Zderzenie ze ścianą, faworyt nie pozwolił resoviakom na zbyt wiele (zdjęcia)

1 tydzień temu
Fot Izabela Kwiecień-Szpunar

OPTeam Energia Polska Resovia grając bez trzech podstawowych zawodników dostała surową lekcję na inaugurację sezonu od jednego z głównych faworytów do awansu – Enei Abramczyk Astorii Bydgoszcz.

KOSZYKÓWKA. I LIGA

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

Resoviacy prowadzili w meczu tylko na początku (6:5) i przez 38 sekund. Dobry fragment mieli też w III kwarcie, gdzie zaczeli niwelować straty. Przegrywając różnicą 29 pkt zeszli do 14 pkt (38:52). To by było tyle jasnych punktów po stronie beniaminka, który na domiar złego stracił, na razie nie wiadomo na ile, Maksymiliana Formellę (kontuzja kolana). Generalnie zespół z Bydgoszczy miał spotkanie pod pełną kontrolą, ale tak musiało się stać, skoro resoviacy mieli słabą skuteczność w ataku. Do przerwy trafili zaledwie 7 na 37 rzutów z gry, a mecz zakończyli w tym elemencie z 23 procentową skutecznością. – Bydgoszcz potwierdziła, iż jest zespołem, który realnie myśli o awansie – mówi Kamil Piechucki, trener OPTeam Energia Polska Resovia. – Natomiast w naszym zespole już od II kwarty było minus czterech zawodników (do kontuzjowanych Dawida Zaguły, Kacpra Młynarskiego i Macieja Koperskiego dołączył Maksymilian Formella – przyp. red) z dwunastki do grania i nie dało się tego zrekompensować w żadne sposób. W drugiej połowie przez 12 minut zawodnicy dali z siebie, pomimo, iż im nie szło. Starali się wracać do meczu. Realia są proste, jesteśmy nowym zespołem w tej lidze. Natomiast ewidentnie na ten moment w takim osobowym składzie nie możemy zawalczyć z zespołem, który marzy o ekstraklasie. Trzeba z pokorą do tego podchodzić, ale wiemy, iż jesteśmy lepsi i będziemy już od następnego meczu. Zaczniemy ten proces już w przyszłym tygodniu – mówi szkoleniowiec ekipy z Rzeszowa. jego zespół po fatalniej pierwszej połowie przez chwile wlał nadzieję w serca kibiców do połowy III kwarty, kiedy ruszył w pogoń za rywalem.

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

Wszystko zaczyna się od głowy

– Trzeba sobie spróbować odpowiedzieć na pytanie dlaczego od II połowy można było zagrać szybciej i bardziej z otwartą głową – mówi Piechucki i dodaje. – To jest na pewno psychologia. Zespół nie jest w pełni składu i musimy się ratować innymi pozycjami, nie tak jakby chciał. Zawodnicy dali z siebie na ten moment wszystko w drugiej połowie i nie mogę mieć do nich zastrzeżeń. Natomiast trzeba sobie powiedzieć dlaczego się nie dało I tak w połowie. Jestem zdania, iż wszystko zaczyna się od głowy, a my nie dojechaliśmy z nią od pierwszych minut i być może daliśmy szanse Astorii na takie zwycięstwo – mówi trener OPTeam Energia Polska Resovia.

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

Podziękowania dla kibiców

Gospodarze w pierwszej połowie wyglądali tak jakby sparaliżowała ich inauguracja sezonu. – Wydaje mi się, iż nie powinno nas to deprymować. Nie wiem co się stało, iż nie trafialiśmy do kosza. Nie punktowaliśmy choćby z osobistych, a to pozwalałoby nam się dłużej trzymać w meczu. Był zryw po przerwie. Daliśmy z siebie wszystko, żeby mieć jakieś szanse wrócić do meczu. Staraliśmy się agresywnie grać i atakować. Coś więcej wpadło i udało się choć na chwilę nieco zniwelować straty. Podziękowania należą się kibicom, którzy choćby jak przegrywaliśmy cały czas nas dopingowali i pomagali – mówi Kacper Margiciok, skrzydłowy zespołu z Rzeszowa.

