
Nie w ruinach starożytnej świątyni Hery, jak zwykle, ale w skromniejszej ceremonii w Muzeum Archeologicznym w Olimpii zapłonął w środę (26 listopada) olimpijski ogień, który 6 lutego posłuży do zapalenia znicza zimowych igrzysk w Mediolanie i Cortinie d’Ampezzo.
Pod dachem tradycyjna ceremonia odbyła się po raz pierwszy. Powodem takiej decyzji była przewidywana niesprzyjająca aura. W zachodniej części Półwyspu Peloponeskiego w środę zapowiadane były obfite opady deszczu, a choćby burze, co uniemożliwiłoby tradycyjne wzniecenie ognia olimpijskiego od promieni słonecznych. Ostatecznie przed południem świeciło słońce, ale ceremonia pozostała pod dachem.
Do zapalenia olimpijskiej pochodni posłużył płomień, który został wzniecony w poniedziałek, w czasie próby plenerowej. Na ekranie w sali wyświetlono film, ukazujący wzniecanie ognia podczas tej próby.
W miejscu pierwszych starożytnych igrzysk tradycyjnie ogień był wzniecany dzięki wklęsłego lustra, które skupiało promienie słoneczne podczas ceremonii nawiązującej ceremoniałem i strojami do ówczesnych czasów.
Już w kwietniu 2024, przed igrzyskami w Paryżu, pogoda uniemożliwiła wzniecenie ognia i wtedy również posłużono się wcześniej zapaloną pochodnią, choć cała ceremonia odbyła się w tradycyjnym otoczeniu.
Po raz pierwszy w tego typu uroczystości wzięła udział nowa przewodnicząca Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) Kirsty Coventry, była pływaczka z Zimbabwe, która w marcu została wybrana na tę funkcję, a sprawuje ją oficjalnie od czerwca.
Przeszłość i teraźniejszość naprawdę się łączą. Ceremonia przypomina nam, co oznaczają igrzyska olimpijskie – łączenie ludzi w pokojowej rywalizacji, przyjaźni i szacunku. Zapalając olimpijską pochodnię niesiemy to światło z naszej starożytnej przeszłości ku wspólnej przyszłości
– powiedziała przewodnicząca MKOl w krótkim wystąpieniu podczas uroczystości.
Zapalenia pochodni olimpijskiej dokonała, podobnie jak przed paryskimi igrzyskami, grecka aktorka Mary Mina, w otoczeniu „kapłanek” ubranych w długie, jasne szaty inspirowane strojami starożytnych Greków. Pierwszym uczestnikiem sztafety z ogniem był natomiast Petros Gaidatzis, brązowy medalista paryskich igrzysk w wioślarstwie.
Pierwotnie pierwszym niosącym pochodnię z ogniem olimpijskim miał być grecki alpejczyk Alexandros Ioannis Ginnis, wicemistrz świata w slalomie z 2023 roku, ale uniemożliwiła mu to kontuzja, jakiej nabawił się na treningu.
Pierwszymi przedstawicielami kraju-gospodarza igrzysk były natomiast dwie byłe wielkie gwiazdy sportów zimowych – biegaczka narciarska Stefania Belmondo, dwukrotna mistrzyni olimpijska, oraz saneczkarz Armin Zoeggeler, również mający w dorobku dwa złote medale igrzysk.
Ogień olimpijski przez pierwsze kilka dni będzie podróżował przez Grecję i pokona trasę 2200 km. Włoscy organizatorzy przejmą pochodnię w czasie uroczystości na stołecznym Stadionie Panateńskim 4 grudnia, aby przetransportować ją na Półwysep Apeniński. Tam, dwa dni później, ogień wyruszy z historycznego Stadio dei Marmi na Foro Italico w Rzymie w liczącą 12 tys. kilometrów podróż, odwiedzając wszystkie 110 włoskich prowincji.
Niesiony przez 10 001 osób, będzie przemierzał Italię z północy na południe i ze wschodu na zachód przez 63 dni, zahaczając o tak kultowe miejsca jak Siena, Pompeje czy Wenecja. 26 stycznia sztafeta pojawi się w Cortinie d’Ampezzo, a 6 lutego dotrze do Mediolanu, gdzie na stadionie San Siro zostanie zapalony znicz podczas ceremonii otwarcia zimowych igrzysk.
Znicz po raz pierwszy pojawił się na igrzyskach w erze nowożytnej w Amsterdamie w 1928 roku. Sztafetę olimpijską zainaugurowano z kolei w 1936 roku w Berlinie. Wtedy udział w niej wzięło ponad 3300 osób, a trasa liczyła 3190 kilometrów.


















