Marcin Janusz, siatkarz Asseco Resovii: wiemy jak reagować na porażki

21 godzin temu
Fot. Fb Asseco Resovia Rzeszów

Rozmowa z MARCINEM JANUSZEM, rozgrywającym Asseco Resovii

SIATKÓWKA. PLUSLIGA

– Zaskakująco łatwo zespół Aluron CMC Warty Zawiercie poradził sobie z Asseco Resovią. Co zadecydowało o waszej porażce?

– Sama porażka oczywiście boli, ale myślę, iż jeszcze bardziej boli nasz styl. Przegrywać w taki sposób u siebie, to coś, czego chcielibyśmy jak najczęściej unikać. Oczywiście Zawiercie zagrało bardzo dobrze, ale myślę też, iż oni będą potrafili zagrać jeszcze lepiej. To przede wszystkim my mieliśmy problem ze swoją grą. Było dużo chaosu po naszej stronie, duży brak organizacji i spokoju, w takich wydawałoby się dość prostych sytuacjach. A Zawiercie na odwrót. choćby jak mieli jakiś problem, czy jakieś trochę gorsze przyjęcie, nabijali piłkę powtarzali akcje i czekali na dobry moment, żeby skończyć. To właśnie najczęściej odróżnia klasowe zespoły od tych, które do tego aspirują. My oczywiście czujemy, iż możemy być takim zespołem, ale nad tym będziemy musieli pracować. To widać choćby w tych wygranych meczach, chociaż oczywiście cieszyliśmy się z każdego zwycięstwa. Te porażki czasami też przykrywają mniejsze lub większe problemy. Wtedy się mniej skupiamy na tym, co nie funkcjonuje. Ważna jest jednak taka organizacja gry, szczególnie na kontrach, gdzie potrzebny jest spokój. Te sytuacje są takie, iż ich na treningu nie da się za bardzo zasymulować.

Trzeba się odnaleźć na kontrze, ustalić kto za co odpowiada, kto w jakim miejscu musi stać itd. Wierzę, iż to przyjdzie razem z meczami i razem z tym czasem, który spędzimy wspólnie na boisku. Na razie tego nie ma, a to jest konieczne, żeby wygrywać z takimi zespołami jak Zawiercie.

– Zespół z Zawiercia prezentował dużą płynność w grze co może być większym zagraniem tej drużyny, gdzie nie było aż tylu zmian w kadrze jak u was?

– Tak, oczywiście, to jest atut Zawiercia. My jednak też nie spotkaliśmy się tydzień temu, też już trochę czasu razem spędziliśmy. W tych poprzednich meczach wyglądało to trochę lepiej. Oczywiście o ile chodzi o nasz progres, to też jesteśmy świadomi tego, iż to nie będzie prosta linia do góry, ale takich momentów my jako zawodnicy musimy unikać. Dobrze, iż teraz mamy trochę czasu, mamy tydzień do kolejnego meczu z dobrze grającym Bełchatowem, więc popracujemy na spokojnie. To zgranie to jest coś, czego tak naprawdę na treningach tak łatwo nie wypracujemy. Oczywiście to jest PlusLiga, porażki się zdarzają i czasami tak bywa, ale musimy przede wszystkim używać tego wspólnego czasu w boisku, pod presją, kiedy są kibice, kamery i wiemy, iż to jest mecz kolejki. Nie ma lepszego momentu, żeby się zgrywać, żeby spróbować się lepiej rozumieć na boisku niż to. Myślę, iż dzisiaj po prostu przeszliśmy obok tego meczu. Sami mieliśmy problem, kiedy piłka była po naszej stronie. Wydaje mi się, iż kilka takiego dobrego progresu po tym meczu zrobiliśmy i to bardzo boli.

– Można powiedzieć, iż to było zimny prysznic po tej serii, kiedy na początku wygrywaliście i rozbudziły się apetyty kibicom…

– My też choćby po tych wygranych meczach jakoś specjalnie w ten hura optymizm nie popadaliśmy. Wiedzieliśmy, iż mamy jeszcze sporo rzeczy do poprawy i to powtarzaliśmy. Czy to był zimny prysznic? No tak, myślę, iż Zawiercie pokazało nam, jak dużo nam jeszcze brakuje do tego, żeby myśleć w ogóle o tym, żeby grać o medale w PlusLidze czy w Europie.

Z drugiej strony my też jesteśmy świadomi tego, iż jeżeli troszkę poprawimy przede wszystkim te proste elementy, to niczego nam nie brakuje, żeby bić się i wygrywać z takimi już dobrze zorganizowanymi i dobrymi zespołami. Taki jest sport i my też jako doświadczonymi zawodnikami. Jesteśmy, nie chcę powiedzieć, iż przyzwyczajeni do porażek, ale wiele przeszliśmy i wiemy, jak na nie reagować. Na pewno nikt nie będzie po tym panikował. Wrócimy za dwa dni do treningów i pracujemy dalej.


PRZECZYTAJ TEŻ: Druga porażka Asseco Resovii (wideo)

Idź do oryginalnego materiału