Święty Andrzej – to do niego, zgodnie z tradycją, w nocy z 29 na 30 listopada, zwracają się panny szukające męża. Co ciekawe, on sam, z relacjami damsko-męskimi nie miał wiele wspólnego…
Św. Andrzej Apostoł jest najpopularniejszym świętym o tym imieniu. Nic dziwnego, w końcu należał on do najbliższego otoczenia Jezusa, był też obok św. Jana, pierwszym uczniem powołanym przez Chrystusa na Apostoła. Andrzej jednak, nie od razu posłuchał wezwania Syna Bożego do podążania jego ścieżką…
Do dwóch razy sztuka
Andrzej był bogatym rybakiem z Betsaidy nad Jeziorem Galilejskim. O jego zamożności świadczy fakt, iż posiadał własne łodzie i sieci, co wtedy było prawdziwym rarytasem. Mieszkał w Kafarnaum razem ze starszym bratem Piotrem, który towarzyszył mu na połowach, oraz jego teściową. kilka wiadomo jakim był człowiekiem i czy związał się z jakąś kobietą, przed spotkaniem z Chrystusem. Musiał być jednak wyjątkowy, by zasłużyć na osobiste wezwanie Mesjasza, na które… najpierw nie odpowiedział.
Choć w naszym kraju to św. Piotr jest popularniejszym i ważniejszym świętym, jednak to właśnie Andrzej przyprowadził Piotra do Jezusa. Samą scenę powołania opisał jej naoczny świadek – św. Jan, którego Andrzej i Piotr byli uczniami:
„Nazajutrz Jan znowu stał w tym miejscu wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa rzekł: „Oto Baranek Boży”. Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, iż oni idą za Nim, rzekł do nich: „Czego szukacie?” Oni powiedzieli do Niego: „Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?” Odpowiedział im: „Chodźcie, a zobaczycie”. Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej. Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: „Znaleźliśmy Mesjasza” – to znaczy: Chrystusa. I przyprowadził go do Jezusa” (J 1, 35-41).
Spotkanie z Jezusem początkowo nie wywarło jednak na braciach wielkiego wrażenia. Obaj wrócili do swojej rybackiej rzeczywistości i codziennych zajęć. Konieczne było powtórne powołanie, które tym razem spotkało się z odpowiednim odzewem. Na wezwanie Jezusa, który osobiście przyszedł do pracujących Andrzeja i Piotra „Pójdźcie za mną, a uczynię was rybakami ludzi”, od razu zostawili sieci i poszli za nim.
Cieszył się, iż umrze na krzyżu
Jak wyglądało życie Andrzeja, po tym jak związał swe losy z Chrystusem? Wiadomo, iż wraz z pozostałymi Apostołami wiernie towarzyszył swojemu Mistrzowi. Ewangelia wspomina, iż był on świadkiem cudów Jezusa, m.in.: przemiany wody w wino w Kanie Galilejskiej oraz cudownego rozmnożenia chleba.
Po śmierci, Zmartwychwstaniu i zesłaniu Ducha Św., Andrzej poświęcił się głoszeniu wiary i podróżach po krajach pogańskich. Według różnych źródeł miał nauczać m.in. w Scytti, między Dnieprem a Donem oraz w Azji Mniejszej, skąd miał udać się do Achai. Apostołowi przypisywane są liczne cuda, w tym uzdrawianie, wypędzanie złych duchów, a choćby wskrzeszanie zmarłych.
Trudy ewangelizacji zaowocowały wieloma nawróceniami, jednak sam apostoł wiarę i gorliwość w jej krzewieniu przypłacił życiem. Aresztowano go w mieście Patras na Peloponezie, a rzymski namiestnik Aegeates skazał go na śmierć przez ukrzyżowanie!
Sposób wykonania wyroku, najodważniejszego wojownika mógłby przyprawić o gęsią skórkę. Ale nie u Andrzeja. Ten… ucieszył się, iż może umrzeć jak Chrystus. Jego męczeńska śmierć nie wyglądała jednak tak samo. A
Apostoł został powieszony głową w dół, na krzyżu w kształcie litery X. To też był dla Andrzeja powód do zadowolenia, bowiem X jest w języku greckim pierwszą literą imienia Chrystus. Egzekucję oglądało 12 tysięcy ludzi, a Andrzej umierając nie zaprzestawał ewangelizacji.
Nie ma zgodnych wersji co do jego śmierci. Wiadomo, ze nastąpiła ona 30 listopada 65. lub 70. r. po narodzeniu Chrystusa. Według jednych źródeł przez pół godziny, aż do jego śmierci, wydarzeniu towarzyszyła oślepiająca jasność, która uniemożliwiała patrzenie na konającego. Według innych, apostoł umierał przez trzy dni, ponieważ zamiast przybić, jedynie przywiązano go do drzewa krzyża, by zwiększyć jego męki.
Przed śmiercią Andrzej pobłogosławił świadków egzekucji. Jego ostatnie słowa miały brzmieć: „O, dobry krzyżu, od dawna upragniony, weź mnie od ludzi i zwróć mnie mojemu Mistrzowi”. Został pochowany w Patras.
Wspomnij go na… przejeździe kolejowym
Dziś kult św. Andrzeja panuje na całym świecie, choć z różnym natężeniem. Apostoł czczony jest przede wszystkim w kościele prawosławnym – uważany jest m.in. za założyciela Kijowa.
W Polsce, św. Andrzej kojarzony i wspominany jest głównie 30 listopada w Andrzejki, kiedy to występuje w roli orędownika zakochanych. Z jego świętem związane są liczne przysłowia i zwyczaje.
Co ciekawe, do wspomnień tego apostoła powinny pobudzać… przejazdy kolejowe. Przed nimi właśnie ustawiane są tzw. „krzyże św. Andrzeja”, czyli znaki drogowe zakończone krzyżem o kształcie litery X, czyli takim, na jakim umarł św. Andrzej.
Może to właśnie ten nietypowy symbol świętości, będący nawiązaniem do męczeńskiej śmierci św. Andrzeja, powinien być dla najlepszym źródłem refleksji o tym świętym. Nie tylko 30 listopada…