Na pasach masz pierwszeństwo, ale mandat 300 zł też masz w kieszeni. Policja przestała pouczać

1 godzina temu

Zimowy poranek, godzina 7:30. Szarówka, mżawka, widoczność ograniczona do minimum. Stoisz przed przejściem dla pieszych, kaptur naciągnięty na głowę, w uszach słuchawki z ulubionym podcastem, a wzrok wbity w świecący ekran telefona. Kątem oka widzisz, iż nadjeżdżające auto zwalnia. Czujesz się pewnie. Przecież od kilku lat „pieszy ma pierwszeństwo już wchodząc na pasy”. Robisz krok na jezdnię, nie odrywając wzroku od Facebooka czy Instagrama. Samochód grzecznie się zatrzymuje, ty przechodzisz na drugą stronę, wciąż scrollując. Nagle, tuż za pasami, wyrasta przed tobą policjant. „Dzień dobry, proszę dokumenty. Nakładam mandat karny w wysokości 300 złotych”. Jesteś w szoku. „Za co? Przecież nic się nie stało, kierowca mnie przepuścił!”. Okazuje się, iż twoje „święte prawo pierwszeństwa” właśnie zderzyło się z Art. 14 Prawa o ruchu drogowym. I przegrało. Witaj w świecie, w którym gapienie się w telefon na zebrze jest traktowane na równi z wykroczeniami kierowców.

Fot. Warszawa w Pigułce

Zmiany w przepisach z czerwca 2021 roku były rewolucją. Piesi zyskali potężny przywilej – pierwszeństwo nie tylko, gdy są już na pasach, ale także, gdy na nie wchodzą. Media trąbiły o tym przez miesiące. Niestety, druga część tej nowelizacji przeszła niemal bez echa, a jest ona kluczowa dla bezpieczeństwa (i portfela) każdego pieszego. Ustawodawca, dając przywileje, nałożył też nowy, surowy zakaz. Zakaz bycia „zombie”. W dobie uzależnienia od cyfrowych powiadomień, widok pieszego, który wchodzi pod koła 1,5-tonowej maszyny, nie przerywając pisania SMS-a, stał się plagą. Policja, widząc statystyki potrąceń (szczególnie zimą), przestała stosować taryfę ulgową. Pouczenia się skończyły. Teraz sypią się mandaty.

Artykuł 14 pkt 8 – Bat na cyfrowych lunatyków

Wielu pieszych żyje w błędnym przekonaniu: „Mogę robić na pasach co chcę, to kierowca ma uważać”. To błąd. Prawo o Ruchu Drogowym (PoRD) stawia sprawę jasno. Zgodnie z art. 14 pkt 8: „Zabrania się korzystania z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego podczas wchodzenia lub przechodzenia przez jezdnię lub torowisko, w tym również podczas wchodzenia lub przechodzenia przez przejście dla pieszych – w sposób, który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni, torowisku lub przejściu dla pieszych.”

Kluczowe jest tu sformułowanie: „w sposób, który ogranicza możliwość obserwacji”. Czy samo trzymanie telefonu w ręku jest karalne? Nie. Czy rozmawianie przez telefon (trzymając go przy uchu) jest karalne? To zależy od oceny policjanta, ale zwykle – jeżeli rozglądasz się na boki – nie. Ale patrzenie w ekran (pisanie wiadomości, czytanie newsów, oglądanie TikToka, wybieranie muzyki) definitywnie ogranicza twoją percepcję wzrokową. Odcinasz się od rzeczywistości. Nie widzisz, czy nadjeżdżający kierowca faktycznie zwalnia, czy może wpada w poślizg na lodzie. Dla policjanta sprawa jest prosta: głowa w dół + świecący ekran = mandat.

300 złotych – nowy cennik za lajki

Taryfikator mandatów dla pieszych również został zaktualizowany. Za naruszenie zakazu korzystania z telefonu na przejściu grozi 300 zł. To bolesna kwota, zwłaszcza dla młodzieży czy studentów, którzy są najczęstszą grupą „zombie”. Co ważne, mandat ten można dostać w sytuacji, która wydaje się całkowicie bezpieczna. Scenariusz: Pusta ulica, auto zatrzymało się daleko przed pasami. Przechodzisz powoli, odpisując na SMS-a. Nikomu nie wymusiłeś, nikogo nie wystraszyłeś. Mimo to, popełniasz wykroczenie formalne. jeżeli patrol drogówki (nawet nieoznakowany wideorejestrator) to zauważy, ma prawo cię zatrzymać. Przepis ma charakter prewencyjny – masz nawyk patrzenia w telefon, więc następnym razem możesz nie zauważyć karetki na sygnale.

Kaptur + Słuchawki + Telefon = Kompletna izolacja

Zima to okres szczególnie niebezpieczny. Piesi zakładają grube kurtki, naciągają kaptury, owijają się szalikami. To naturalnie ogranicza pole widzenia (tzw. widzenie peryferyjne). jeżeli dołożymy do tego słuchawki z funkcją Active Noise Cancelling (ANC), które wycinają szum otoczenia (w tym dźwięk silnika czy klaksonu), oraz wzrok wbity w ekran – pieszy staje się głuchy i ślepy. Fizyka nie zna przepisu o pierwszeństwie. Samochód jadący 50 km/h na śliskiej nawierzchni potrzebuje 30-40 metrów na zatrzymanie. Pieszy-zombie wchodzi na pasy bez upewnienia się, czy auto hamuje („bo mam pierwszeństwo”). Kierowca hamuje, ale wpada w poślizg. Pieszy tego nie widzi i nie słyszy. Nie odskakuje. Dochodzi do tragedii. W takiej sytuacji sąd może uznać współwinę pieszego lub choćby jego wyłączną winę (wtargnięcie), mimo iż był na pasach. Dlaczego? Bo nie zachował „szczególnej ostrożności”, do której też jest zobowiązany ustawą.

