Kimitoshi Nogawa: Jak „Poldi” kupi klub, to wrócę do Zabrza pomóc Górnikowi!

roosevelta81.pl 2 miesięcy temu

Kimitoshi Nogawa był pierwszym Japończykiem i w ogóle piłkarzem z Azji w Ekstraklasie. Piłkarz-obieżyświat, który mimo krótkiej przygody w Górniku, z Polską ma głównie pozytywne wspomnienia.

Nie zrobił kariery na boisku, ale mimo szybkiego zawieszenia butów na kołku, pozostał przy piłce i spełnia się, współpracując z największymi klubami Europy. W obszernej rozmowie z serwisem Roosevelta81.pl Nogawa opowiada o tym czym w tej chwili się zajmuje, wspomina czas spędzony w Zabrzu oraz przyznaje co myśli o Polsce i Polakach.

Kibice Górnika wciąż o Tobie pamiętają. Co u Ciebie teraz słychać?

– Dziękuję, bardzo się cieszę, chciałbym odwiedzić Zabrze jak najszybciej.

Jesteś w tej chwili agentem piłkarskim?

– Jestem swego rodzaju pośrednikiem między klubami a piłkarzami. Organizuję międzynarodowe turnieje piłkarskie w całej Europie, zapraszam na nie drużyny z różnych krajów. Madryt, Barcelona, San Sebastian, Paryż.

Jakich zawodników masz pod swoimi skrzydłami?

– Głównie skupiam się na 10 i 13-latkach. Real, Atletico, FC Porto, PSG, Monaco, Marsylia czy Liverpool zapraszają na testy japońskich zawodników, nierzadko też wraz z rodzicami, a ja im pomagam to zorganizować, ułatwiam im pobyt i wszelkie formalności. Organizuję też gry treningowe czy turnieje japońskim drużynom, ale nie tylko. Byłem niedawno odpowiedzialny za jeden w FC Barcelonie, organizowałem też obozy i selekcje młodzieży dla Manchesteru City i Man United, Liverpoolu, Chelsea, PSG, Monaco czy Marsylii.

Gdzie w tej chwili mieszkasz? Ciężko to wywnioskować z Twoich social mediów.

– W Paryżu, ale ciągle jestem w podróży. Ostatnio byłem w Sewilli, Maladze, Madrycie, Jeżdżę po Francji i Hiszpanii, teraz ledwie wróciłem z Gibraltaru.

Ewidentnie znalazłeś swoją drogę po karierze piłkarskiej, ale może powspominajmy trochę. Co pamiętasz z Polski?

– Głównie to jak bardzo wspierali nas kibice i zwykli ludzie na ulicy. Wszyscy byli bardzo mili, a kiedy przyjeżdżaliśmy na mecze wyjazdowe, to entuzjastyczne okrzyki w swoim kierunku słyszałem choćby od kibiców drużyny przeciwnej. To było coś bardzo podnoszącego na duchu.

Jak myślisz, dlaczego akurat w Górniku nie wyszło?

– Chciałbym móc grać w obecnych czasach. Wtedy nie było praktycznie Internetu, międzynarodowe połączenia kosztowały olbrzymie pieniądze. Ja miałem 20 lat, byłem samotny, stęskniony za rodziną, podpisałem pierwszy profesjonalny kontrakt i dźwigałem presję tego, iż trzeba wypaść jak najlepiej. W pobliżu nie miałem choćby do kogo otworzyć ust żeby porozmawiać po japońsku. Teraz mogę po prostu włączyć aplikację w komórce i zadzwonić do kogoś, do tego jeszcze go widząc dzięki kamerze, Dzięki temu życie zagranicą dzisiaj jest dużo łatwiejsze.

Jak wspominasz Polskę i Polaków?

– Polscy kibice byli dla mnie niesamowicie mili, bardzo dobrze ich wspominam i to dla nich próbowałem dać z siebie naprawdę wszystko. Mimo tego, iż nie poszło tak jak chciałem, to mam przyjemne wspomnienia. Pamiętam doskonale Michała Probierza, Kazia Moskala czy Krzyśka Bukalskiego, z którymi najlepiej się dogadywałem. Przeżyłem świetne chwile z tymi chłopakami, każdy z nich był wobec mnie otwarty i jestem niesamowicie wdzięczny za to jak mnie przyjęli.

