Medycyna i kobiety

1 miesiąc temu

– Witam, panie Kaziu! Zapraszam…
Eustachy Mordziak zobaczywszy swojego kolegę, Kazimierza Główkę, emeryta i jednocześnie stałego klienta na bazarze na pl. Szembeka, tradycyjnie zaprosił go na gościnny zydelek przy swoim straganie z damską bielizną.

– Jak szanowne zdrowie, zapytam niebanalnie.

– Zgodnie z PESELEM, panie Eustachy, tu nie należy spodziewać się żadnych cudów.

– Ale dopisuje?

– Żeby dopisywało krok za kroczkiem staję się niczym apteczna półka z coraz bogatszym asortymentem pastylek na wszystko.

– Dobrze, iż medycyna wciąż znajduje jakiś sposób na nasze dolegliwości.

– Owszem i metod i gadżetów jest coraz więcej.

Weź pan taki prosty przykład jak aparat do mierzenie ciśnienia. Za mojej młodości, żeby zbadać ciśnienie, to niezbędny był lekarz wyposażony w sporych rozmiarów aparat w drewnianej obudowie. Trzeba było umieć go założyć i rozumieć, co pokazuje. A teraz? Każdy może kupić sobie w sklepie aparat do samodzielnego mierzenia ciśnienia – zakładany na przedramię, na przegub, wedle gustu. jeżeli na dodatek ktoś ma w domu komputer i jest z nim w miarę zaprzyjaźniony, to przy pomocy doktora Googla sam się zbada.

– Fakt, mam w rodzinie „specjalistę”, który potrafi zdiagnozować u siebie zapalenie oskrzeli, wrzody na żołądku, prostatę, a choćby raka trzustki…

– Na szczęście Internet nie wszystkim jeszcze zawładnął.

– Na przykład?

– Kobietami… Żadna aplikacja nie jest w stanie przeniknąć kobiecej duszy.

– Coś w tym jest. Mam kolegę – kawał chłopa, podkowy może łamać. Ale ożenił się. Spotykam go, smutny jakiś. – Co się stało, nie cieszysz się małżeństwem? – Cieszę, tylko sam siebie nie rozumiem. Po ślubie ciągle czuję się jak nastolatek: piję po kryjomu, palę po kryjomu, pytam się czy mogę wyjść i o której mogę wrócić?

– Panie mają inne rozterki.

– Jak inne? Ciągle chodzi o to samo, o poszukiwanie uczucia.

– „Poszukiwanie” – trafnie pan to ujął. Niechcący podsłuchałem rozmowę mojej Krysi z jej koleżanką, o „poszukiwaniu” właśnie. Mówi ta koleżanka:
– Pamiętasz Kaśkę, która do chemicznej klasy chodziła? Muszę ci powiedzieć, iż podziwiam jej stałość i wierność w małżeństwie. Wyobraź sobie, iż ona ma już trzeciego męża, a kochanek wciąż ten sam.

– Można? Można!

Szaser

Co tam panie na Pradze
Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec=

Idź do oryginalnego materiału