Katarzyna Kulig nowa dyrektor GOKiB w Niwiskach: Czasem trudno za mną nadążyć [ROZMOWA]

2 godzin temu

Katarzyna Kulig ma 43 lata, mieszka w Kolbuszowej i ukończyła studia pedagogiczne. Od niedawna jest dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury i Biblioteki w Niwiskach, gdzie chce łączyć tradycję z nowymi pomysłami.

https://korsokolbuszowskie.pl/wiadomosci/kontrowersyjne-dotacje-z-kpo-wsrod-projektow-powiat-kolbuszowski/KiuvDhybSuAo2FotcG5f

Wchodząc do miejsca, które przez kilkadziesiąt lat było prowadzone przez jedną osobę, czuć w powietrzu historię? Jakie były pani pierwsze odczucia po przekroczeniu progu dworu w Niwiskach?

- Przez wiele lat GOKiB w Niwiskach był prowadzony przez panią Małgosię, dzięki czemu to miejsce ma wyjątkową historię i ducha tradycji. Kiedy pierwszy raz przekroczyłam próg dworu, poczułam ogromną odpowiedzialność i motywację, by kontynuować Jej dzieło ale również rozwijać potencjał tego wyjątkowego miejsca. Byłam trochę zdenerwowana, ale przede wszystkim pełna zapału, by dbać o dworek i pokazać jego wartość szerszej społeczności. To dla mnie ważne wyzwanie, które dodaje mi sił do działania.

Ma pani Kolbuszową Dolną w sercu, ale teraz bije ono także dla Niwisk. Co dla Pani znaczy „zakorzenienie się” w nowym środowisku – zwłaszcza w tak silnie związanej ze swoją tradycją gminie?

- Dla mnie zakorzenienie się w nowym środowisku to przede wszystkim otwarcie się na ludzi i ich historie. Zespół Szkół Specjalnych, a zwłaszcza dzieci i ich rodzice, zawsze będą dla mnie bardzo ważni i mają u mnie otwarte drzwi. To właśnie tam zdobyłam wartościowe doświadczenie, za które jestem niezwykle wdzięczna. Niwiska to dla mnie nowe miejsce, które chcę lepiej poznać, zaangażować się w jego tradycję i bliżej poznać mieszkańców. Zakorzenienie to dla mnie proces, który polega na budowaniu relacji, współpracy i wspólnym tworzeniu czegoś wartościowego dla całej społeczności.

Przed objęciem funkcji miała pani okazję spotkać się z Małgorzatą Tetlak? jeżeli tak – jakie słowa zapadły pani w pamięć?

- Tak, miałam okazję poznać panią Małgorzatę Tetlak już wcześniej. Nasze pierwsze spotkanie miało miejsce dziewięć lat temu, kiedy przyszłam do niej z propozycją występu z przedstawieniem pt. „Kopciuszek”, z którego dochód przeznaczony był na działalność Stowarzyszenia Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej „Iskierka” w Kobuszowej Dolnej. Pani Gosia przyjęła nas wtedy niezwykle serdecznie. Ponownie spotkałyśmy się w grudniu ubiegłego roku, kiedy zwróciłam się z prośbą o wypożyczenie mikroportów potrzebnych do kolejnego przedstawienia – i również wtedy mogłam liczyć na jej pomoc i życzliwość. Przed objęciem funkcji miałyśmy okazję spotkać się jeszcze kilka razy. Słowa, które szczególnie zapadły mi w pamięć i które do dziś dodają mi siły, to: „Na pewno sobie poradzisz.”

Co w dotychczasowej pracy – zawodowej lub wolontariackiej – najlepiej przygotowało Panią do roli, którą teraz pełni?

- Przez lata realizowałam wiele różnych inicjatyw, zarówno w pracy zawodowej, jak i w wolontariacie. Każde z tych działań wymagało pomysłu, dokładnego planu, dobrej organizacji oraz współpracy z ludźmi i instytucjami. Organizowałam zbiórki, koncerty, przedstawienia – wszystkie te przedsięwzięcia wymagały skrupulatnych przygotowań i umiejętności koordynacji wielu elementów. To doświadczenie najlepiej przygotowało mnie do roli, którą w tej chwili pełnię.


Katarzyna Kulig. Fot. K. Ząbczyk.

W uzasadnieniu wyboru wspomniano o pani doświadczeniu w organizacji wydarzeń. Gdyby mogła pani zrealizować jedno wymarzone wydarzenie w Niwiskach, zupełnie bez ograniczeń – co by to było?

