Rachunki za ogrzewanie mogą wzrosnąć o 150 procent. Dlaczego?

3 godzin temu
Zdjęcie: Unijny system ETS2 uderzy w Polaków? Rachunki za ogrzewanie mogą wystrzelić o 150 procent | foto Pixabay


Dla wielu Europejczyków może to oznaczać podwyżki cen paliw i ogrzewania, a dla Polski – poważne wyzwanie ekonomiczne. Choć system ma wspierać transformację klimatyczną, jego skutki finansowe mogą być dla milionów osób niezwykle dotkliwe.

ETS2 – unijny plan walki z emisjami

ETS2 to rozszerzenie funkcjonującego już w Unii Europejskiej systemu handlu emisjami. Tym razem regulacje obejmą nie tylko przemysł, ale także budynki i transport, czyli sektory odpowiadające za około 40 procent emisji gazów cieplarnianych. W praktyce oznacza to, iż koszt emisji dwutlenku węgla trafi na rachunki zwykłych obywateli – zarówno podczas tankowania, jak i ogrzewania mieszkań.

Eksperci ostrzegają, iż skutki tego mechanizmu będą szczególnie bolesne dla krajów, które wciąż w dużym stopniu opierają się na paliwach kopalnych. – „Po wprowadzeniu ETS2, ceny w trzech milionach gospodarstw domowych w Polsce mogą wzrosnąć choćby o 150 proc. Dlatego Polska należy do najzagorzalszych przeciwników ETS2” – ocenił Bernd Weber, szef think tanku Epico Klima-Innovation.

Polska w centrum energetycznej burzy

Z danych wynika, iż ponad 3 miliony polskich domów przez cały czas ogrzewanych jest węglem i drewnem. To właśnie ten czynnik powoduje, iż Polska znajdzie się w gronie państw najbardziej narażonych na skutki ETS2. Wysoki udział paliw stałych w miksie energetycznym sprawi, iż rachunki za ogrzewanie mogą wzrosnąć o kilkaset złotych miesięcznie.

Rząd w Warszawie ostrzega, iż wprowadzenie systemu bez odpowiednich mechanizmów osłonowych doprowadzi do gwałtownego wzrostu ubóstwa energetycznego. Z drugiej strony, Bruksela argumentuje, iż tylko radykalne kroki mogą przybliżyć Unię do celu neutralności klimatycznej do 2050 roku.

Niemcy gotowi, Polska w defensywie

Niemcy już od kilku lat posiadają własny system handlu emisjami, który działa w podobny sposób jak planowany ETS2. W kraju tym cena za emisję CO2 wynosi w tej chwili 55 euro za tonę, dlatego wprowadzenie nowego mechanizmu nie będzie dla Niemców szokiem.

– Rachunek za zatankowanie samochodu lub za zużycie gazu nie będzie szokiem– uspokaja Weber.

Jego zdaniem cena emisji w nowym systemie europejskim utrzyma się w granicach 50–75 euro, choć w przyszłości może wzrosnąć choćby do 100 euro za tonę CO2.

Weber podkreśla, iż „Niemcy odgrywają szczególną rolę w kontekście całego europejskiego mechanizmu, ponieważ ich wewnętrzny system handlu emisjami stanowi w pewnym sensie prototyp systemu europejskiego”. Z tego względu Berlin popiera wdrożenie ETS2, podczas gdy Polska domaga się jego rewizji.

Brak przygotowania i utracone miliardy

Unia Europejska przewidziała powstanie funduszu klimatyczno-socjalnego, który ma pomóc obywatelom i krajom członkowskim w przystosowaniu się do nowego systemu. Budżet funduszu wynosi 87 miliardów euro i obejmuje lata 2026–2032. Z tej kwoty finansowane mają być inwestycje w czyste technologie, termomodernizację budynków i dopłaty dla gospodarstw o niskich dochodach.

Jednak, jak zauważył Weber, wiele państw nie przygotowało jeszcze planów wydatkowania tych pieniędzy.

– Kraje wschodnioeuropejskie nie złożyły planów, podobnie jak Niemcy – zaznaczył. – Ta sytuacja jest deprymująca, ponieważ oznacza, iż w 2026 r. środki nie zostaną wykorzystane.

Ekspert ocenił, iż powodem może być polityczna kalkulacja. „Niektóre rządy mają nadzieję, iż ETS2 nie zostanie wprowadzony” – dodał. Brak planów grozi tym, iż państwa nie będą mogły sięgnąć po miliardy euro, które miały złagodzić skutki transformacji.

Polska szuka sposobu na powstrzymanie ETS2

Polski rząd zapowiada, iż będzie bronił obywateli przed skutkami nowego systemu. Premier Donald Tusk ogłosił po październikowym szczycie Unii Europejskiej, iż udało się uzyskać istotny zapis w dokumentach końcowych: – „We wnioskach końcowych Rady Europejskiej udało się zawrzeć zapis dotyczący rewizji systemu ETS2, co daje możliwość ewentualnego zablokowania wejścia w życie tego systemu od 2027 roku”.

Tym samym Polska ma formalną ścieżkę, by w razie potrzeby zatrzymać proces wdrażania ETS2. Tusk zaznaczył, iż celem nie jest rezygnacja z polityki klimatycznej, ale ochrona obywateli przed zbyt gwałtownym wzrostem kosztów życia.

Ekologia kontra rzeczywistość ekonomiczna

ETS2 jest częścią pakietu „Fit for 55”, którego głównym celem jest ograniczenie emisji gazów cieplarnianych o 55 procent do 2030 roku. Dla wielu rządów to krok nieunikniony, ale dla państw takich jak Polska – ogromne wyzwanie.

Transformacja energetyczna wymaga miliardowych inwestycji, a koszty zmian ponoszą przede wszystkim obywatele. Eksperci podkreślają, iż jeżeli Unia nie wprowadzi odpowiednich mechanizmów kompensacyjnych, nowe przepisy pogłębią różnice między Zachodem a Wschodem Europy.

Czy ETS2 zostanie opóźniony?

Choć Bruksela utrzymuje, iż system wejdzie w życie w 2027 roku, rośnie liczba państw, które domagają się jego modyfikacji. Brak przygotowania, napięcia polityczne i obawy społeczne sprawiają, iż wdrożenie ETS2 może zostać przesunięte.

Polska zapowiada, iż będzie walczyć o rozwiązanie, które połączy ochronę klimatu z ochroną obywateli. W przeciwnym razie ETS2 może stać się symbolem unijnej polityki, która zamiast zbliżać społeczeństwa do neutralności klimatycznej – pogłębi podziały między nimi.

Idź do oryginalnego materiału