Interdyscyplinarność i leki biologiczne. Prof. Joanna Bartosińska o zmianach w dermatologii

9 miesięcy temu

Leki biologiczne i interdyscyplinarne podejście do pacjentów – to dwa czynniki, które wpłynęły na znaczne postępy w rozwoju dermatologii w ostatnich latach.

O zmianach w tej dziedzinie medycyny i wzroście komfortu życia pacjentów mówi profesor Joanna Bartosińska z Kliniki Dermatologii, Wenerologii i Dermatologii Dziecięcej Szpitala Klinicznego numer 1 w Lublinie w rozmowie z Magdaleną Kowalską.

Dermatologia bardzo się rozwija. O jakich największych osiągnięciach w terapii pacjentów z problemami dermatologicznymi możemy mówić, o ile chodzi o ostatnie lata?

– W ostatnich latach bardzo dużo nowości weszło do terapii pacjentów dermatologicznych. Przede wszystkim muszę wspomnieć o lekach biologicznych – mówi prof. Bartosińska. – Są to leki stosowane w leczeniu łuszczycy, łuszczycowego zapalenia stawów, atopowego zapalenia skóry, a także przewlekłej pokrzywki spontanicznej. To wszystko choroby przewlekłe, na które pacjenci często leczą się całe życie. Szczególnie ważne jest skuteczne i bezpieczne leczenie. Na dzisiaj leki biologiczne oferują nam możliwość, iż to leczenie może być stosowane bardzo długo bez konieczności przerw w terapii, co wcześniej było obserwowane w przypadku leków konwencjonalnych, które stosowaliśmy. Ale wiele z nich wymagało przerwy w leczeniu, bardzo ścisłych badań. Pojawiało się dużo działań niepożądanych, które powodowały konieczność zakończenia takiej terapii. Natomiast w przypadku leków biologicznych te terapie realizowane są latami i pacjenci odnoszą duże korzyści z takich schematów terapeutycznych.

Choroby, które pani wymieniła, do tej pory znacznie obniżały komfort życia pacjenta, również w aspekcie społecznym, psychologicznym, postrzegania samego siebie. Co wiemy o podłożu powstawania tych chorób?

– Jako iż są to choroby przewlekłe, są to choroby o podłożu immunologicznym, autoimmunologicznym, gdzie biorą udział różnego rodzaju cytokiny, produkowane chociażby przez limfocyty czy inne komórki znajdujące się w naciekach zapalnych w skórze. Są to też choroby ogólnoustrojowe – wskazuje prof. Bartosińska. – Nie możemy zapomnieć o tym, iż taka choroba to tak naprawdę choroba nie tylko skóry. Poprzez pobudzenie układu immunologicznego dochodzi do wielu procesów również w innych narządach. Dlatego są to choroby układowe. U pacjentów spotykamy powikłania ze strony układu sercowo-naczyniowego, także różne zaburzenia metaboliczne. To dotyczy zarówno łuszczycy, jak i atopowego zapalenia skóry. Dotyczy też przewlekłej pokrzywki spontanicznej. Musimy traktować pacjentów całościowo i leczyć ich całościowo, a nie koncentrować się tylko na objawach skórnych. Dlatego metody stosowane miejscowo, jak maści, preparaty zewnętrzne, emolienty – to wszystko terapie wspomagające. Są bardzo ważne, w przypadku łagodnych chorób czasami choćby wystarczające, ale w momencie, gdy schorzenie rozwija się, zaczyna być coraz cięższe, wówczas tego typu leczenie jest tylko dodatkiem do leczenia ogólnoustrojowego.

ZOBACZ ZDJĘCIA: Drugi dzień Zjazdu Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego

Opieka nad pacjentem z zaawansowanym czy bardzo zaognionym stopniem choroby ma więc charakter bardzo interdyscyplinarny?

– Tak. Bardzo często konsultujemy naszych pacjentów u innych specjalistów – kardiologów, alergologów, pulmonologów, reumatologów. Czasami choćby część z tych chorób wiąże się z możliwością występowania chorób nowotworowych – zaznacza prof. Bartosińska. – Ci pacjenci wymagają wielospecjalistycznej opieki, wielu konsultacji lekarskich. Oczywiście skupiamy się na tym, żeby pacjent czuł się jak najlepiej. Z rozmów z pacjentami wiemy, iż te przewlekłe choroby znacznie upośledzają jakość życia. Pacjenci mają problemy zarówno w sferze życia prywatnego, jak i zawodowego. Dążymy do tego, żeby wyleczenie tej choroby było całkowite. Albo przynajmniej – o ile nie możemy jej wyleczyć (bo to przewlekłe choroby i nawracają), to chcemy, żeby remisja była jak najdłuższa. Żeby pacjent w momencie, kiedy jest leczony, miał całkowite ustąpienie objawów i mógł funkcjonować tak, jakby tej choroby nie było. Jednocześnie te terapie pozwalają nam na myślenie o przyszłości. Nie leczymy tylko tu i teraz, w danym momencie. Te terapie pozwalają uniknąć powikłań czy rozwoju chorób współistniejących – to dla pacjenta ważna sprawa na przyszłość.