- Mam wiele planów i pomysłów – aż trudno mi je uszeregować. Patrząc na miejsce, w którym teraz pracuję, widzę przede wszystkim ogrom możliwości do działania i tworzenia. Nie chciałabym jeszcze zdradzać szczegółów tego, co mam w planach, ale jedno mogę obiecać – na pewno się o tym dowiecie!

Jakie elementy dziedzictwa kulturowego Niwisk uważa pani za najważniejsze do podtrzymania, a gdzie widzi pani przestrzeń na nowe, świeże inicjatywy?

- Za najważniejsze elementy dziedzictwa kulturowego Niwisk uważam przede wszystkim historię ostatniego właściciela dworku, którą bardzo chcę upowszechnić. Tak, aby poznały ją również dzieci i młodsze pokolenia. Planuję przedstawić ją w nowoczesny i przystępny sposób, by ta wyjątkowa opowieść mogła dotrzeć do jak najszerszej publiczności. W dworku znajdują się także niesamowite polichromie Karola Frycza – to prawdziwy skarb tego miejsca, który zasługuje na szersze odkrycie i docenienie. Chciałabym, aby ludzie poznali blask tego miejsca, jego wyjątkowość i niepowtarzalny charakter.

Nowa szefowa, nowa energia. Planuje pani wprowadzenie jakichś "małych rewolucji" w sposobie działania ośrodka? jeżeli tak – w jakich obszarach?

- Faktem jest, iż energii mi nie brakuje i czasem trudno za mną nadążyć. Wiem jednak, iż moje pomysły muszą być dobrze uporządkowane, ponieważ nie da się zrealizować wszystkiego naraz. Stawiam na rozwój tego miejsca – chcę, by ludzie poznali jego historię i mogli tutaj rozwijać swoje zainteresowania oraz pasje. Planuję, aby GOKiB był miejscem otwartym i przyjaznym dla wszystkich: dzieci, dorosłych, osób starszych oraz osób z niepełnosprawnościami. Czy to będzie rewolucja? Może nie w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, ale na pewno pojawi się tu dużo nowej energii i zaangażowania.

Jak wyobraża sobie pani relacje z lokalną społecznością – zarówno z mieszkańcami, jak i działającymi tu twórcami, animatorami czy radnymi?

- Relacje z lokalną społecznością widzę jako otwartą, opartą na dialogu i wzajemnym szacunku współpracę. Chciałabym, aby zarówno mieszkańcy, jak i lokalni twórcy czuli się zaproszeni do wspólnego działania. Wierzę, iż największą siłą są ludzie, ich potencjał i ich zaangażowanie.

Zarządzanie kulturą to także zarządzanie budżetem. Miała pani już do czynienia z pozyskiwaniem funduszy zewnętrznych, grantów, projektów? Ma pani swoje sprawdzone patenty?

- Mam doświadczenie w pozyskiwaniu środków zewnętrznych, grantów i projektów. Na początku organizowałam koncerty oraz zbiórki charytatywne. Wspólnie z Małgorzatą Ogórek oraz przy współpracy kolegów i koleżanek z ZSS w Kolbuszowej Dolnej przygotowywaliśmy przedstawienia teatralne. Od kilku lat piszę projekty i wnioski o granty m.in. do Regionalnej Fundacji „Serce”, Fundacji Orlen, ROPS. Udało mi się również pozyskiwać dotacje z budżetu gminy Kolbuszowa. w ramach środków z pożytku publicznego. Mój najważniejszy „patent”? Pisać dużo projektów i się nie poddawać – w końcu się uda. w tej chwili Stowarzyszenie „Autentyczni” w Kolbuszowej którego jestem współzałożycielem organizuje „Wakacje w Dworku u Hupki”, a niedługo będzie realizować kolejny projekt. Wierzę, iż nie trzeba od razu dużych pieniędzy, aby zrobić coś wartościowego.

W nowym miejscu pracy coś już panią pozytywnie zaskoczyło? Ludzie, atmosfera, konkretne działania – co sprawiło, iż pomyślała pani: "To będzie dobre miejsce"?

- Tak, od samego początku poczułam, iż to dobre miejsce. Najbardziej pozytywnie zaskoczyli mnie ludzie – otwarci, pomocni, chętni do rozmowy i współpracy. Czułam, iż nie jestem tu sama, iż mogę liczyć na wsparcie – zarówno ze strony mieszkańców, jak i władz Gminy. Taka atmosfera naprawdę daje energię do działania i budzi wiarę, iż razem możemy zrobić coś wartościowego. Ogromne wrażenie zrobił na mnie również sam dworek i piękny park go otaczający. To wyjątkowa przestrzeń z ogromnym potencjałem – idealna do organizowania wydarzeń plenerowych, spotkań czy warsztatów. Już przy pierwszym spacerze pomyślałam: „Tu naprawdę można tworzyć”.


