Tłum przed siedzibą GDDKiA. Mieszkańcy mówią „nie” planom budowy S7

1 godzina temu

Kilkaset osób zgromadziło się w poniedziałek przed krakowską siedzibą Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad przy ul. Mogilskiej. To kolejny etap protestu przeciwko planom budowy nowego odcinka trasy S7, która miałaby połączyć Kraków z Myślenicami. Mieszkańcy apelują o wycofanie wszystkich zaprezentowanych wariantów przebiegu drogi i rozpoczęcie prac nad nową koncepcją – z dala od zabudowań i terenów zielonych.

Demonstranci przyjechali z południowych dzielnic Krakowa – głównie ze Swoszowic, Rajska i Kosocic – oraz z podkrakowskich gmin Mogilany, Siepraw, Świątniki Górne i Gaj. Wiele osób miało ze sobą transparenty z hasłami: „Nie dla S7 wśród domów”, „Chcemy ciszy, nie hałasu”, „Ratujmy uzdrowisko”.

— Nie protestujemy przeciwko budowie drogi jako takiej. Rozumiemy, iż połączenie Krakowa z Myślenicami jest potrzebne, ale nie w taki sposób, który zniszczy nasze domy i lasy — mówiła pani Małgorzata ze Swoszowic. — Propozycje GDDKiA to scenariusz katastrofy dla tej części miasta.

W tłumie widać było mieszkańców z dziećmi, seniorów, przedstawicieli lokalnych stowarzyszeń. Część uczestników przywiozła bębny i gwizdki, inni trzymali plansze z mapami pokazującymi planowany przebieg S7 tuż obok szkół, parków i stref uzdrowiskowych.

Na miejscu pojawił się również prezydent Krakowa Aleksander Miszalski. W krótkim wystąpieniu podkreślił, iż żaden z przedstawionych przez GDDKiA wariantów nie jest możliwy do zaakceptowania przez miasto.
— Wszystkie proponowane przebiegi przecinają obszary zwartej zabudowy i wchodzą w granice administracyjne Krakowa, co stoi w sprzeczności z planami ochrony uzdrowiska Swoszowice i polityką klimatyczną miasta — mówił prezydent.

W tłumie można było spotkać także radnych i samorządowców z sąsiednich gmin, a także lidera stowarzyszenia Kraków dla Mieszkańców, Łukasza Gibałę. — W tej sprawie nie ma znaczenia, kto skąd jest i jakie ma poglądy. Ważne, żeby głos ludzi został wreszcie wysłuchany — stwierdził.

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zaprezentowała w listopadzie sześć możliwych wariantów przebiegu trasy S7 z Krakowa do Myślenic. Każdy z nich spotkał się z falą sprzeciwu, ponieważ – jak podkreślają mieszkańcy – przewiduje budowę drogi w odległości zaledwie kilkuset metrów od domów.

Protestujący wskazują na ryzyko wywłaszczeń, zwiększenie hałasu, degradację terenów zielonych i pogorszenie jakości powietrza. Szczególne emocje budzi fakt, iż część tras przebiega w rejonie Swoszowic – jedynego w Krakowie uzdrowiska.

— Z jednej strony miasto inwestuje w czyste powietrze, wymianę pieców, zieleń i retencję wody, a z drugiej dopuszcza koncepcję, która zniszczy dorobek ostatnich lat. To się po prostu nie trzyma logiki — mówił jeden z uczestników manifestacji.

Przedstawiciele GDDKiA przypominają, iż wszystkie propozycje są na etapie wstępnych analiz. W oficjalnym komunikacie Dyrekcja zapewniła, iż żaden wariant nie został wybrany, a konsultacje społeczne będą kontynuowane. „Celem inwestycji jest poprawa bezpieczeństwa i płynności ruchu na odcinku między Krakowem a Myślenicami. w tej chwili realizowane są prace nad analizą uwag zgłoszonych przez mieszkańców” – poinformowała instytucja.

Protestujący przyjęli te zapewnienia z rezerwą. W ich ocenie przedstawione warianty już teraz pokazują kierunek działań, który – jak mówią – „jest z góry błędny”.

Organizatorzy poniedziałkowego protestu nie wykluczają kolejnych manifestacji, tym razem w Warszawie. — jeżeli nasze głosy nie zostaną wysłuchane, pojedziemy pod siedzibę Ministerstwa Infrastruktury. Nie chodzi tylko o Swoszowice, chodzi o to, by inwestycje drogowe były planowane z głową — zapowiedział jeden z liderów inicjatywy społecznej „Nie dla S7 wśród domów”.

Idź do oryginalnego materiału