Gryf Gmina Zamość - Huragan Międzyrzec Podlaski 1:5 (1:2)Bramki: Kushch-Vasylyshyn 16 – Łęcki 5, 90, Konaszewski 39, 73, Tonin 75. Huragan: Nowosz - Łappo, Konaszewski, Koryciński, Łukanowski, Drzazga (46 Bas), De Souza (80 Stroto), Łęcki, Warda (85 Statkiewicz), Tonin, Maksymenko (80 Lesiuk). Zwycięstwo w tym meczu dawało pewne utrzymanie w IV lidze. Huragan nie zawiódł i wywiózł bezsenny komplet punktów z stadionu Gryfa Gmina Zamość. Już w 5 minucie na strzał z woleja zdecydował się Jakub Łęcki i piłka ugrzęzła w bramce rywali. Wydawało się, iż Huragan pójdzie za ciosem i gwałtownie wypracuje sobie większą przewagę bramkową. Jednak goście nie dali się stłamsić. Mało tego w 16 minucie po bramce Oleksandra Kushch-Vasylyshyna doprowadzili do remisu. W 39 minucie po rzucie rożnym piłkę do bramki głową skierował Mateusz Konaszewski i w zasadzie pierwsza połowa na tym się zakończyła. W drugiej odsłonie do ataku ruszył Huragan, ale brakowało albo ostatniego podania, albo skuteczności. Dlatego dopiero w 73 minucie gości podwyższyli na 3:1. Przeprowadzili oni kopię rozegrania rzutu wolnego z 39 minuty. Gospodarze nie wyciągnęli wniosków i ponownie pozwolili Konaszewskiemu na wbicie piłki głową do bramki. Dwie minuty później w sytuacji sam na sam z bramkarzem Gryfa znalazł Dionatan Tonin. Ograł go i podwyższył na 4:1. Kropkę nad i w 90 minucie postawił Łęcki, podobnie jak wcześniej jego brazylijski kolega ogrywając bramkarza Gryfa sam na sam. Tą efektowną wygraną piłkarze z Międzyrzeca zapewnili sobie byt w IV lidze. Marcin Popławski, trener Huraganu Międzyrzec Podlaski- Mecz ułożył nam się dobrze. Mimo, iż rywale wyrównali to my byliśmy stroną dominującą. Stąd kwestia kolejnych bramek byłą kwestią czasu. Mogliśmy szybciej rozstrzygnąć ten mecz na swoją korzyść, ale brakowało skuteczności. Od stanu 3:1 już niepodzielnie panowaliśmy na boisku. Rywale po za zdobyciem bramki praktycznie stworzyli sobie jeszcze góra dwie okazji strzeleckie. Wszystko rozbija się o środki finansowe. Wiadomo, iż Huragan nie ma za dużo pieniędzy, więc musieliśmy budować ekipę na bazie tego co mamy i na co nas stać. W pierwszej rundzie nie graliśmy źle po prostu moim zdaniem brakowało nam szczęścia. W drugiej rundzie po dobrze przepracowanej zimie zgraliśmy dobrze. Na wiosnę byliśmy szósta ekipą w lidze i mimo, iż rzutem na taśmę, ale zapewniliśmy sobie byt w lidze, a taki był cel.