Miałeś jeszcze szansę na testy w Stali Stalowa Wola kilka lat później.

– Żadne testy, chcieli mnie po prostu zakontraktować, ale ja nie miałem już motywacji do gry. Jak wspominam Polskę i Polaków, to czuję pewnego rodzaju nostalgię i więź z waszym krajem. Mam sporo znajomych Japończyków, którzy potrafią mówić po polsku i sam czuję nostalgię słysząc język polski.

Jak już nam przyszło do wspomnień, przed grą w Górniku byłeś zaproszony na mecz ku czci tragicznie zmarłego Marca Vivien-Foe. Zagrałeś tam u boku takich gwiazd jak Samuel Eto’o czy Therry Henry.

– Grałem z Samu, ale także z Alexem Songiem i mam z nimi kontakt do teraz. Pamiętam jak wtedy chwalili moje dobre zagrania. Teraz jak się z nimi spotykam, to chętnie dzielą się doświadczeniami ze swoich karier z moimi podopiecznymi.

A co z Twoim pobytem w Kamerunie? Po raz kolejny byłeś pionierem, tym razem jako pierwszy Azjata nie tylko w kraju, ale także na kontynencie.

– Do tego zadebiutowałem w afrykańskiej Lidze Mistrzów! Jak tylko przyleciałem, to na lotnisku zgromadziło się mnóstwo fanów. Wsadzili mnie do samochodu z powiewającą japońską flagą, a policyjne samochody musiały nas eskortować, po dwa z przodu i z tyłu. Jak tylko dojechałem, to dostałem list z wiadomością od prezydenta Kamerunu a przywitał mnie ambasador Japonii.

Wielka rzecz, ale przecież nie skończyło się tylko na tym.

– Chciało mnie obejrzeć tak wielu ludzi, iż na treningu Canonu nie było nigdy takiej frekwencji, pisali o tym w gazetach. Pobijaliśmy też rekordy podczas meczów.

Z uwagi na problemy techniczne rozmowa została przerwana. Kolejna część wywiadu odbyła się dzień po wygranym przez Górnik Zabrze meczu z GKS Katowice.

Witaj Kimitoshi, miło Cię znowu słyszeć!

– Dzień dobry, cześć, jak się masz? Górnik Zabrze! (tutaj Nogawa odzywa się po polsku i entuzjastycznie pokrzykuje)

Wczoraj wygraliśmy mecz 3:0 w derbach z GieKSą!

– Wiem, udało mi się obejrzeć tylko początek w telewizji, bardzo dobry wynik. „Poldi” zagrał?

Nie mógł grać od początku, bo kilka dni temu był chory, ale wszedł na boisko w drugiej połowie.

– To dobrze, w Japonii jest bardzo znany i szanowany. Lukas jest już prezesem klubu?

Chce kupić Górnika, ale prywatyzacja opóźnia się przez wybory. niedługo mieszkańcy wybiorą nowego prezydenta Zabrza.

(śmiech) Znam to, czyli w Zabrzu pod tym względem jest tak jak kiedyś.

Lukas Podolski jest jedynym chętnym, więc jeżeli się dogada z miastem, to teraz tylko on ma szansę kupić klub.

– Jak Podolski kupi klub, to wtedy wrócę do Polski pomóc Górnikowi! Mieliście u siebie niedawno trzech Japończyków. Dlaczego nie mieliby pojawić kolejni?

Zapraszamy oczywiście do zapoznania się z artykułem z cyklu „Zabrzańscy Stranieri” o Kimitoshim Nogawie

Jeśli chcecie być na bieżąco z tym, co słychać u Kimitoshiego, to można śledzić go na jego

Źródło: Roosevelta81.pl
Zdjęcia: Archiwum prywatne Kimitoshiego Nogawy

Idź do oryginalnego materiału