Na portalu siepomaga.pl ruszyła zbiórka na leczenie 41-letniej mieszkanki Strzałkowa. Magdalena Rzeźnicka walczy z nowotworem złośliwym piersi.
– Jeszcze kilka miesięcy temu byłam mamą w ciąży. Z niecierpliwością czekałam na narodziny mojego czwartego dziecka. Życie toczyło się swoim rytmem – niełatwym, ale pięknym. Nikt nie był gotowy na to, co miało nadejść…
W ósmym tygodniu ciąży poczułam ból. Najpierw w ramieniu, potem pod pachą i piersi. Pomyślałam, iż może to normalne – przecież jestem w ciąży. Ale piersi stawały się coraz twardsze, bolesne. Zgłosiłam to lekarce. Zrobiła USG. Zamilkła. „Coś tu jest…” – powiedziała.
Tydzień później już wiedzieliśmy. Rak. Złośliwy nowotwór piersi z przerzutami do węzłów chłonnych. Zawalił się cały mój świat. Miałam w sobie nowe życie, a jednocześnie we mnie zaczęła się walka o przetrwanie. 14 października biopsja. 21 – diagnoza. 13 listopada – pierwsza chemioterapia. W ciąży.
Przyjmowałam chemię, nosząc pod sercem moją córeczkę. Każda wizyta i kroplówka, wszystko z myślą o tym, by przeżyć i móc ją kiedyś przytulić. 5 kwietnia urodziłam zdrową silną dziewczynkę. Ważyła 3800 gramów, 10 punktów w skali Apgar. To był najpiękniejszy moment mojego życia. Ale nie mogłam cieszyć się długo…
Zaledwie dwa tygodnie po porodzie wróciłam na chemię. Leczenie trwa bez przerwy. Codzienne wyjazdy, godziny spędzone w szpitalu, kolejne cykle. I świadomość, iż przede mną jeszcze więcej bólu – operacja amputacji piersi i węzłów chłonnych. Już latem.
A po niej długa i kosztowna rehabilitacja. Rehabilitacja, którą jak powiedzieli mi lekarze, muszę rozpocząć niemal natychmiast, by nie stracić sprawności ręki. Rok oczekiwania na NFZ. A ja nie mam roku. Mam małe dziecko. Mam trójkę starszych dzieci. Mam tylko jedno życie.
Dojeżdżam na leczenie dziesiątki kilometrów. Wydajemy tysiące złotych miesięcznie na paliwo, opiekę, środki medyczne. I już wiem, iż bez pomocy, nie damy rady. Leczenie onkologiczne, wyjazdy, opieka nad dziećmi, rehabilitacja… To koszty, które mnie przerastają. Mimo ogromnego wsparcia bliskich – nie wystarcza.
Nie proszę o luksusy. Proszę o szansę na życie. Proszę Was, jako mama, jako kobieta, jako człowiek, pomóżcie mi przetrwać to piekło. Pomóżcie mi, by doszło do operacji. Pomóżcie mi przejść przez nią. I wrócić do siebie. Do moich dzieci. Każda złotówka to więcej niż pieniądz. To nadzieja. To czas, którego tak bardzo potrzebuję.
Z całego serca dziękuję każdemu, kto przeczyta tę historię, kto przekaże choć grosz, kto udostępni, kto pomyśli o mnie ciepło. Jesteście moją szansą na przetrwanie. Nie chcę żegnać się z życiem. Mam dla kogo żyć. Pomóżcie mi zostać – Magdalena pisz w opisie zbiórki. Pomóc możecie TUTAJ.