Piłkarze Avii Świdnik nie zaczęli zbyt dobrze sezonu 2024/2025. Po dwóch miesiącach spędzonych w Avii odszedł pierwszy trener. Zastąpił go Wojciech Szacoń, który w świdnickim klubie pracuje od ponad czterech lat. Pod jego wodzą zespół zaczął lepiej punktować w lidze oraz przeżył ciekawą przygodę w Pucharze Polski. Jak pierwsza praca w roli szkoleniowca seniorskiej drużyny wygląda z perspektywy 27-latka?
– Po kilku latach jako drugi trener w sztabie Łukasza Mierzejewskiego zostałeś drugim trenerem w zespole Wojciecha Makowskiego. Czułeś już latem, iż jesteś gotowy, by zostać tym pierwszym?
– Ciężko powiedzieć, bo nie nastawiałem się na taką rolę latem. Moja droga trenerska pokazuje, iż od samego początku, o ile tylko pojawia się interesujące wyzwanie i jest ono zgodne z moimi wartościami, to zawsze je podejmuję. Pod kątem procesu treningowego czyli planowania, prowadzenia jednostki treningowej, dzielenia zadań dla sztabu, przygotowania planu na mecz po zapoznaniu się z przeciwnikiem – w tych aspektach na pewno czułem się gotowy. Uważam, iż wszystko finalnie odpowiednio się złożyło, bo dzięki takiemu obrotowi spraw mogłem popracować z obydwoma wcześniejszymi trenerami i od każdego z nich dorzucić to co uważam za wartościowe dla mojego warsztatu. Od każdego możemy się czegoś nauczyć.
– Wszedłeś w rolę pierwszego trenera w środku rundy, po mówiąc delikatnie średnim początku sezonu. Jak to wówczas wyglądało z Twojej perspektywy?
– Z jednej strony sytuacja wymagała ode mnie dużej analizy, bo tak jak wspomniałeś, początek pod kątem punktowym był średni i gdy przejmowałem zespół przegrywając dwa czy trzy mecze mogliśmy stać się drużyną, która przynajmniej przez moment będzie tuż nad, a choćby w strefie spadkowej. Z drugiej strony zdawałem sobie sprawę z tego jak jakościowy zespół posiadamy i zakładałem, iż przy dobrej pracy odbijemy się od dolnej części tabeli, co dość gwałtownie zrobiliśmy.
– Co udało się zmienić w krótkim czasie?
– Nieźle wyglądaliśmy w pressingu stąd na początku skoncentrowałem się na budowaniu gry. Dużą wagę przykładaliśmy do aktywności zawodników bez piłki, tak żeby odpowiednio się pozycjonowali, dzięki czemu jeszcze trudniej założyć na nas efektywny pressing. Chciałem, żebyśmy cechowali się jeszcze większą kulturą przy piłce. Myślę, iż było widać namiastkę tego chociażby w meczach pucharowych, gdzie z takimi przeciwnikami jak Ruch Chorzów czy Polonia Bytom momentami, pod kątem budowania gry, wyglądaliśmy jak równy z równym. Zimą chcemy dalej pielęgnować naszą grę w pressingu i rozwijać subfazę budowania przy aktywnej presji przeciwnika, bo mamy tu jeszcze małe rezerwy. Głównie jednak poprawy wymaga budowanie w trzeciej tercji i stwarzanie sytuacji, ponieważ pod kątem samego posiadania piłki w drugiej części rundy wyglądaliśmy dobrze na tle każdego przeciwnika.
– Jesteś młodym trenerem, wielu zawodników w Avii jest od Ciebie starszych, choćby 10 lat. Jak odebrała Cię szatnia po odejściu W. Makowskiego i jak to jest obecnie?
– Myślę, iż szatnia nie musiała mnie jakoś szczególnie odbierać. Większość z tych chłopaków znam bardzo dobrze, a oni mnie. Owszem, zmieniła się moja rola, obszar mojej decyzyjności względem zespołu czy jednostek, natomiast robię wszystko żeby dostrzegać we mnie przede wszystkim ,,normalność’’ w działaniach. Gdybym miał ocenić jak mnie przyjęli, to przez pryzmat zaangażowania zawodników, które było na wysokim poziomie w każdym z meczów powiedziałbym, iż zostałem dobrze odebrany.
– Czego oczekujesz od zimowego okna transferowego?
– Mamy jakościową kadrę, ale budowanie zespołu, to jednak nieustanny proces i zawsze mniejsze bądź większe korekty są potrzebne. Są zawodnicy, którzy zimą opuszczą nasz klub, głównie ze względu na ich niewielki wpływ na funkcjonowanie zespołu lub niewystarczające zaangażowanie w proces treningowy. Będą to pojedyncze przypadki. Zimowe okienko jest jednak mocno specyficzne, ponieważ większość zawodników posiada ważne kontrakty. o ile na rynku pojawią się zawodnicy, którzy mogą realnie podnieść poziom drużyny, wtedy będziemy ich analizować pod kątem naszego sposobu gry i pozycji, na których ewentualnie wzmocnienia są mile widziane. Nie chcę wykonywać ruchów na siłę tylko po to, żeby utrzymać liczebność kadry. Patrzę na budowanie zespołu w sposób bardziej holistyczny, mówiąc prościej podejmiemy rozmowy tylko w sytuacji, kiedy profil zawodnika będzie pasował do naszej układanki, a od samego zawodnika będzie emanował głód osiągania sukcesów. Mam nadzieję, iż pomimo zimowej specyfiki okienka uda nam się wykonać interesujące ruchy.
