W szpitalu na Czarnowie przybywa dzieci z obrażeniami po upadku na hulajnodze

6 godzin temu
Zdjęcie: Zderzenie hulajnóg elektrycznych, dziecko w szpitalu


Oskalpowane twarze i chirurdzy szczękowi z rękami pełnymi roboty. W Świętokrzyskim Centrum Pediatrii lawinowo przybywa dzieci hospitalizowanych w wyniku ciężkich urazów, do których dochodzi podczas jazdy na hulajnogach. Od początku tego roku do szpitala na Czarnowie trafiło około 40 małych pacjentów, podczas gdy w całym 2024 roku – 71.

Prof. Beata Jurkiewicz, konsultant krajowy w dziedzinie chirurgii dziecięcej przyznaje, iż niepokoi nie tylko wzrastająca z roku na rok liczba wypadków dzieci na hulajnogach, ale także ciężkie obrażenia, które są wynikiem tych zdarzeń.

– Dochodzi do złamań kończyn, urazów głowy, do krwiaków śródczaszkowych, ciężkich obrażeń wielonarządowych. Najwięcej pracy mają chirurdzy szczękowi, ponieważ dziecko jadące na hulajnodze trzyma się kierownicy i w momencie nagłego hamowania pojazdu kierujący uderza twarzą o ziemię, czy chodnik. Wówczas dochodzi do gigantycznych obrażeń, m.in. złamań żuchwy, oskalpowania części twarzy. Urazy dotyczą również klatki piersiowej i brzucha – mówi Prof. Beata Jurkiewicz.

Prof. Przemysław Wolak, wojewódzki konsultant w zakresie chirurgii dziecięcej przyznaje, iż powodem tak licznych urazów ciała jest m.in. zbyt duża prędkość.

– Hulajnogi co prawda mają montowane ograniczniki, ale użytkownicy tych pojazdów potrafią je obejść. Wówczas dziecko jest w stanie rozwinąć prędkość na hulajnodze choćby do 60 km na godzinę. Drugim powodem tak wielu pacjentów, którzy trafiają do nas, jest brak używania przez nich kasków i ochraniaczy na kolana, czy stawy łokciowe.

Prof. Beata Jurkiewicz zapowiedziała, iż będzie apelowała do rządu o zmianę przepisów ruchu drogowego tak, by dzieci poruszające się na hulajnogach obowiązkowo musiały przemieszczać się w kaskach i ochraniaczach.



Idź do oryginalnego materiału