Łukasz Gibała interweniuje w sprawie upałów w autobusach. ZTP nalicza symboliczne kary?

22 godzin temu

Ponad 116 tysięcy złotych kar w nieco ponad trzy miesiące – tyle zapłaciła firma Mobilis za niesprawną klimatyzację w swoich autobusach. W skali problemu, który przez całe lato dotykał pasażerów krakowskiej komunikacji, to niewiele. A w skali kontraktu, jaki przewoźnik podpisał z miastem, to już niemal niezauważalne.

Od kwietnia do lipca pasażerowie krakowskiej komunikacji miejskiej dusili się w autobusach, które w teorii miały być nowoczesne, klimatyzowane i przyjazne. W praktyce – jak wielokrotnie opisywaliśmy na łamach KRKNews.pl – wewnątrz panowały warunki przypominające saunę parową, a temperatura przekraczała 40 stopni Celsjusza. Otwieranie okien kilka pomagało, a przypadki omdleń nie były już tylko plotką. ZTM wiedział o problemie od dawna, ale działał powoli.

Sprawą zainteresował się również radny Łukasz Gibała, który 3 lipca złożył interpelację do prezydenta Krakowa. Jak zaznaczył, zrobił to po licznych zgłoszeniach mieszkańców skarżących się na skrajne temperatury w autobusach firmy Mobilis. W piśmie opisał, iż wewnątrz pojazdów bywa ponad 40 stopni Celsjusza, co – jego zdaniem – może zagrażać zdrowiu pasażerów, zwłaszcza osób starszych, schorowanych i kobiet w ciąży. Zwrócił uwagę, iż mimo wcześniejszych kontroli i nałożonych kar problem utrzymuje się od miesięcy. Przypomniał też, iż już w kwietniu ZTP posiadał wiedzę o masowych usterkach klimatyzacji, a mimo to nie udało się ich skutecznie wyeliminować. Radny zadał sześć szczegółowych pytań – m.in. o działania podjęte przez miasto, o terminy napraw, wysokość nałożonych kar i możliwe konsekwencje umowne wobec przewoźnika.

Z danych przekazanych przez Zarząd Transportu Publicznego wynika, iż tylko od kwietnia do początku lipca przeprowadzono 402 kontrole autobusów Mobilisa, z czego aż 215 zakończyło się wynikiem negatywnym. To znaczy, iż ponad połowa pojazdów miała problem – głównie z niesprawną klimatyzacją. Najgorzej było w czerwcu, kiedy nałożono na przewoźnika rekordową karę 60 460 zł. W maju było to 14 040 zł, a w pierwszych dniach lipca – jeszcze 23 760 zł. Łącznie: 116 620 zł za trzy miesiące upałów, skarg, nerwów i dusznych przejazdów.

Brzmi poważnie? Może i tak, dopóki nie spojrzy się na liczby z drugiej strony. Przypomnijmy: Mobilis podpisał z miastem dziesięcioletnią umowę wartą 1 383 802 894 zł brutto. Zgodnie z kontraktem, od 19 października 2024 roku firma obsługuje 29 linii autobusowych i realizuje rocznie około 9,5 miliona wozokilometrów. To przekłada się na około 138 milionów złotych rocznie, czyli ponad 11,5 miliona zł miesięcznie. I właśnie w tym kontekście te wszystkie kary – choć medialnie nośne – robią wrażenie symbolicznych. Średnio nieco ponad 29 tysięcy zł miesięcznie. To mniej więcej jedna czwarta procenta miesięcznego wynagrodzenia. W skali całej umowy – mniej niż promil.

Mobilis, który teoretycznie miał dostarczyć Krakowowi flotę nowoczesnych, fabrycznie nowych autobusów z rocznika 2024, wyszedł z tej sytuacji całkiem nieźle. Co z tego, iż pasażerowie przegrzewali się w środku, skoro naprawy „są prowadzone” przez serwis producenta, a ZTP ogranicza się do powtarzanego formułkowo: „W przypadku dalszych nieprawidłowości rozważymy kolejne kroki”. Na razie nie rozważono zbyt wiele, bo nie ma żadnych sygnałów, by miasto odebrało Mobilisowi jakiekolwiek kursy.

Na pytania o terminy napraw, urzędnicy odpowiadali, iż wszystko powinno być zakończone do 20 lipca. Dziś mamy 30 lipca i przez cały czas brak oficjalnego potwierdzenia, iż problem z klimatyzacją zniknął. Nie ma komunikatu ZTP, nie ma raportu. Są za to kolejne upalne dni, pasażerowie bojący się wsiąść do przegubowego MAN-a i kompletna cisza ze strony tych, którzy przez całe lato mogli egzekwować jakość – a wybrali czekanie.

W tej historii są dwie strony. Jedna to radny, który reaguje na głosy mieszkańców i skutecznie nagłaśnia sprawę, zmuszając urzędników do działania. Druga to przewoźnik, który choćby mając nową flotę i dziesięcioletni kontrakt wart niemal 1,4 miliarda złotych, przez trzy miesiące nie potrafi – lub nie chce – zapewnić pasażerom podstawowego komfortu. Gdyby nie interpelacja, sprawa pewnie zniknęłaby w upale.

Klimatyzacja to nie luksus, tylko standard. Zresztą zapisany w umowie. Pasażerowie, którzy codziennie korzystają z komunikacji miejskiej, nie powinni się zastanawiać, czy ich autobus się ochłodzi, czy ugotuje. A miasto, które płaci firmie ponad milion złotych co trzy dni, powinno mieć skuteczniejsze narzędzia niż rozważanie kroku, który i tak nie został jeszcze wykonany. 116 tysięcy złotych to cena za to, iż przez trzy miesiące Mobilis dowoził krakowian w warunkach, które trudno nazwać cywilizowanymi. I nie wygląda na to, by ktokolwiek miał z tego powodu większe kłopoty – poza pasażerami.

Jarek Strzeboński

Idź do oryginalnego materiału