Opel Rocks-e Kargo jest niewielkim elektrycznym pojazdem, który ma realizować dostawy na ostatnim kilometrze. W rzeczywistości już go poznaliśmy, jako Citroena My Ami Cargo.
Opel Rocks-e Kargo w sumie nie jest pełnoprawnym autem. Według klasyfikacji Unii Europejskiej to raczej czterokołowiec. W zależności od przepisów danego kraju mogą nim przemieszczać się legalnie po drodze choćby 14-latkowie (Francja).
Mikrus ma oddzielony od kokpitu przedział towarowy, który umożliwia bezproblemowy dostęp do ładunku na dwa sposoby – od strony drzwi pasażera lub z fotela kierowcy. Wbrew gabarytom jest też całkiem pojemny.
Regulowana podłoga pomieści przedmioty o długości do 1,2 m i wadze do 140 kg. Pod tym względem Rocks-e Kargo wydaje się wręcz idealnym rozwiązaniem dla kurierów, czy dostawców pizzy.
Opel Rocks-e Kargo – bezsprzecznie jego atutami są wymiary
Mając 2,41 m długości i 1,39 m szerokości świetnie odnajdzie się w ciasnych miejskich uliczkach. Kierowca nie będzie również narzekał na jego zwrotność – promień skrętu wynosi 7,2 m.
Napęd nie jest mocny
Podobnie jak techniczny bliźniak Citroen My Ami Cargo, Opel Rocks-e oferuje jedynie 8 KM z możliwością zwiększenia mocy wyjściowej do 12 KM w chwili przyspieszenia. Niewielki akumulator o pojemności 5,5 kWh można naładować do pełna w kilka ponad 3 godziny z domowego gniazdka. Kabel do ładowania jest zamontowany na stałe i schowany w drzwiach pojazdu. Zasięg na pełnej baterii nie przekracza 75 km. Niby niewiele, ale podobno średni dystans, jaki pokonuje kierowca w Europie to 32 km. Do jazdy po mieście Rocks-e Kargo powinien więc się nadać.
Opel rozpocznie przyjmowanie zamówień na Rocks-e Kargo jeszcze w tym roku
Na początku w Niemczech i Holandii. Później pewnie w kolejnych krajach. Na miejscu dostawców pizzy w Polsce życzyłbym sobie, by wśród nich znalazł się również nasz kraj.
Źródło: carscoops.com