W wieku 94 lat zmarł Osamu Suzuki, legendarny japoński przedsiębiorca, który przez ponad cztery dekady stał na czele koncernu Suzuki, zmieniając oblicze światowej motoryzacji. Jego śmierć, spowodowana chłoniakiem, została potwierdzona w piątek przez japoński koncern, zamykając tym samym niezwykłą kartę w historii przemysłu samochodowego.
Fot. Warszawa w Pigułce
Historia Suzukiego rozpoczęła się dość nietypowo – urodził się jako Osamu Matsuda, a nazwisko Suzuki przyjął poprzez adopcję po ślubie z Shoko Suzuki, wnuczką założyciela koncernu. Ta praktyka, choć może wydawać się osobliwa dla zachodniego obserwatora, jest powszechna w japońskiej kulturze biznesowej, gdzie ciągłość rodzinnych przedsiębiorstw ma ogromne znaczenie.
Kariera zawodowa Osamu rozpoczęła się w bankowości, jednak prawdziwe piętno odcisnął w przemyśle motoryzacyjnym. Po dołączeniu do koncernu Suzuki w 1958 roku, systematycznie wspinał się po szczeblach kariery, by w 1978 roku objąć stanowisko prezesa. Pod jego kierownictwem firma wprowadziła przełomowy model Alto, który zrewolucjonizował segment minivanów.
Szczególnie imponującym osiągnięciem Suzukiego było wprowadzenie japońskiej motoryzacji na rynek indyjski. Dzięki jego wizji i determinacji, Maruti Suzuki w tej chwili kontroluje około 40 procent indyjskiego rynku samochodowego. Ta ekspansja pokazała jego niezwykłą zdolność do dostrzegania i wykorzystywania potencjału na nowych rynkach.
Suzuki był znany ze swojego oszczędnego podejścia do zarządzania, co przyniosło mu przydomek „genialnego sknery”. Jego innowacyjne pomysły na redukcję kosztów, takie jak obniżenie sufitów w fabrykach dla oszczędności na klimatyzacji, pokazywały praktyczne podejście do biznesu. Sam również praktykował to, co głosił, podróżując klasą ekonomiczną choćby w podeszłym wieku.
W ostatnich latach swojego życia Suzuki nawiązał strategiczną współpracę z Toyotą, co zaowocowało nabyciem przez tego producenta 5 procent udziałów w jego firmie. Prezes Toyoty, Akio Toyoda, wspominając zmarłego, podkreślił nie tylko jego biznesowe osiągnięcia, ale także ojcowski charakter ich relacji.
Pytany o sekret swojej długowieczności i witalności, Suzuki wskazywał na prosty przepis – golf i praca. Ta kombinacja aktywności fizycznej i zaangażowania zawodowego pozwoliła mu pozostać aktywnym i wpływowym biznesmenem aż do późnej starości.
Jego odejście oznacza koniec pewnej epoki w światowej motoryzacji, ale pozostawione przez niego dziedzictwo – w postaci innowacyjnych rozwiązań, globalnej ekspansji i filozofii oszczędnego zarządzania – będzie jeszcze długo kształtować przyszłość przemysłu samochodowego.