Coś niepokojącego dzieje się w chełmskim szpitalu. Nie tylko finanse lecznicy podupadły. Pielęgniarki skarżą się na pojedyncze dyżury nocne, a z administracji odchodzą pracownicy. – Dlaczego nie ma żadnej reakcji dyrekcji szpitala? – dziwią się związki zawodowe.
Niedawno pisaliśmy, iż do szpitala w Chełmie wrócił niepokój i nerwy. Podupadły finanse lecznicy, bo mówi się, iż strata szpitala za 2024 rok wyniosła kilkanaście mln zł. A ostatnie lata szpitala kończył na plusie. Sytuacja finansowa odbija się na pracownikach, a może w konsekwencji dotknąć także pacjentów.
Pod koniec minionego roku dyrektor Agnieszka Kruk wprowadziła zarządzenie o ograniczeniu liczby łóżek na niektórych oddziałach. Powodem było słabe obłożenie, które generowało koszty. Ograniczenie łóżek umożliwiło ograniczenie zatrudnienia. Z końcem roku nie przedłużono umów sześciu pielęgniarkom. A mówi się, iż to nie koniec, i iż żadne osoby zatrudnione na czas określony, a jest ich jeszcze ponad 20, nie dostaną już stałych umów.
– To osoby, które pracowały w szpitalu już od dłuższego czasu, niektóre choćby dwa lata. Wartościowi pracownicy z doświadczeniem, których się wypuszcza, zamiast ich trzymać. Wszędzie w Polsce zatrudnia się nowe pielęgniarki, bo jest przepaść pokoleniowa, a tylko w Chełmie jest inaczej – dziwi się Iwona Domańska, szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Chełmie.
Minimalne normy zatrudnienia, które przewiduje ustawa zależą od ilości łóżek na oddziałach. Im mniej łóżek, tym mniejsza może być obsada. – Ale my już pracujemy na najniższych możliwych normach – od dawna skarżyły się pielęgniarki.
Przez to dochodzi do niepokojących sytuacji, kiedy na niektórych oddziałach na nocnym dyżurze jest tylko jedna pielęgniarka, która zajmuje się kilkunastoma pacjentami. – Różne rzeczy mogą się wydarzyć na dyżurach. Są sytuacje, iż pielęgniarka musi zejść na izbę przyjęć i wtedy oddział zostaje bez opieki. To jest zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów. Proponowanie jednoosobowej obsady jest absolutnie karygodne – uważają związki.
Poza tym pracownicy chodzą na zwolnienia lekarskie, urlopy, urlopy macierzyńskie i brakuje osób na zastępstwo. – Zgłaszają się do mnie pielęgniarki oddziałowe, iż jest bardzo ciężko, iż personel nie daje rady, iż pielęgniarki mają mnóstwo dokumentacji medycznej do uzupełnienia i muszą zostawać po godzinach – mówi I. Domańska.
Związki zawodowe ujęły się za pracownikami. Wystosowały do dyrekcji pismo ze stanowiskiem, w którym sprzeciwiają się nie przedłużaniu umów pielęgniarkom.
W szpitalu komentuje się, iż to pielęgniarki ponoszą ciężar słabej kondycji finansowej szpitala i ich kosztem szuka się pieniędzy na ewentualne podwyżki, o której upominają się, co chwilę niektórzy lekarze. Kadrowe ruchy widać także w administracji. Wypowiedzenie z pracy złożyła kierownik działu świadczeń medycznych, ważnej komórki szpitala, która odpowiada za rozliczenia lecznicy z Narodowym Funduszem Zdrowia, a także kadrowa. Wymieniono też radców prawnych szpitala.
O komentarz do informacji, które pojawiają się wokół chełmskiego szpitala próbowaliśmy zapytać dyrektor Agnieszkę Kruk, bo jak wiadomo każdy medal ma dwie strony. W miniony piątek dyrektor nie miała czasu, żeby z nami porozmawiać. Do sprawy wrócimy. (reb)