To jest specyficzne i interesujące zagadnienie w sporcie.
Ma różne zabarwienia ekonomiczno-intelektualne i podam dziś kilka przykładów różnych spojrzeń na tą kwestię.
Otóż chciałem zawsze reprezentować Polskę na Igrzyskach Olimpijskich, oczywiście okraszonym moim złotym medalem, ale udało mi się spełnić to zadanie tylko połowicznie. Reprezentowałem moja ojczyznę 4 razy w kategoriach juniorskich i młodzieżowych – i na tyle mój fizyczny talent mi pozwolił.
Sama mądra i ciężka praca treningowa nie wystarczy. Talent jest sprawą wielka.
Z tych doświadczeń w młodzieńczych latach pozostała mi duma reprezentowania kraju z jeszcze większą, tą wynikająca z uznania w oczach mieszkańców mojego małego miasta.
Dodam tu, iż państwo (a to były lata 60-te i początek 70-tych) w moim osobistym rozwoju sportowym nie partycypowało. W moim mieście nie było klubu i trenera. Wszystko zrobiłem sam z materialną pomocą rodziców.
Nie byłem wyjątkiem, chociaż system sportowy w tamtych czasach był coraz bardzie rozwijany w różnych skomplikowanych kierunkach. Podstawą jednak była opieka państwa nad zawodnikami i trenerami z najwyższej półki.
Także propaganda pompowana przez wszystkie możliwe media wprowadzała odpowiedni patriotyczny nastrój wśród zawodników. Gdzieby nie spojrzeć, przynajmniej w ówczesnej Polsce, każdy reprezentant kraju był autentycznie z tego dumny.
Sprawy zaczęły się rozmywać w okresie postkomunistycznym.
Dążenie do szybkiego „załapania się” wśród zachodnich kolegów doprowadziło do skoncentrowania się raczej na wynikach niż na drużynie narodowej
Podam przykład z mojego podwórka kanadyjskiego.
Jako w miarę „świeży” trener z Polski pojechałem z reprezentacja Kanady do Finlandii.
Jeden z moich podopiecznych wyraził się, iż nie będzie stosował się do regulaminu drużyny narodowej, bo on jest reprezentantem „indywidualnego sportu” (lekka atletyka – rzut dyskiem) i reprezentuje siebie.
Na pytanie:” Kto płaci za ten Twój wyjazd i pobyt tutaj?” odpowiedział – OK: jeden rzut dla Kanady i 5 – dla mnie.
Zdziwiło mnie to wtedy bardzo, ale w miarę upływu lat działalności na Zachodzie, kilka dziwi mnie to teraz.
Jeden z moich piłkarskich kolegów powiedział mi, iż aby złapać dobry angaż w dobrych ligach piłkarskich należy być członkiem reprezentacji danego kraju. Niby proste, prawda?
Takie podejście nie ma niczego wspólnego z dumą reprezentowania własnego kraju. Chodzi tylko o szmal!
Oczywiście specyfika sportu ma ogromne znaczenie. W pewnych indywidualnych sportach zawodnik korzysta z pomocy państwa bardziej niż w innych i ekonomia życia niejako zmusza do takich czy innych zachowań.
Ktoś może powiedzieć: a tenis, żużel, golf?
I tu też mamy do czynienia ze specyfiką.
Państwo w tych sportach nie pomagać w rozwoju. Wszystkie wydatki, poświecenia i wysiłki na początku karier zawodniczych ponoszą rodzice lub członkowie rodzin.
Ewentualny późniejszy sukces, jeżeli tylko taki średni, zaledwie zwraca koszty tego całego wysiłku.
W przypadku gwiazd tenisowych, szczególnie w obecnych czasach, poświęcenie i pomoc rodziny jest najważniejszym elementem budowlanych sukcesu na początku kariery zawodnika czy zawodniczki.
Państwo w tym procesie nie partycypuje i dziwie się społecznym negatywnym opiniom, iż takim zawodnikom nieśpieszno reprezentować kraj.
Zawsz jest ta sama historia: coś – za- coś.
www.bogdanpoprawski.com
Have a Great Day!
Bogdan