Druga odsłona była najsłabszą częścią meczu w wykonaniu miejscowych. Wiślacy złapali wiatr w żagle i wygrali kwartę 24:11, odskakując do przerwy na 41:32.
Po odprawie w szatni gospodarze wrócili na parkiet z nową energią – i to było widać. Walka o każdą piłkę, agresywna obrona i skuteczność pozwoliły wygrać trzecią część 20:12. Przed ostatnią kwartą było już tylko 52:53.
Po dwóch trafieniach Filipa Fąfary nasi wyszli na 57:53 i mieli dwie szanse, by odskoczyć choćby na osiem punktów. Niestety – niewykorzystane kontry gwałtownie się zemściły. Wisła odpowiedziała trójką i trafieniem spod kosza, przejmując minimalne prowadze

20 godzin temu
















