Jagiellonia po Wrocławiu. Pogrzebowe widowisko bez tragedii (WIDEO)

5 godzin temu
Jeszcze raz wracamy do podsumowania piątkowego meczu Jagiellonii we Wrocławiu. Ten mecz odbywał się w pogrzebowej atmosferze: kibice przyszli ubrani na czarno, pirotechnika była na czarno i transparent też miał czarny przekaz „Nic nie może przecież wiecznie trwać”, a później „Chyba iż nasz fanatyzm ku*wa jego mać”. Przy okazji kibice wyrazili swoją opinię - niepiękną - o włodarzach klubu i prezydencie Wrocławia Jacku Sutryku. A Jagiellonia? Zawodnicy dostosowali się tempem gry prezentując konduktowe granie. Dlaczego konduktowe? Bo tempo tego meczu nie było powalające, podobnie jak i poziom. Białostoczanie byli w tym spotkaniu dziwnie spięci, elektryczni i tradycyjnie nieskuteczni. Marnowali setki pod bramką Śląska, a do tego stylu dostosowali się też miejscowi. Śląsk na pewno nie był najsłabszym zespołem jaki wiosną grał z Jagiellonią: walczył, atakował i wcale wielce nie ustępował umiejętnościami żółto-czerwonym. Jagiellonia dostosowała się do poziomu rywali, niestety. Niestety, bo wiadomo, iż Jagiellończyków stać na dużo więcej. Ogólnie bardziej to była stypa na murawie niż radosny futbol.

Jagiellonia przybliżyła się do upragnionych pucharów, choć o stylu w jaki to zrobiła warto zapomnieć. To ciekawe, iż białostoczanie, gdy mierzą się z silnymi polskiej ligi (i nie tylko) to wznoszą się na wyżyny możliwości sprawiając spore problemy rywalom i sięgając po wygrane. A gdy przyjdzie im grać ze słabeuszem to próbują dorównać mu w nieporadności. Niestety tak samo skutecznie j
Idź do oryginalnego materiału