Tragedia Górnośląska. W Boguszycach oddano cześć ofiarom

2 dni temu

Tragedia Górnośląska była przypomniana podczas sobotnich (11 stycznia) obchodów.

– Pamięć o tamtych wydarzeniach jest żywa, a my cały czas zabiegamy o to, dbamy, by ona taka była – powiedział „O!Polskiej” Norbert Rasch, lider TSKN w gminie Prószków i organizator sobotnich obchodów.

Dodał, iż podtrzymywanie tej pamięci jest tym ważniejsze, iż osób, które same świadomie pamiętają, co się zdarzyło przed 80 laty praktycznie już nie ma.

– Działy się tu wówczas straszne rzeczy. Sowieccy żołnierze dostali przyzwolenie, wręcz nakaz, żeby zabijać. Ówczesna propaganda zrobiła wiele złego. Nienawiść podsycano z każdej strony. Jej skutkiem była zbrodnia. I dziś poszanowania drugich, miłości bliźniego jest zbyt mało – dodał.

Tragedia Górnośląska – etyka i konwencje były w pogardzie

Obchody rocznicy rozpoczęła msza św. w miejscowym kościele. Przewodniczył jej proboszcz, ks. prof. Erwin Mateja.

– Przed naszym kościołem są tablice z imionami i nazwiskami tych, którzy 80 lat temu ponieśli śmierć – mówił w kazaniu ks. Mateja. – One mówią o Tragedii Górnośląskiej. Tą mszą św. rozpoczynamy cały cykl różnych wydarzeń, obchodów, które będą na tym dramacie skupiać naszą uwagę. Nas, którzy tu, na Górnym Śląsku żyjemy.

– Czytałem tekst jednego z profesorów UO. Pisał on, iż kiedy Rosjanie w Pawonkowie przekraczali dawną granicę polsko-niemiecką, witały ich napisy „Zdjes’ Giermania” (tutaj są Niemcy). To oznaczało, iż odtąd żołnierze sowieccy mogli nie przestrzegać żadnych zasad etyki wojennej, żadnych konwencji. Chcemy o tamtych tragicznych wydarzeniach pamiętać. Bo nie ma nic gorszego jak zapomnieć historię tej ziemi.

Ks. prof. zwrócił uwagę także na współczesny kontekst tamtych wydarzeń. – Wydawało się, iż kolejne światowe wojny nauczą ludzi żyć w pokoju i pielęgnować pokój. Robić wszystko, by był między nami dialog – mówił. – Tymczasem to czy się wojna w Ukrainie, w Strefie Gazy, w Izraelu. Okazuje się, iż człowiek żyjący w XXI wieku niczego się nie nauczył, nie zmądrzał.

„Nieopowiedziany 1945-ty”

Po mszy św. przy okazji obchodów Tragedii Górnośląskiej, delegacja mniejszości niemieckiej z Ryszardem Gallą i Norbertem Raschem na czele złożyła wieniec pod tablicą upamiętniającą ofiary zbrodni na ludności cywilnej dokonanej przed 80 laty.

Druga część uroczystości odbyła się w remizie OSP. Zebrani w niej mieszkańcy obejrzeli film „Nieopowiedziany 1945-ty”. Obraz ten powstał w 2014 roku i opowiada o wkroczeniu Armii Czerwonej na Śląsk Opolski. We wspomnieniach mieszkańców Boguszyc i Źlinic ożywają obrazy Tragedii Górnośląskiej: morderstwa cywilów, gwałty, rabunki i podpalenia budynków. Reżyserem filmu jest Marcin Tumulka.

Do dyspozycji uczestników wyłożono też książki Bernarda Waleńskiego „Na płacz zabrakło łez” (pierwsze wydanie 1990, drugie 2016) o boguszyckiej tragedii.

– Widziałam już ten film, kiedy niedługo po jego premierze był wyświetlany w auli opolskiego Wyższego Seminarium Duchownego – mówi pani Dorota Jagło z Boguszyc.

– Dziś obejrzałam go ponownie ze szczególnym wzruszeniem. Jedną z osób, które opowiadają w nim o swoich przeżyciach z 1945 roku, była moja teściowa, Maria Jagło, której od dwóch lat nie ma już między nami. Nam też czasem o tym opowiadała, ale nie bardzo mnie to wtedy interesowało. Kiedy naprawdę dojrzałam, żeby się w tę historię zagłębić, nie ma już kogo zapytać. Kiedy ją ekranie widzę i słyszę, coś mnie ściska za gardło. Bardzo chciałabym ten film mieć.

Idź do oryginalnego materiału