Małgorzata Hołub-Kowalik to jedna z najwybitniejszych polskich lekkoatletek ostatnich lat. Medalistka Igrzysk Olimpijskich i mistrzostw Europy, przez ostatnie lata związana z AZS UMCS Lublin, zakończyła karierę sportową i objęła stanowisko wiceprezesa Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. W szczerej rozmowie opowiada o życiu na sportowej emeryturze, pracy z zawodnikami oraz emocjach związanych z końcem kariery.
Sportowa emerytura – nowe wyzwania i brak nudy
Zakończenie profesjonalnej kariery sportowej dla wielu zawodników bywa trudnym momentem. Hołub-Kowalik przyznaje, iż choć początkowo miała pewne wątpliwości, teraz czuje spokój.
– „Muszę przyznać, iż zupełnie inaczej wygląda moje życie. Paradoksalnie jestem mniej zorganizowana niż jako sportowiec, ale dalej nie lubię nudy. Cały czas szukam nowych wyzwań” – mówi.
Z bieżnią jednak nie rozstała się całkowicie. Choć nie wróciła na stadion, to przez cały czas trenuje rekreacyjnie, ale teraz wybiera bieganie w terenie.
Nowa rola w Polskim Związku Lekkiej Atletyki
Po zakończeniu kariery Hołub-Kowalik objęła funkcję wiceprezesa Polskiego Związku Lekkiej Atletyki (PZLA). Jej głównym zadaniem jest dbanie o potrzeby zawodników i usprawnianie współpracy między sportowcami a zarządem.
– „Jesteśmy na końcowym etapie tworzenia komisji zawodniczej, która ma realny wpływ na pracę związku. Chcemy, by zawodnicy mieli głos i mogli zgłaszać swoje potrzeby” – podkreśla.
W najbliższym czasie planowane jest spotkanie zarządu z komisją zawodniczą, aby omówić najważniejsze kwestie związane z przygotowaniami do sezonu letniego.
Kiedy sport staje się wspomnieniem – powrót do zdobytych medali
Choć Hołub-Kowalik od lat osiągała sukcesy na arenie międzynarodowej, przyznaje, iż nie ma w zwyczaju eksponować swoich medali.
– „Jeśli mam być szczera, to w ogóle nie mam pamięci do swoich osiągnięć. Kiedy otworzyłam wór z medalami, byłam w szoku, ile się tego nazbierało” – wspomina z uśmiechem.
Jej trofea są schowane głęboko w szafce – z wyjątkiem medali olimpijskich, które często zabiera na spotkania, by inspirować młodsze pokolenia.
– „Moje medale olimpijskie nie są w najlepszym stanie, bo przeszły przez tysiące rąk. Ale każda rysa ma swoją historię – może kogoś zainspiruje” – dodaje.
Lublin – ostatni przystanek w karierze
Hołub-Kowalik z sentymentem wspomina swoje lata w AZS UMCS Lublin.
– „Gdybym nie wspominała Lublina fantastycznie, pewnie dzisiaj nie byłoby mnie z wami. Wracam tu jak bumerang, a moja kooperacja z miastem i klubem przez cały czas trwa” – mówi.
Jako przedstawicielka PZLA chce kontynuować współpracę z Lublinem i podkreśla, iż miasto odegrało istotną rolę w jej sportowej drodze.
Jak oceniasz decyzję Małgorzaty Hołub-Kowalik o zakończeniu kariery? Czy uważasz, iż jej doświadczenie pomoże w zarządzaniu polską lekkoatletyką? Podziel się swoją opinią w komentarzu!