Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia gości. Już w 9. minucie Bartłomiej Pawłowski wpakował piłkę do siatki, ale po długiej analizie VAR sędzia gola nie uznał z powodu spalonego. Chwilę później to Lech objął prowadzenie – w 21. minucie Luis Palma głową wykończył dośrodkowanie Joela Pereiry i po raz kolejny udowodnił, iż jest jednym z najważniejszych piłkarzy mistrzów Polski.
Do przerwy gospodarze prowadzili 1:0, choć gra była wyrównana – oba zespoły oddały po sześć strzałów, a różnica sprowadzała się do większej skuteczności poznaniaków.
Druga połowa zaczęła się od mocnego akcentu Widzewa. Po faulu Joao Moutinho sędzia podyktował rzut karny, który w 51. minucie pewnie wykorzystał Pawłowski. Dla doświadczonego napastnika był to pierwszy ligowy gol od kwietnia, a zarazem symboliczny powrót po długiej walce z kontuzją.
W 59. minucie Fran Alvarez obił słupek bramki Lecha, a chwilę później Widzew znów miał problemy w defensywie. Błąd bramkarza Macieja Kikolskiego przy rzucie rożnym wykorzystał Fiabema. Norweg dołożył nogę z najbliższej odległości i w 66. minucie w końcu przełamał swoją strzelecką niemoc, która trwała aż 39 meczów.
Do końca meczu emocji nie brakowało – Lisman zmarnował świetną okazję na trzeciego gola dla Lecha, a Widzew starał się wyrównać. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i mistrzowie Polski mogli cieszyć się z pierwszego ligowego zwycięstwa po serii rozczarowań.
Lech dzięki wygranej awansował na szóste miejsce w tabeli i ma w dorobku 10 punktów, wciąż z dwoma meczami zaległymi. Widzew natomiast poniósł trzecią porażkę z rzędu i pozostaje w dolnej części tabeli, mimo zmiany trenera.
Lech Poznań – Widzew Łódź 2:1 (1:0)
1:0 – Palma (21.)
1:1 – Pawłowski (51. k.)
2:1 – Fiabema (66.)






































