Równanie wydawało się proste: w Chinach produkcja była tańsza, więc zyski rosły. Jednak amerykańskie korporacje przez lata nieświadomie wzmacniały swoich przyszłych przeciwników.
Wytwarzając telefony, auta elektryczne i setki innych produktów dla zagranicznych koncernów, Państwo Środka budowało przemysł, wiedzę i potencjał ludzki, z którym trudno dziś rywalizować.
Gdy amerykańskie spółki korzystały z niższych kosztów, Chiny czerpały z tego technologię i know-how.
To nie był przypadek. Jak tłumaczy Kyle Chan z Uniwersytetu Princeton, Pekin celowo zachęcał i wykorzystywał takie firmy jak Apple do napędzania całej gospodarki. „To nie była zwykła oferta: »Przyjeżdżajcie, produkujcie i zarabiajcie«. Raczej: »Macie też pomóc w rozwoju Chin«” – mówi.
Dotyczyło to nie tylko Apple, ale także Volkswagena, Boscha, Intela, SK Hynix czy Samsunga.
Eksperci podkreślają, iż centrum technologicznej wagi przesunęło się. Minęły czasy, gdy jedynie USA mogły tworzyć przełomowe rozwiązania. Dziś to globalny wyścig.
„Nie jest to już gra jednego gracza” – zaznacza Han Shen Lin z The Asia Group w rozmowie z BBC Mundo.
Patrick McGee w książce Apple in China: The Capture of the World’s Greatest Company, opartej na ponad 200 wywiadach z byłymi pracownikami, wskazuje, iż decyzja Apple o produkcji ponad 90% urządzeń w Chinach była wyjątkowo zyskowna.
„Ogromne zasoby Apple oraz ich unikalne procesy wytwórcze umożliwiły szkolenie i finansowanie chińskich firm, co Pekin dziś wykorzystuje przeciwko Zachodowi” – pisze McGee, były korespondent Financial Times.
Według Chana z czasem zagranicznych dostawców iPhone’a zastąpiły firmy chińskie. „Zaczęło się od prostych elementów – szkła, ekranów – potem doszły moduły kamer, a w końcu same chipy” – tłumaczy.
Z danych Nikkei Asia z 2024 r. wynika, iż 87% partnerów Apple prowadzi zakłady w Chinach, z czego połowa to przedsiębiorstwa lokalne.
Choć Apple próbuje rozproszyć produkcję, przez cały czas jest mocno związane z chińskimi fabrykami i robotnikami, zarabiającymi zaledwie 1–2 dolary za godzinę.
McGee uważa nawet, iż Pekin mógłby w dowolnym momencie zatrzymać linie Apple.
Chińscy producenci nie tylko stali się głównym zapleczem dla Apple, ale też zaczęli tworzyć własne telefony, samochody elektryczne czy systemy AI, dorównujące amerykańskim.
Inwestycje Apple i innych zachodnich gigantów oddały w ręce Chin wiedzę, która pomogła powstaniu takich marek jak Huawei, Xiaomi czy BYD.
Dziś, choć USA wciąż są liderem, muszą ścigać się z chińskimi rywalami.
„Ameryka przez cały czas przoduje w chipach i technologiach bazowych, ale Chiny błyskawicznie rosną w obszarze aplikacji i skalowania” – podkreśla Lin.
Chan dodaje: „Chiny doganiają USA w wielu dziedzinach, a ich tempo jest kluczowe”.
Sztuczna inteligencja to najlepszy przykład tej rywalizacji. Mimo iż USA wysunęły się na prowadzenie dzięki GPT-3 i kolejnym wersjom ChatGPT, w styczniu pojawił się chiński DeepSeek – konkurent rozwinięty znacznie mniejszym kosztem.
Donald Trump nazwał to „alarmem” dla amerykańskiego przemysłu.
Chan podkreśla, iż to osiągnięcie było wyjątkowe, bo dokonane mimo zakazu eksportu najbardziej zaawansowanych chipów Nvidia H100.
Od 2022 roku USA ograniczają ich sprzedaż do Chin, dopuszczając jedynie słabsze wersje.
Według doniesień twórcy DeepSeek użyli właśnie tych chipów, choć mówi się też, iż potajemnie zdobyli H100.
W kwietniu Trump zablokował eksport kolejnego procesora H20, później jednak dopuścił go pod warunkiem, iż Nvidia odda 15% zysków rządowi USA – decyzja bez precedensu.
Chan wskazuje, iż takie działania spowalniają Chiny tylko krótkoterminowo, a w dłuższej perspektywie wzmacniają ich samodzielność.
Przykładem jest Huawei, który po zakazie USA w 2019 roku opracował własny system i układy scalone.
„Nie powstałyby one w takiej skali, gdyby nie amerykańskie restrykcje” – ocenia Chan.
USA stały się potęgą technologiczną dzięki silnemu sektorowi prywatnemu, energii gospodarczej i innowacyjności.
Chiny z kolei od lat stawiają na politykę przemysłową i długoterminowe plany inwestycyjne, które realizują konsekwentnie, choćby bez szybkiego zwrotu.
„System w Chinach premiuje ostrą rywalizację wewnętrzną, wspieraną przez lokalne władze, co rodzi firmy konkurencyjne globalnie” – tłumaczy Chan.
Eksperci podkreślają także przewagę skali – miliardowa populacja i ogromne bazy danych pozwalają szybciej testować technologie.
„W Chinach można wdrażać innowacje na masową skalę” – zaznacza Lin.
Przykładem są badania kliniczne, które dzięki dostępowi do pacjentów i scentralizowanych danych rozwijają się tam szybciej niż na Zachodzie.
To sprawia, iż Państwo Środka znajduje się dziś w równie silnej pozycji jak USA w decydowaniu o przyszłości technologii.
Lin, mieszkający w Szanghaju, zwraca uwagę na wszechobecną integrację nowoczesnych rozwiązań – od płatności mobilnych po logistykę opartą na AI.
Jednocześnie ostrzega, iż Chiny muszą zdobyć globalną akceptację, aby uniknąć izolacji.
Dlatego też poszerzają wpływy w krajach Globalnego Południa i starają się przejmować inicjatywę w ustalaniu standardów w organizacjach międzynarodowych.