Podczas meczu z Motorem Lublin kibice zgromadzeni przy Roosevelta 81 w Zabrzu mogli odczuwać coś na kształt „deja vu” ze spotkania z Bruk-Betem. Przyjechała bowiem do Zabrza dobrze zorganizowana w głębokiej obronie drużyna i wywiozła 3 punkty, strzelając zwycięską bramkę po serii naszych błędów.
Przez większość meczu dręczyło mnie nieprzyjemne uczucie, iż nie mamy konkretnego pomysłu na strzelenie gola w tym meczu. Po zmianach dokonanych przez trenera Gasparika w drugiej połowie, czułem już tylko i wyłącznie smutną bezradność. Odnoszę wrażenie, iż ta bezsilność wobec drużyn grających w dobrze zorganizowanej niskiej obronie jest u nas dwupoziomowa.
Z jednej strony dotyczy piłkarzy, którzy po stracie gola zaczynają atakować rywala w sposób chaotyczny. Widać było wyraźnie w meczu z Motorem, iż jeżeli był jakiś plan na strzelenie gola, to poszedł w odstawkę wraz z momentem wtoczenia się piłki przy lewym słupku do naszej bramki. Musimy mieć zdecydowanie więcej zimnej krwi w takich sytuacjach i nie pozwalać by serce brało górę nad strategią i chłodną kalkulacją. Stąd już tylko mały krok do boiskowego chaosu. Spostrzeżenia te jasno potwierdza wypowiedź trenera Gasparika na konferencji prasowej po meczu:
Drugi poziom bezradności dotyczy samego słowackiego szkoleniowca. Myślę, iż Gasparik doskonale wie, co trzeba by w takim momencie grać, ale… nie ma kim tego zrealizować. Antidotum na skomasowaną obronę rywala powinna być raczej szybka gra kombinacyjna, którą można rozmontować każdy blok defensywny. Niestety do realizacji takiego pomysłu potrzeba konkretnych zawodników.
Takim właśnie jest Luka Zahović. Myślę, iż w podobnych meczach bardzo brakuje Słoweńca na boisku. Wiem, iż nie jest on remedium na wszystkie problemy Górnika, jednak ten chłopak ma coś, czego nie mają inni nasi ofensywni piłkarze: zna tę ligę i wie, jak w niej skutecznie grać. Udowodnił to w zeszłym sezonie wygrywając klasyfikację kanadyjską w Górniku z 8 golami i 5 asystami. To się nie wzięło z niczego. Brak Zahovicia oznacza mniejszy wachlarz możliwości w ataku i powoduje, iż nasze akcje zaczepne są łatwiejsze do „przeczytania” przez rywala. Słoweniec potrafi bowiem zagrać finezyjnie i nieszablonowo. Do znudzenia będę w takim momencie wspominał jego bramkę w „meczu barbórkowym” w grudniu 2024 roku z Lechem w Zabrzu. Mrozek wyglądał wtedy tak samo bezradnie, jak nasza formacja ofensywna przy 0:1 dla Motoru i Bruk-Betu.
Nie mając piłkarzy w formie do grania kombinacyjnego, Gasparik miał pomysł, by sforsować defensywę Motoru wrzutkami i wygrywaniem drugich piłek. Miało to być finalizowane uderzeniami z okolic pola karnego. Były rzeczywiście takie próby, ale nieskuteczne. Prawdopodobnie po to właśnie pojawił się na boisku Lukas Podolski. Niestety uderzenia w kierunku bramki, przy rywalu broniącym dużą liczbą zawodników w swoim polu karnym, trudno uznać za „gamechanger”. Liczy się wtedy bardziej na przypadek i łut szczęścia niż na umiejętności czysto sportowe. Był to w mojej ocenie swoisty akt desperacji szkoleniowca Górnika.
Czekam na powrót Zahovicia z niecierpliwością. Mam jednak świadomość, iż może to potrwać i czeka nas pewnie do tego czasu kilka podobnych spotkań. Być może trener Gasparik wyciągnie jakiegoś królika z kapelusza, który pozwoli nam takich meczów nie przegrywać. Na to po cichu liczę. Może będzie to nieoczywisty zawodnik, a może zmiana strategii lub ustawienia. Ja jednak nie bardzo widzę w tym momencie pole manewru i obawiam się, iż w tej kwestii, biorąc pod uwagę personalia, jesteśmy w pewnym sensie bezsilni w starciu z tak grającymi rywalami. Pisałem o tym już po meczu z Niecieczą w tekście Okiem Żabola: Zabrakło nam planu B.. Podtrzymuję swoje zdanie.
Uważam też, iż dopóki jeden z napastników nie ma jakiegoś wyraźnego „czasu konia”, być może powinniśmy po prostu korzystać z różnych graczy na tej pozycji w zależności od rywala. Czasem bardziej przydatny będzie Liseth ze swoją siłą i umiejętnością zastawienia się, a innym razem Tsirigoris z ruchliwością i żywiołowością. W przyszłości można postawić na duet Ambros-Zahović i liczyć na szybkie akcje kombinacyjne (być może wspomagani Chłaniem, który umie tak grać). Zależeć to będzie od rywala i jego słabych stron. Mam nadzieję, iż szkoleniowiec zabrzan będzie w tej kwestii elastyczny, lubi bowiem układać personalia pod konkretnego przeciwnika.
Czekają nas teraz mecze z trudnymi rywalami. Pociesza trochę fakt, iż żaden z nich nie będzie raczej przeciwko nam grał w taki sposób jak Motor czy Bruk-Bet. Niestety mają wiele innych atrybutów, dlatego trudno sobie dopisywać jakiekolwiek punkty przed tymi starciami. Będzie to na pewno bardzo poważny sprawdzian dla ekipy Michala Gasparika. Oby zdali go zarówno piłkarze jak i kibice na trybunach i potem w social mediach.
Jadymy durś!!!
Teksty publikowane w dziale „Okiem Żabola” są prywatnymi opiniami autora.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Górnik Zabrze
Wideo: Górnik TV (YT) / Ekstraklasa (TV)