Jakie książki znajdowały się na pani półce, zanim została pani dyrektorką biblioteki?

- Gdy byłam nastolatką, nie lubiłam czytać. Dziś to się całkowicie zmieniło – chętnie kupuję książki i uwielbiam ich zapach. Nie słucham audiobooków, wolę tradycyjne czytanie, z książką w ręku. Od lat moimi ulubionymi lekturami są te dotyczące trudnej historii – szczególnie II wojny światowej oraz losów ludzi, którzy przeżyli obozy koncentracyjne. Nie zapamiętuję wszystkich dat czy miejsc, ale w pamięci zostają mi emocje i historie bohaterów. Często słyszę pytanie: „Jak możesz czytać o czymś tak trudnym?”. Moja odpowiedź jest prosta – trzeba pamiętać, ponieważ człowiek jest zdolny do wielu rzeczy i musi mieć świadomość, by nigdy więcej do tego nie dopuścić. Nienawiść może się zacząć w sercu każdego z nas. Nie wolno być obojętnym. Drugim obszarem, po który chętnie sięgam, są książki związane z moją pracą – o świecie osób z niepełnosprawnościami. Wierzę, iż w tej dziedzinie zawsze można odkryć coś nowego i ważnego. w tej chwili na mojej półce leży książka ks. Antoniego Więcha o życiu i dokonaniach dr. J.A.E. Hupki – jestem w trakcie jej czytania. To opowieść o historii miejsca, w którym teraz pracuję, niezwykle interesująca i warta poznania.

Jest coś, czego pani się obawia w tej roli? A może przeciwnie – coś, na co pani szczególnie czeka z ekscytacją?

- Dziś mogę powiedzieć, iż każdy mój dzień zaczynam z ekscytacją. Kiedy rano idę do pracy przez park i patrzę na to miejsce, wciąż trudno mi opisać swój zachwyt. To wyjątkowa przestrzeń, która inspiruje już od pierwszych kroków. Wierzę, iż będzie to fundament na którym wspólnie z mieszkańcami uda mi się zbudować wartościowe inicjatywy – łączące pokolenia, podkreślające tożsamość i klimat gminy Niwiska. Kultura to obszar który istnieje dzięki ludziom i dla ludzi, który umożliwia rozwój najpiękniejszych zdolności człowieka. Oczywiście pojawiają się też obawy – czy sobie poradzę, czy udźwignę odpowiedzialność za tak wyjątkowe miejsce. To przestrzeń, której nie można zmarnować, którą trzeba odkrywać i rozwijać z szacunkiem dla jej historii i potencjału.

450-lecie Niwisk to dla wielu wydarzenie historyczne, a dla pani – chrzest bojowy. Jakie były kulisy organizacji tak dużego jubileuszu „na dzień dobry”? Co poszło zgodnie z planem, a co zaskoczyło? I – przede wszystkim – czy woda, do której została pani „wrzucona”, była bardziej lodowata czy jednak całkiem przyjemna?

- To był prawdziwy chrzest bojowy. Zaskoczyło mnie, iż to właśnie ja poprowadzę tak dużą uroczystość – nigdy wcześniej nie miałam doświadczenia w tego typu wydarzeniach. To był dla mnie niezwykle istotny moment, bo wiedziałam, iż właśnie wtedy społeczność mnie pozna i oceni. Pierwszy kontakt, pierwsze wrażenia są bardzo ważne – dla obu stron. W przygotowaniach bardzo pomogła mi pani Jolanta Marut, sekretarz gminy, która starała się jak najlepiej przygotować mnie do tego wystąpienia. Czasu miałyśmy niewiele, ale zrobiłam wszystko, aby wypaść jak najlepiej. Każde miłe słowo, które później usłyszałam, było dla mnie ogromnym wsparciem. A woda, do której zostałam wrzucona? Okazała się całkiem przyjemna – może dlatego, iż pływanie zawsze mnie uspokaja i wycisza.

Na koniec – gdyby miała pani opisać swoją wizję GOKiB w Niwiskach za pięć lat jednym zdaniem, które mogłoby wisieć na banerze przed wejściem – jak by ono brzmiało?

- „Gminny Ośrodek Kultury i Biblioteki w Niwiskach – nasza przestrzeń, nasze historie i działania, nasza przyszłość.”

Idź do oryginalnego materiału