Według danych KPN, w latach 50. XX wieku z wiosennego topnienia śniegu pozyskiwano od 700 do 800 litrów wody na każdy metr kwadratowy. w tej chwili to ledwie 250–300 litrów – i to w najlepszym wypadku. Śnieg, jeżeli już się pojawi, topnieje błyskawicznie. Efekt? Zamiast powoli zasilać glebę i torfowiska, woda spływa gwałtownie po zamarzniętym podłożu, nie wsiąkając, tylko odpływając.
Jeszcze nie tak dawno torfowiska w rejonie Czarnego Grzbietu, Wielkiego Szyszaka czy Śnieżnych Kotłów utrzymywały wilgoć przez cały rok. Dziś bywają suche już w maju. Dla ekosystemu to cios prosto w serce – torfowiska to bowiem nie tylko rezerwuar wody, ale i najważniejszy magazyn węgla organicznego, siedlisko rzadkich gatunków oraz naturalny regulator klimatu.
Susza w górach to nie tylko problem przyrody
Z Karkonoszy wypływa około 7 milionów metrów sześciennych wody rocznie – to zasoby, które zasilają nie tylko górskie