UEFA Liga Narodów Kobiet: Polska pokonała Ukrainę w Stalowej Woli [foto]

9 miesięcy temu

Polska wygrała z Ukrainą 1:0 w meczu 5. kolejki grupy C UEFA Ligi Narodów Kobiet dywizji B. Taki wynik oznacza, iż biało-czerwone zapewniły sobie awans do dywizji A i kolejnej fazy eliminacji mistrzostw Europy 2024.

Ukraina – Polska 0:1 (0:1)
0:1 Achcińska 10.
Ukraina: 12 Keliushyk – 3 Petryk, 5 Andrukhiv (76 9 Kozlova), 6 Semkiv (61 15 Hiryn), 10 Basanska, 13 Pantsulaya, 14 Shmatko, 17 Apanaschenko, 18 Korsun, 19 Kravchuk (61 20 Hlushchenko), 21 Khimich. Trener Volodymyr Pyatenko.

Polska: 1 Szemik – 4 Woś, 7 Zieniewicz, 6 Matysik, 11 Pawollek, 2 Wiankowska, 23 Achcińska (57 16 Jedlińska), 17 Lefeld (81 10 Wróbel), 14 Grabowska (86 21 Adamek), 20 Kamczyk, 9 Pajor. Trener Nina Patalon.

Sędziowali: Ana Maria Terteleac oraz Alexandra Apostu i Roxana Ivanov,

Początek meczu należał do reprezentacji Polski, która nadawała ton grze, częściej była przy piłce i zepchnęła rywalki na ich połowę, jednak kilka z tego wynikało. Do 10. minuty, kiedy to Ewelina Kamczyk zagrała na wolne pole do Adriany Achcińskiej. Zawodniczka FC Koeln minęła bramkarkę i skierowała piłkę do pustej bramki. Kilka minut później dobrą okazję miała jeszcze Kamczyk, ale defensorki Ukrainy udaremniły jej próbę. Z czasem coraz więcej z gry miały zawodniczki zza naszej wschodniej granicy, ale nie były w stanie zagrozić bramce strzeżonej przez Kingę Szemik.


W drugiej połowie znów przewagę miały Polki, ale tym razem po stronie zawodniczek grających w jednolitych czerwonych strojach goli nie zobaczyliśmy. Dobre sytuacje miały m.in. Matysik, Ewa Pajor i Martyna Wiankowska, ale bramek nie było. Ukrainki od czasu do czasu wyprowadzały kontrataki. Nie były one jednak na tyle niebezpieczne, żeby zagrozić polskiej bramce.
W doliczonym czasie gola na 2:0 miała szansę zdobyć Ewa Pajor, ale trafiła w słupek.


Pomimo niepokojących prognoz pogody, które zakładały, iż w trakcie meczu spadnie sporo śniegu, mecz udało się dokończyć bez problemów. Śnieg zaczął padać w końcówce meczu, ale nie na tyle intensywnie, żeby miało to wpływ na spotkanie.

Idź do oryginalnego materiału