39-letnia chora na raka Natalie Lipschultz z Burnaby w Kolumbii Brytyjskiej.
Od momentu, gdy w 2019 roku u Natalie Lipschultz zdiagnozowano trzeci stopień raka jelita grubego, choroba pochłonęła ponad 20 tysięcy dolarów z jej własnych środków.
Kilka miesięcy po otrzymaniu diagnozy, mieszkanka Burnaby w Kolumbii Brytyjskiej została zwolniona z pracy w firmie ubezpieczeniowej, bez podania przyczyny, mimo iż w styczniu 2020 roku była w trakcie chemioterapii. W zamian za zachowanie świadczeń zdrowotnych i odprawę, zgodziła się nie wnosić sprawy do sądu. W tamtym czasie, mając 34 lata, Lipschultz próbowała godzić pracę z leczeniem, odpowiadając na maile podczas sesji chemioterapii. Z perspektywy czasu żałuje, iż nie skoncentrowała się bardziej na swoim zdrowiu.
– System opieki zdrowotnej mnie zawiódł, moja ówczesna praca mnie zawiodła, ale czuję, iż i ja sama siebie trochę zawiodłam – przyznaje.
Jej doświadczenie znajduje odzwierciedlenie w opublikowanym w poniedziałek raporcie Kanadyjskiego Towarzystwa Walki z Rakiem, przygotowanym we współpracy ze Statistics Canada, Agencją Zdrowia Publicznego Kanady i Canadian Partnership Against Cancer. Raport analizuje ekonomiczne konsekwencje raka zarówno dla systemu opieki zdrowotnej, jak i dla samych pacjentów.
Zgodnie z raportem, przeciętny pacjent onkologiczny w Kanadzie w trakcie życia musi pokryć z własnej kieszeni około 33 tysięcy dolarów związanych z chorobą, uwzględniając utracone dochody. Choć publiczny system opieki zdrowotnej w Kanadzie finansuje leczenie szpitalne, w tym chemioterapię i radioterapię, pacjenci wciąż ponoszą koszty leków na receptę, dojazdów, czy utraconych dochodów podczas terapii i rekonwalescencji.
Eksperci podkreślają, iż te wydatki utrudniają walkę z chorobą, szczególnie osobom o niskich dochodach, mieszkańcom wsi oraz regionów oddalonych od ośrodków onkologicznych. Badania cytowane w raporcie wskazują, iż trudności finansowe mogą negatywnie wpływać na wyniki leczenia – niektórzy pacjenci rezygnują lub opóźniają terapię z powodu kosztów podróży, zakwaterowania, czy ograniczonych środków na zdrową dietę.
Prognozy wskazują, iż w 2024 roku całkowite koszty związane z leczeniem raka w Kanadzie wyniosą 37,7 miliarda dolarów, z czego około 7,5 miliarda przypadnie na pacjentów i ich opiekunów. Oczekuje się, iż te koszty wzrosną o 20% w ciągu najbliższej dekady, co zwiększy nierówności w dostępie do leczenia.
Mimo trudnej sytuacji finansowej, Lipschultz miała wsparcie rodziny i przyjaciół, co pozwoliło jej przetrwać najtrudniejsze chwile. Gdy w 2022 roku choroba powróciła jako nowotwór z przerzutami do wątroby w stadium czwartym, matka przejęła opiekę nad pięciomiesięczną córką Lipschultz.
Jednak wielu pacjentów nie ma takiego wsparcia. Z badania opublikowanego w „Current Oncology” wynika, iż osoby o rocznych dochodach poniżej 50 tysięcy dolarów znacznie częściej rezygnują z leczenia z powodu kosztów.
Dr Lisa Hicks, specjalistka w dziedzinie hematologii, wskazuje, iż stres finansowy nakłada na pacjentów ogromne obciążenie emocjonalne.
– Leczenie raka to jak praca na pełen etat, ale bez wynagrodzenia – podkreśla.
Eksperci, tacy jak Claire de Oliveira z Uniwersytetu w Toronto, apelują o wprowadzenie zmian, które zwiększyłyby dostępność opieki onkologicznej, w tym o pokrycie kosztów leków onkologicznych stosowanych w domu oraz wsparcie finansowe na podróże i zakwaterowanie.
Dziś Lipschultz, która jest wolna od raka, przyznaje, iż przyszłe leczenie mogłoby wiązać się z kosztami przekraczającymi 10 tysięcy dolarów miesięcznie, na które nie stać większości pacjentów.
– Wszyscy chcemy żyć długo, ale koszty związane z walką z rakiem mogą się kumulować przez całe dekady – zauważa, apelując o większą pomoc dla chorych i ich rodzin.
Na podst. Canadian Press