęli obrońcy rywala. Po chwili w podobnej sytuacji znalazł się Tofik, ale jego próba dogrania prawą nogą pozostawiała wiele do życzenia.

Do przerwy prowadziła drużyna Jana Urbana i było to prowadzenie zasłużone. Po zmianie stron odważniej poczynać zaczęła sobie Legia i gwałtownie znalazło to swoje odzwierciedlenie na tablicy wyników. W 57. minucie gry w pozornie niegroźnej sytuacji strzał przed linii pola karnego oddał Luquinhas. Piłkę pewnie złapałby gotowy do interwencji Majchrowicz, ale ta… odbiła się po drodze od głowy Rafała Janickiego i totalnie zmieniła kierunek, nie dając szans bramkarzowi Górnika na skuteczną interwencję.

Dziesięć minut później drużyna Goncalo Feio już prowadziła. Dograną w pole karne Górnika piłkę zgrywał Shkuryn, a z najbliższej odległości futbolówkę do bramki naszej drużyny skierował Luquinhas. Dłuższą chwilę trwała weryfikacja VAR, czy w momencie podania Brazylijczyk nie był na spalonym, ale ostatecznie Szymon Marciniak wskazał na środek.

Zawodnicy Górnika po stracie bramek podjęli jeszcze rękawicę. Próbowali w ataku pozycyjnym stworzyć sytuację pod bramką Tobiasza, ale cofnięta całą drużyną na własną połowę Legia skutecznie wybijała zabrzan z rytmu. Kiedy już goście wchodzili na naszą połowę i nadarzała się okazja do kontrataku, brakowało z przodu szybkiego zawodnika, który spróbowałby stanąć do pojedynku biegowego z obrońcami gości. Więcej spodziewaliśmy się na pewno po wejściu na plac gry Ousmane Sow’a, ale Senegalczyk był z przodu totalnie niewidoczny.

Nieco ożywienia w poczynania ofensywne naszej drużyny wniósł z kolei Sinan Bakis, który w końcówce dwukrotnie znalazł się z piłką w polu karnym Legii. W pierwszej sytuacji fatalnie przestrzelił, w drugiej został zblokowany przez obrońców.

Górnik Zabrze – Legia Warszawa 1:2 (1:0)

1:0 – Ismaheel, 8′
1:1 – Luquinhas, 58′
1:2 – Luquinhas, 67′

Górnik Zabrze: Majchrowicz – Szala (63′ Josema), Szcześniak, Janicki, Janża [c], Ismaheel (63′ Sow), Sarapata, Hellebrand (90+2′ Olkowski), Furukawa (80′ Ambros), Podolski (80′ Bakis), Zahović
Rezerwowi:
Szromnik– Bakis, Olkowski, Josema, Ambros, Liseth, Sow, Prebsl, Buksa
Trener: Jan Urban

Legia Warszawa: Tobiasz – Pankov, Augustyniak [c] (54′ Goncalves), Vinagre (74′ Kun), Wszołek, Elitim (74′ Oyedele), Ziółkowski, Morishita, Luquinhas (87′ Urbański), Chodyna (74′ Biczachczjan), Shkuryn
Rezerwowi: Kovacević – Jędrzejczyk, Barcia, Kun, Goncalves, Oyadele, Urbański, Biczachczjan, Pekhart
Trener: Goncalo Feio

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Żółte kartki: Hellebrand, Ismaheel – Chodyna, Jędrzejczyk, Ziółkowski
Widzów: 23438

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Idź do oryginalnego materiału