Bieg rozgrywany był w ekstremalnie trudnych warunkach. Wysoka temperatura i wilgotność siały spustoszenie wśród uczestniczek biegu maratońskiego. Z siedemdziesięciu trzech zawodniczek, które pojawiły się na linii startu dziesięć nie ukończyło biegu. Niestety między nimi znalazła się nasza Izabela. Druga Polka Aleksandra Brzezińska zajęła 39. miejsce z czasem 2:39:46. Wygrała Kenijka Peres Jepchirchir z czasem 2:24:43, druga była Etiopka Tigst Assefa, która na trasie była o dwie sekundy dłużej na trasie od zwyciężczyni. Miejsce trzecia przypadło w udziale Julii Paternain z Urugwaju, która przybiegła na metę w czasie 2:27:23. Izabela Paszkiewicz, terespolanka reprezentantka Polski na MŚ w Tokio. - Nie ukończyłam biegu. Zeszłam przed 30 km. Myślę iż stoczyłam nierówna walkę z pogoda. Nie było tutaj takiej temperatury od 1890 r. Specjalnie zorganizowali później Mistrzostwa żeby nie było tego piekła, a jednak pogoda splatała figle. Wiedziałam, iż będzie ciężko ale, iż aż tak to się nie spodziewałam. Zaczęłam spokojnie, bardzo spokojnie, a jednak już po 20 km zaczął się kryzys. Z każdym kilometrem było coraz ciężej. Myślałam, iż nie czuje tego, a jednak. Lubię ciepło. Robiłam treningi w upały, ale trzeba by było tam siedzieć chyba z pół roku żeby się do tego jakoś przygotować lepiej. Nie raz pokazywałam, iż potrafię biegać w cieple ale nie doświadczyłam nigdy czegoś takiego. Jest mi przykro i szkoda, iż tak się to potoczyło. Nie po to tam pojechałam. Przykro mi bo wiem, iż sporo znajomych zarywał noc żeby mnie obejrzeć. Przykro mi, iż nie udało Nam się zobaczyć na mecie. o ile mogę to dziękuję tym ludziom za doping. Mistrzostwa realizowane są jeszcze przez tydzień więc kibicujemy dalej naszym wspaniałym reprezentantów