Co można powiedzieć o częstotliwości występowania tych chorób?

– Te choroby pojawiają się coraz częściej. Musielibyśmy mówić tu o częstości każdej z tych chorób z osobna. Atopowe zapalenie skóry to choroba, która występuje bardzo często. Choruje na nią znaczny odsetek populacji dziecięcej, ale coraz częściej spotykamy przypadki, iż zaczyna się ona również w wieku dorosłym – wskazuje prof. Bartosińska. – o ile mówimy o takich chorobach jak łuszczyca, dotyczy ona od 2 do 4 procent populacji, w różnym stopniu nasilenia – od łagodnych, poprzez średnio ciężkie, do ciężkiego zajęcia skóry i rozwoju powikłań narządowych. Przewlekła pokrzywka spontaniczna to choroba, która dotyczy 1 procenta populacji.

– Ale te choroby – oprócz widoczności objawów skórnych – powodują silne dolegliwości subiektywne. Jest to świąd czy pieczenie skóry, które są nie do zniesienia i utrudniają codzienne funkcjonowanie, zarówno w ciągu dnia, jak i w nocy. Pacjenci często nie śpią. Atopowe zapalenie skóry jest klasycznym przykładem takiej jednostki chorobowej, ponieważ świąd jest nasilony również w godzinach nocnych. Pacjenci są niedospani. o ile choroba dotyczy dziecka, oni się wybudza. Jednocześnie nie śpią rodzice. Więc choćby jeżeli rodzice są zdrowi, nie mają problemów skórnych, to również są niedospani, nie mogą się skoncentrować w pracy, pojawia się element rozdrażnienia, zmęczenia przewlekłością choroby. Nowoczesne terapie pozwalają to wyłączyć, zastopować. Niektóre z tych terapii powodują, iż świąd w jednej chwili po zaczęciu leczenia ustępuje, czego wcześniej nie mogliśmy uzyskać, bo wymagało trochę czasu zanim leki konwencjonalne zaczną działać. W tym momencie skuteczność jest do osiągnięcia w krótkim czasie – tłumaczy prof. Bartosińska.

Chciałam też zapytać o łysienie plackowate. Czy znane są już przyczyny pojawiania się tej choroby i czy jest skuteczne leczenie?

– Łysienie plackowate to również choroba o istotnym podłożu autoimmunologicznym, o czym świadczy chociażby to, iż u pacjentów spotykamy współistnienie innych chorób o podłożu autoimmunologicznym – mówi prof. Bartosińska. – Ci pacjenci mogą mieć również bielactwo czy autoimmunologiczne choroby tarczycy. To również bardzo złożony problem. Tym samym patogeneza (mechanizm powstania choroby – red.) jest tutaj złożona. Nie znamy jednego czynnika, który to wywołuje. Biorąc pod uwagę objawy, może być nagła utrata dużej ilości włosów, zarówno na skórze głowy, jak i brwi czy rzęs. Jest to bardzo widoczne i trudne do zaakceptowania dla pacjenta. Tutaj, tak jak w chorobach, o których mówiłam wcześniej, mamy programy lekowe, w związku z tym możemy kwalifikować pacjentów do terapii. W przypadku łysienia plackowatego w tym momencie nie mamy terapii, programów lekowych refundowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. W badaniach klinicznych jest już wiele cząsteczek, o których wiemy, iż mają dużą skuteczność w leczeniu również tego schorzenia. Natomiast jest to ten kolejny krok, kolejna rzecz, którą musimy wypracować. Te terapie zaczynają się już pojawiać, więc myślę, iż kolejne lata przyniosą nam jakąś pomoc dla pacjentów.

Do soboty (03.06) w Lublinie trwa Zjazd Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego. W spotkaniu bierze udział półtora tysiąca prelegentów z całego kraju, a także goście z zagranicy. Pokazy, sesje i wykłady realizowane są w Centrum Spotkania Kultur oraz Lubelskim Centrum Konferencyjnym.

ZOBACZ ZDJĘCIA: Zjazd Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego w Lublinie – dzień 1.

MaK / opr. WM

Fot. pexels.com / Iwona Burdzanowska / Piotr Michalski

Idź do oryginalnego materiału