Prawie 200 osób zostało zatrzymanych w środę we Francji w związku z akcjami protestu pod hasłem „Blokujmy wszystko” – poinformował szef MSW Bruno Retailleau. Minister potępił próby blokowania autostrad, dróg i zajezdni transportu publicznego.
Szef MSW powiedział, iż protesty „nie mają nic wspólnego z mobilizacją obywatelską”, którą – jak dodał – przejął ruch skrajnej lewicy. Retailleau powiedział, iż w akcjach biorą udział „mobilne grupy, często zamaskowane”, w których można rozpoznać ugrupowania skrajnie lewicowe.
Wcześniej w środę poinformowano o co najmniej 75 zatrzymaniach w Paryżu i aglomeracji paryskiej. Rano tego dnia w Paryżu doszło do trzech incydentów na obwodnicy – ruch blokowany był przez grupy młodzieży. Transport publiczny funkcjonował w środę rano praktycznie bez zakłóceń. Portal BFMTV podał, iż w stolicy w akcjach brali udział licealiści z trzech szkół, którzy blokowali wejścia do tych budynków.
W Marsylii, drugim co do wielkości mieście Francji, zgromadziło się kilkaset, w większości młodych osób. Zamaskowani ludzie przemieszczają się w małych grupach, dochodzi do sporadycznych aktów wandalizmu. Doszło do zakłóceń w ruchu transportu miejskiego.
W Nantes w zachodniej Francji i w Rennes na północnym zachodzie demonstranci blokowali ronda. W Bordeaux kilkadziesiąt zamaskowanych osób w nocy wzniosło barykady przy zajezdniach tramwajowych, ale grupa została rozproszona przez policję. W Caen na północy kraju protestujący wzniecili ogień na wiadukcie blokując ruch.
Do akcji protestu 10 września we Francji, pod hasłem „Blokujmy wszystko”, wezwał ruch zainicjowany latem br. Według ocen ekspertów, mediów i policji trzon ruchu stanowi w tej chwili skrajna lewica. Policja spodziewa się około 100 tysięcy demonstrantów w całym kraju. (PAP)