Uzdrowisko Świnoujście – przekleństwo zamiast szansy? Status kurortu rujnuje turystykę w mieście
Jeszcze kilka lat temu Świnoujście było jednym z najczęściej wybieranych kierunków wakacyjnych nad polskim morzem. Mówiło się o nim z dumą – „perła Bałtyku”, „polskie Nicea”, „najpiękniejsza plaża w kraju”. Dziś coraz częściej słychać inne określenia: „martwe miasto”, „drożyzna bez sensu”, „nudne uzdrowisko z przymusową ciszą nocną”. Co się stało z turystycznym potencjałem Świnoujścia? Coraz więcej głosów mówi wprost: to właśnie statut uzdrowiska ciągnie to miasto na dno.
Statut uzdrowiska – turystyczna pułapka zamiast prestiżu
Choć status uzdrowiska teoretycznie miał przynosić chlubę i przyciągać gości pragnących zdrowego wypoczynku, to w praktyce stał się kulą u nogi dla lokalnej gospodarki turystycznej. Dlaczego?
-
Dodatkowa opłata uzdrowiskowa – każdy turysta musi zapłacić tzw. opłatę klimatyczną, choć coraz częściej zadaje pytanie: za co adekwatnie płacę?
-
Brak imprez, brak życia nocnego, brak swobody – wieczorem miasto zamiera. Cisza nocna od 22:00 skutecznie odstrasza młodych ludzi, rodziny z dziećmi i wszystkich, którzy chcą odpocząć inaczej niż przy dźwiękach cykad i odgłosach zamykanych sanatoriów.
-
Przeregulowanie i brak elastyczności – przepisy wynikające ze statutu uzdrowiska ograniczają rozwój infrastruktury rozrywkowej, gastronomicznej i hotelowej.
-
Zły PR – Świnoujście zamiast kojarzyć się z wypoczynkiem, kojarzy się dziś z nudą, zakazami i brakiem perspektyw.
„Przeminęło z wiatrem” – tak kończy się legenda o kurorcie Świnoujście
Jeszcze niedawno Świnoujście przyciągało tłumy turystów – zarówno z Polski, jak i z Niemiec, Czech, Skandynawii. Wysoka jakość powietrza, wyjątkowe położenie na 44 wyspach, piękna plaża i rozwijająca się baza noclegowa dawały miastu nadzieję na długoterminowy sukces. Jednak dziś ta nadzieja staje się mglistym wspomnieniem.
Turyści coraz częściej wybierają Kołobrzeg, Międzyzdroje, Rewal, Ustkę, a choćby zagraniczne kurorty. Powód? – Więcej się dzieje, można wypoczywać aktywnie, nie ma tylu ograniczeń i absurdów.
Uzdrowisko pełne absurdów
Właściciele pensjonatów i apartamentów zgrzytają zębami, bo nie mogą organizować wydarzeń, nie mogą przyjmować większych grup imprezowych, nie mogą choćby promować nocnych atrakcji, bo statut uzdrowiskowy na to nie pozwala.
Przykład? Gdy w innych miastach sezon letni to czas koncertów, jarmarków, eventów i festiwali, w Świnoujściu po godzinie 22 robi się… jak na kolonii. Cisza, spokój, zgaszone latarnie i patrol straży miejskiej kontrolujący, czy ktoś nie zakłóca „klimatu uzdrowiskowego”.
Ludzie z pieniędzmi chcą życia – nie sanatorium
Nie oszukujmy się – osoby, które naprawdę wydają pieniądze, chcą więcej niż tylko spacerów po deptaku i wdychania jodu. Chcą atrakcji, restauracji, barów z muzyką, street foodu, kultury, rozrywki.
Świnoujście z roku na rok staje się więc miejscem dla coraz mniejszej grupy turystów – głównie seniorów i kuracjuszy. Młodzi? Rodziny z dziećmi? Turyści z zachodu? Omijają Świnoujście szerokim łukiem.
Dramat hotelarzy i właścicieli apartamentów
-
„Niech ktoś w końcu to zmieni!” – mówią zgodnie lokalni przedsiębiorcy.
-
„Kiedyś nie mieliśmy wolnych terminów przez całe wakacje. Teraz? Ludzie dzwonią i pytają: Czy coś się w ogóle w tym mieście dzieje?”
Odpowiedź? Niewiele. jeżeli ktoś nie lubi spać o 22, to niestety – Świnoujście nie jest miejscem dla niego.
Miasto się wyludnia – i turystycznie, i realnie
Coraz więcej mieszkańców wyjeżdża. Nie tylko sezonowo, ale na stałe. Nie chcą już żyć w miejscu, gdzie każda inicjatywa spotyka się z biurokratyczną ścianą. Gdzie ważniejsze są procedury niż ludzie. Gdzie „statut uzdrowiska” ma większe znaczenie niż zdrowy rozsądek.
Czas na zmianę – albo Świnoujście umrze jako kurort
Można i trzeba zadać pytanie: Czy Świnoujście przez cały czas powinno być uzdrowiskiem? Czy ten status ma jeszcze sens, skoro realnie odstrasza turystów, paraliżuje rozwój i ogranicza wolność mieszkańców?
Są dwa wyjścia:
-
Zmienić statut i uwolnić miasto od absurdalnych ograniczeń.
-
Albo pozwolić, żeby Świnoujście dalej umierało jako martwe uzdrowisko, z którego turyści uciekają.
Kto zawinił? Kto może to zmienić?
Decydenci w mieście muszą w końcu zrozumieć, iż czasy się zmieniły. Turystyka to dziś rynek pełen konkurencji, pełen oczekiwań i nowoczesnych trendów. Nie da się przyciągnąć gości samym statusem uzdrowiska. Potrzeba wizji, odwagi i zmiany mentalności.
A mieszkańcy? Mają prawo oczekiwać, iż ich miasto nie stanie się emeryckim skansenem, ale znów będzie dumą Pomorza.
Świnoujście potrzebuje nowego otwarcia. Inaczej nie zostanie tu nic prócz wspomnień.
- Skradziona w Świnoujściu suczka Dziunia odnaleziona… w Kopenhadze! Całe miasto żyło tą sprawą – jest HAPPY END!
- Świnoujście na marginesie Europy? Zmarnowana szansa, która może już nie wrócić
- Świnoujście tonie w paździerzu, Wolin kwitnie! Jarmark Bałtycki to żenada, a nie atrakcja – turyści nie zostawiają suchej nitki
- Turystyczna ruina Świnoujścia! Gdy turyści uciekają, prezydent… jedzie na urlop!