Tramwaj – śmiertelny wyjątek, o którym zapominasz

W kontekście „świętego pierwszeństwa” piesi nagminnie zapominają o jednym, gigantycznym wyjątku: TRAMWAJ. Przepisy mówią jasno: pieszy wchodzący na przejście ma pierwszeństwo przed pojazdem, Z WYŁĄCZENIEM tramwaju. Tramwaj ma pierwszeństwo (chyba iż pieszy jest już na pasach, a tramwaj dopiero nadjeżdża – ale w starciu z 40-tonowym kolosem lepiej nie ryzykować). W miastach takich jak Warszawa, Kraków czy Wrocław, dochodzi do drastycznych wypadków, gdzie pieszy zapatrzony w telefon wchodzi prosto pod nadjeżdżający tramwaj. Motorniczy nie ma szans wyhamować w miejscu. W takim przypadku „zombie” nie tylko traci zdrowie lub życie, ale jeżeli przeżyje – jest sprawcą kolizji/wypadku. Odpowiada za uszkodzenia tramwaju i opóźnienia w ruchu komunikacji miejskiej (roszczenia przewoźnika mogą iść w tysiące złotych).

Kiedy jesteś „winny” mimo pierwszeństwa?

To temat tabu, ale warto go poruszyć. Czy pieszy z telefonem, potrącony na pasach, zawsze dostanie odszkodowanie? Ubezpieczyciele coraz częściej walczą o tzw. przyczynienie się poszkodowanego. jeżeli biegły sądowy ustali, iż gdyby pieszy nie patrzył w telefon, to zauważyłby zagrożenie i zdążyłby się cofnąć – odszkodowanie z OC sprawcy może zostać obniżone o 30%, 50% czy choćby 70%. Argument: „Miał pierwszeństwo” jest zbijany argumentem: „Miał obowiązek obserwować drogę, a świadomie z tego zrezygnował na rzecz rozrywki (smartfona)”. W skrajnych przypadkach (wtargnięcie tuż przed maskę), pieszy-zombie może zostać uznany za wyłącznego sprawcę wypadku. Wtedy nie tylko nie dostaje ani grosza, ale musi pokryć koszty naprawy samochodu (z własnej kieszeni lub OC w życiu prywatnym, jeżeli je ma).

Co to oznacza dla ciebie? HCU: Detoks na pasach

Nie chodzi o to, by wyrzucić telefona do kosza. Chodzi o to, by używać go z głową. Przejście dla pieszych to strefa wojny – tam walczą ze sobą masa, prędkość i kruche ludzkie ciało. Oto jak nie stracić 300 zł i życia:

Co to oznacza dla Ciebie? Zasada 5 Sekund

1. Kieszeń to najlepszy przyjaciel

Wypracuj nawyk: zbliżasz się do krawężnika – telefon ląduje w kieszeni. To trwa sekundę. Przejście przez pasy zajmuje średnio 5-10 sekund. Czy naprawdę świat się zawali, jeżeli odpiszesz na wiadomość 10 sekund później, będąc już bezpiecznym na chodniku? Dla policjanta schowanie telefonu to jasny sygnał: „Ten pieszy jest świadomy”.

2. Kontakt wzrokowy z kierowcą

Zanim wejdziesz na pasy, spójrz na kierowcę nadjeżdżającego auta. Nie na maskę samochodu, ale w oczy kierowcy. jeżeli widzisz, iż on widzi ciebie i zwalnia – wchodź. jeżeli on patrzy w swój telefon albo gada z pasażerem – stój! telefon w twojej ręce uniemożliwia tę weryfikację.

3. Jedna słuchawka „out”

Jeśli musisz słuchać muzyki, wyjmij chociaż jedną słuchawkę z ucha przed wejściem na jezdnię. To kompromis, który pozwala usłyszeć pisk opon lub klakson. Wygłuszanie otoczenia na przejściu to proszenie się o kłopoty.

4. Jaskrawy punkt

Smartfon świeci, ale nie działa jak odblask. Wręcz przeciwnie – oświetla twoją twarz, co sprawia, iż źrenice kierowcy reagują na ten punkt świetlny, ale reszta twojej sylwetki w ciemnej kurtce znika w mroku. Zainwestuj w opaskę odblaskową. To koszt 5 zł, a daje kierowcy szansę na reakcję ze 150 metrów, a nie z 20.

5. Edukuj nastolatka

Jeśli masz dzieci w wieku szkolnym, to one są w grupie najwyższego ryzyka. Pokaż im ten artykuł. Wyjaśnij, iż mandat 300 zł zostanie potrącony z ich kieszonkowego. Ale przede wszystkim – iż życie nie ma „respawnu” jak w grze. Kiedy wchodzą na pasy, telefon musi zniknąć.

Technologia jest dla ludzi, ale przepisy ruchu drogowego pisane są krwią. „Zombie” na pasach to nie śmieszny mem internetowy, to realne zagrożenie, z którym polska policja zaczęła walczyć bez sentymentów. Następnym razem, gdy poczujesz wibrację w kieszeni stojąc przed zebrą – zignoruj ją. To może być najważniejsza nieodebrana wiadomość w twoim życiu.

Idź do oryginalnego materiału