Pierwsze dziesięć minut meczu upłynęło w spokojnym tempie. Obie drużyny grały rozważnie, starając się nie popełnić błędu i utrzymywać piłkę w środku pola. Zarówno Stal Mielec, jak i Śląsk Wrocław wymieniali wiele podań, ale brakowało konkretów pod bramkami. Nieco ożywienia wnosił Kruszelnicki, który dwukrotnie przedarł się pod pole karne rywali i próbował zaskoczyć bramkarza, jednak jego uderzenia były niecelne lub zbyt lekkie.
W 13. minucie doszło do niecodziennej sytuacji. Wydawało się, iż gra toczy się dalej — Stal miała właśnie wznowić grę z autu — gdy nagle sędzia przerwał mecz. Po chwili okazało się, iż arbiter analizuje wcześniejszą sytuację z rzutu rożnego Śląska, podejrzewając zagranie ręką Israela Puerto. Piłkarze Mielca z niedowierzaniem czekali na decyzję. Po długiej chwili oczekiwania – VAR! Sędzia wskazał na jedenasty metr. Gong dla Stali. Egzekutor Śląska nie pomylił się i w 15. minucie dał gościom prowadzenie 1:0, mimo iż Matys wyczuł intencje strzelającego.
Po stracie gola mielczanie próbowali gwałtownie odpowiedzieć. Utrzymywali się przy piłce, szukali wolnych przestrzeni, ale brakowało im dokładności w decydujących momentach. W 26. minucie inicjatywę przejęli wrocławianie, którzy coraz śmielej atakowali. W 29. minucie po rzucie rożnym i dobrym dośrodkowaniu na bliższy słupek, Serafin Szota głową podwyższył wynik na 2:0.
W końcówce pierwszej połowy Stal wyglądała na zagubioną. W grze panował chaos i pośpiech, a najlepszym tego przykładem była nieudana kontra – Losada próbował rozpocząć szybki atak, ale zagrał niedokładnie i posłał piłkę w aut. Śląsk kontrolował wydarzenia na boisku i spokojnie utrzymywał korzystny wynik do przerwy.
Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia gości. W 51. minucie po groźnym dośrodkowaniu w pole karne Matys nie utrzymał piłki w rękach, ta wypadła mu pod nogi rywala, który natychmiast uderzył. Bramkarz Stali zrehabilitował się, broniąc strzał, a chwilę później na linii bramkowej ofiarnie interweniował Diez, ratując zespół przed kolejnym trafieniem.
Najlepszą akcję Stal przeprowadziła w 63. minucie. Wlazło przerzucił piłkę z lewej strony boiska do Dieza, ten z pierwszej piłki odegrał do Kruszelnickiego, który znalazł się oko w oko z bramkarzem Śląska, ale jego strzał został obroniony.
W 70. minucie wreszcie nadeszła chwila nadziei dla mielczan. Nowy zawodnik Stali, Kristian Fucak, otrzymał piłkę przed polem karnym, zwodem zgubił obrońcę i potężnym strzałem z dystansu trafił do bramki rywali! Piękne trafienie Chorwata dało Stali kontaktowego gola i tchnęło w zespół nową energię.
Przez kilka minut Stal grała z pasją, pressingiem i wiarą w odwrócenie losów meczu. Niestety, gdy Fucak musiał opuścić boisko, ofensywa gospodarzy znów straciła impet. Brakowało zawodnika, który potrafiłby przyjąć piłkę, utrzymać ją i rozegrać z partnerami. W końcówce spotkania to Śląsk lepiej radził sobie w środku pola, skutecznie rozbijał ataki Mielczan i dowiózł prowadzenie do końca.
FKS Stal Mielec: Michał Matys, Israel Puerto, Ale Diez, Matija Kavcic (68’ Adrian Bukowski), Marvin Sengen, Piotr Wlazło, Bartosz Szeliga(61’ Hubert Matynia), Maciej Domański, Mario Losada (76’ Jost Pisek), Paweł Kruszelnicki, Kristian Fucak (76’ Kamil Odolak)
Żólte kartki: Piotr Wlazło, Paweł Kruszelnicki,
Śląsk Wrocław: Michał Szromnik, Mariusz Malec, Marc Llinares, Michał Rosiak, Miłosz Kozak (68’ Luka Marjanac), Patryk Sokołowski (83’ Yegor Marsenko), Piotr Samiec-Talar (77’ Besar Halimi), Jakub Jezierski, Yegor Sharabura(83’ Antoni Klimek), Przemysław Banaszak
Żólte kartki: Miłosz Kozak, Marc Llimares, Miłosz Kozak