– Pełnisz w klubie jednocześnie rolę dyrektora Akademii. Avia ma aktualnie srebrną gwiazdkę programu certyfikacji PZPN. Są plany na złotą?
– Oczywiście. Rozpocząłem budowę akademii w 2022 roku i od początku był to nasz główny strategiczny priorytet. Uzyskaliśmy najpierw brązową, potem srebrną gwiazdkę w programie certyfikacji. W tzw. międzyczasie zwiększyliśmy liczbę adeptów, co pozwoliło nam poprawić proces selekcyjny. Znacząco wzmocniliśmy kadrę trenerską i obudowaliśmy akademię dodatkowymi osobami, takimi jak psycholog sportu, trener motoryczny, fizjoterapeuta. W ostatnim czasie rozbudowaliśmy strukturę organizacyjną powołując trzech koordynatorów, aby mieć jeszcze bardziej bezpośrednią możliwość kontroli procesu treningowego. Naturalnym krokiem więc teraz będzie aplikowanie na złotą gwiazdkę w programie certyfikacji, jako zwieńczenie tego procesu. Spełniamy już wszystkie wymogi pod kątem organizacyjnym i treningowym. Czekamy jeszcze na boisko trawiaste, które od nowego sezonu będzie dostępne i o ile wtedy wszystko pójdzie zgodnie z planem, będziemy chcieli aplikować.
– Są kluby, które stawiają na grę w Centralnej Lidze Juniorów oraz te, które większą wagę przykładają do drużyny rezerw, by tam pierwsze seniorskie kroki stawiali wychowankowie. Jak to wygląda w przypadku Avii?
– Wydaje mi się, iż w przypadku młodego zawodnika sezon spędzony w 4. lidze będzie lepszym przetarciem przed włączeniem do pierwszego zespołu, niż sezon spędzony w Centralnej Lidze Juniorów. Jest to jednak niemierzalne i nie ma idealnej drogi na wprowadzanie młodych zawodników do gry. Na ten moment posiadamy w Avii drużynę w 4. lidze i już widzimy jaka różnica jest pomiędzy 4. ligą, a ligą okręgową, gdzie ci sami chłopcy radzili sobie bardzo dobrze. Większość z nich ma w swojej historii występy właśnie w CLJ, więc niech to będzie pewnego rodzaju odpowiedzią na pytanie. Musimy opracować plan, który pozwoli nam swoimi zawodnikami spokojnie utrzymywać się na poziomie 4. ligi, bo tak, jak pokazuje tabela, w tym sezonie weszliśmy do niej niespodziewanie, ale jednak trochę nieprzygotowani. Jednym z plusów posiadania drużyny w 4. lidze jest chociażby fakt, iż dzięki temu do struktur Avii powrócił wychowanek Wiktor Marek, który występował właśnie w CLJ, a chciał już wejść do piłki seniorskiej. Pierwotnie był przymierzany do reprezentowania II zespołu, ale swoją postawą wywalczył miejsce w kadrze „jedynki”.
– Wcześniej byłeś przez wiele lat trenerem grup młodzieżowych. Seniorska piłka, to jest coś, co Cię kręci bardziej?
– Całkowicie odmienna specyfika pracy, jednak zarówno piłka seniorska jak i młodzieżowa mają swoje plusy i minusy. Piłka młodzieżowa to wdzięczność i szczerość ze strony dzieci oraz, przede wszystkim, obserwacja ich rozwoju, który często jest widoczny z dnia na dzień. Piłka seniorska to dużo większe emocje, ale też praca pod presją, od której my trenerzy chyba jesteśmy trochę uzależnieni. W odpowiedzi na pytanie, aktualnie pracuję z drużyną seniorów, więc tak.
– Jakie masz plany i cele na najbliższą przyszłość?
W najbliższej przyszłości, chciałbym oczywiście osiągnąć sukces z drużyną. Liga, w której występujemy jest bardzo specyficzna i dość wyrównana. Dlatego potrzebujemy dużo pokory w naszych działaniach. Mam nadzieję iż stworzymy zespół, który w szerszej ocenie zasłuży na promocję do wyższej ligi. Chcemy ciągle ulepszać organizację pracy w klubie, dobierać ludzi którzy cechują się dobrą merytoryką, wysoką kulturą pracy i chcą osiągać sukcesy. Dotyczy się to zarówno zawodników, trenerów jak i pozostałych pracowników. Budujemy odpowiednie standardy również pod kątem organizacyjnym na poziom 2. ligi. Moim zdaniem to mądre podejście ze strony klubu, za pomocą którego upragniony awans nie będzie efektem przypadku, czy jednosezonową przygodą. o ile chodzi o prywatne cele zawodowe, chcę możliwie gwałtownie pracować na poziomie centralnym.
– Jesteś w Avii już kilka lat. Mimo, iż nie mieszkasz w Świdniku, to przesiąkłeś już tym? Możesz o sobie powiedzieć, iż jesteś w pełni żółto-niebieski?
– Nie mieszkam w Świdniku, ale to w klubie ostatnimi laty spędzam zdecydowanie najwięcej czasu. Nie chciałbym wchodzić w sfery kibicowskie i nazywać się żółto-niebieskim, bo to bardzo mocne słowa. Na pewno mogę powiedzieć, iż jestem osobą która chce rozwijać ten klub i życzę mu jak najlepiej. Pamiętajmy, iż nie zawsze ci, którzy sami nazywają się żółto-niebieskim dobrze życzą drużynie czy całemu klubowi. Szczerość w działaniach jest kluczowa, a w moim przypadku zaangażowanie i czas, który poświęcam Avii niech będzie wyznacznikiem tej szczerości.
Mateusz Ostrowski