Padwa Zamość odniosła zwycięstwo na własnym terenie, pokonując NLO SMS ZPRP Kielce w zaległym meczu 16. kolejki Ligi Centralnej. Spotkanie zakończyło się wynikiem 42:32.
Padwa Zamość – SMS Kielce 42:32 (22:16)
Padwa: Dragan, Gawryś – Bączek 5, Golański 5, Morawski 5, Okapa 5, Fugiel 4, Florkiewicz 3, Szymański 3, Kawka 3, Guziewicz 3, Małecki 2, Olichwiruk 1, Adamczuk 1, Skiba 1, Wleklak 1.
SMS: Kaleta, Drzewiński – Kalata 6, Sondej 5, Kula 4, Latosiński 3, Brodziak 3, Rugała 3, Gawalkiewicz 2, Wojsa 1, Flak 1, Jackowski 1, Kupis 1, Tobera 1, Szczepański 1.
Murowanym faworytem meczu była Padwa, która niedawno pokonała aspirującą do Superligi Pogoń Szczecin, podczas gdy SMS zajmował przedostatnie miejsce w tabeli. Drużyna gości, prowadzona przez Mariusza Jurasika, przyjechała do Zamościa z wychowankiem Padwy – Dominikiem Brodziakiem – w składzie.
Pierwsza połowa do 22–23. minuty była bardzo wyrównana – obie drużyny toczyły zaciętą walkę. SMS obejmował prowadzenie, które chwilę później tracił. Na boisku padało wiele bramek – średnio jedna na minutę – a mogłoby być ich jeszcze więcej, gdyby nie dobra postawa bramkarzy obu ekip. Padwa zmarnowała kilka stuprocentowych okazji, jednak ostatnie 6–7 minut pierwszej połowy przebiegło już pod dyktando zespołu Zbigniewa Markuszewskiego. Straty SMS-u, regularne gubienie piłki oraz szkolne błędy kielczan umożliwiły gospodarzom zejście do szatni z korzystnym wynikiem.
Druga połowa była już całkowicie kontrolowana przez drużynę Zbigniewa Markuszewskiego. SMS nie najlepiej rozpoczął tę część meczu – choć grał szybko, brakowało mu dokładności, co skutkowało rzutami z nieprzygotowanych pozycji. W zespole SMS-u brakowało pomysłu na grę. W Padwie świetnie spisywał się Kacper Okapa na lewym skrzydle. Mimo przewagi zamościanie często byli karani wykluczeniami (łącznie 16 minut w całym meczu). Żółto-czerwoni systematycznie powiększali swoją przewagę – w 41. minucie, po bramce Kacpra Okapy, wynosiła ona już 10 trafień (32:22). Padwa nie zamierzała na tym poprzestać – w 57. minucie Tomasz Fugiel zdobył czterdziestą bramkę dla gospodarzy.
W całym meczu padły aż 74 bramki! Na listę strzelców wpisali się wszyscy zawodnicy z pola obu drużyn. To imponujące liczby – ale zwycięzca mógł być tylko jeden. Dzięki swojemu triumfowi i efektownej grze Padwa sprawiła kibicom wspaniały prezent z okazji zbliżających się Świąt.