Początek tego sezonu dla hodowli gęsi był niezwykle trudny ze względu na bardzo zimny i niezwykle deszczowy maj. Młodym gąskom trzeba było dowozić młodą trawę, podawać witaminy i chronić je przed deszczem i zimnem. Gdy tylko pogoda się poprawiły gęsi korzystają z pastwiska i bardzo gwałtownie rosną.
Do zagrody Marzeny Ślusarz, która kolejny rok prowadzi z rodziną hodowlę gęsi białej kołudzkiej w Olszownicy, w gminie Baćkowice niedaleko Opatowa gąski przyjechały, jak co roku, 2 maja. Po kilku dniach zaczynały wychodzić na słońce i na świeżą trawę, aby zdrowo się rozwijać i czerpać z natury to, co najlepsze.
– Niestety, pogoda jednak zmieniła się i gąski musiały pozostawać w budynku. Konieczne było podawanie im witamin, w tym witaminy D, aby obronić je przed chorobami i upadkami – opowiada Marzeny Ślusarz.
I dodaje: – Był to dla nas, hodowców bardzo trudny i pełen troski i o zdrowie gęsi czas. Młode gąski są bowiem bardzo delikatne i trzeba szczególnie chronić je przed zimnem i deszczową aurą. Nie mogą wychodzić na mokre i zimne podłoże, ponieważ nie są odporne na wirusy i inne choroby.
Kiedy tylko pogoda się poprawiła, gąski wróciły na zielone pastwisko, które gospodarze musieli odpowiednio ogrodzić i zabezpieczyć teren przed wiatrem i innymi niekorzystnymi warunkami pogodowymi.
– Widać było, iż małe gąski od razu ucieszyły się z wybiegu, bo nic ich tak bardzo nie cieszy, jak naturalna trawa i słońce. Bardzo gwałtownie zmieniały się. Ich nóżki i dzioby odzyskały ładny kolor, spadł żółty puch i zaczęły się pojawiać białe piórka – wyjaśnia Marzena Ślusarz.
Jeśli tylko pozwala na to pogoda, gęsięta na wybiegu przebywają coraz dłużej.
Jak dodaje, w tym roku stadko gęsi liczy 80 sztuk gęsi białej kołudzkiej, rasy, która jest najbardziej przyjazna w hodowli.
– Gęsi nie szczypią, gwałtownie przyzwyczajają się do opiekunów i rozpoznają ich między innymi po kolorach ubrań, bo gęsi kolory rozróżniają. Kiedy nas widzą, cieszą się, bo wiedzą, iż albo pójdą na wybieg, albo dostaną wodę i paszę – wyjaśnia rolniczka.

