Mały człowiek o wielkim sercu. Hodowla królików rasowych to jego życie

1 tydzień temu
Tak mawiają o nim ci, którzy dobrze znają Radosława Gęburę z jego wielkiego zaangażowania w organizację eventów charytatywnych na rzecz osób potrzebujących, zwłaszcza dzieci. To, co go wyróżnia to również ogromne serce, w stosunku zwierząt, zwłaszcza królików, których hodowlą zajmuje się od 12 lat. Poświęca się temu bez reszty, będąc osobą niewidomą. Powiedzieć niesamowity człowiek, to jakby nic nie powiedzieć. Radosław Gębura z gm. Brody (35 lat) od lat zajmuje się hodowlą królików rasowych. Poświęca się temu bez reszty od 12 lat. I nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż mężczyzna od 19 roku życia jest osobą niewidomą. Poza tym od urodzenia cierpi na karłowatość (to rzadka choroba genetyczna, która charakteryzuje się nieproporcjonalnie niskim wzrostem - przyp. red.). Ale to nigdy nie było dla niego problemem...

- To mój sposób na życie - nie ukrywa mieszkaniec gminy Brody, który ze swoimi królikami regularnie bywa na festynach gminnych pod zaporą. - Po utracie wzorku w zasadzie z dnia na dzień (doszło do zaniku nerwu wzrokowego) musiałem sobie znaleźć jakieś zajęcie. Pasjonowałem się motoryzacją, ale z oczywistych powodów nie mogłem się tym zajmować. Z królikami miałem już wcześniej do czynienia, bo hodowaliśmy je koło domu. Poza tym zaszczepił we mnie tą pasję kolega, do tego stop
Idź do oryginalnego materiału