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

Henderson musi zejść na ziemię

W ekipie gospodarzy najwięcej 11 punktów zdobył Harrison Henderson, ale jak na zawodnika zagranicznego można od niego oczekiwać zdecydowanie więcej. Pierwszy Amerykanin w historii resoviackiej koszykówki trafił zaledwie 2 na 6 rzutów wolnych. – Powiedziałem mu po meczu w szatni, iż to jest reality check. Polska niższa liga nie oznacza, iż tu jest słaby poziom koszykówki – mówi trener Piechucki. – Trzeba się do tego dostosować. Wiem, iż on jest lepszy niż w dzisiejszym meczu i ma więcej energii niż pokazał. Będę go wspierał jak każdego zawodnika. Na pewno dla niego to takie zejście na ziemię, iż to nie jest takie łatwe przyjechać do niższej ligi w Polsce i być ważnym zawodnikiem. Na to trzeba zapracować. On też potrzebuje czasu po długiej przerwie od grania w ub. sezonie. Być może było trochę mylne, iż dobrze się pokazała podczas Mistrzostw Podkarpacia. Na pewno musi zejść na ziemię i pracować, a mu w tym pomożemy – stwierdza trener ekipy z Rzeszowa.

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

Skuteczny Kimbrough

Zdecydowanie lepiej zaprezentował się obcokrajowiec w bydgoskiej ekipie. Rozgrywający Martyce Kimbrough przed kilkoma dniami dołączył do zespołu, nie miał choćby okazji zagrać żadnego sparingu. W niedzielę przebywał na boisku 25 min zdobywając 20 pkt trafiając 6 na 8 rzutów za trzy. – Jego łatwość dochodzenie do sytuacji strzeleckich bardzo jest nam potrzebna, a jest przy tym skuteczno co dziś pokazał – mówi Grzegorz Skiba, trener zespołu z Bydgoszczy. – pozostało na okresie próbnym i zobaczymy jak to będzie wyglądało, aczkolwiek jestem z niego bardzo zadowolony. Mam nadzieję, iż zamkną usta niektórym krytykantom, którzy twierdzili po co zespołowi człowiek z III ligi francuskiej. Fajny zawodnik, który chce coś osiągną i grać w zespole walczącym o najwyższe cle. Pokazał się z jak najlepszej strony i oby dalej utrzymywał taką formę, a będziemy mieli z niego pożytek – mówi szkoleniowiec Enea Abramczyk Astorii.

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

Wygrali obroną

Ekipa z Bydgoszczy nie ukrywała, iż liczyła na trudniejszą przeprawę w Rzeszowie. – Pierwsze mecze są zawsze ciężkie mentalnie i my też czuliśmy to podenerwowanie – mówi Marcin Nowakowski, kapitan bydgoskiego zespołu.- Wiedzieliśmy iż będzie pełna hala, a w takich mniejszych obiektach gdzie kibice są bardzo blisko parkietu nie gra się łatwo. Wygraliśmy zbiórkę i zatrzymaliśmy rywala na 49 punktach, czyli wygraliśmy głównie obroną. Na pewno w ataku są jakieś mankamenty, ale każdy zespół w na tym etapie sezonu ma swoje problemy. Nasz zespół zaczyna się budować od sezonu przygotowawczego przez mecze ligowe, bo przed nami 34 kolejki sezonu regularnego – stwierdza rozgrywający, którzy przez poprzednie trzy sezony grał w Łańcucie.

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

W III kwarcie uciekła koncentracja

Zadowolony, co zrozumiałe, był z postawy zespołu trener Grzegorz Skiba, choć miał też pewne zastrzeżenia. – Jestem dumny z wyniku i gry, bo momentami prezentowaliśmy bardzo fajną koszykówkę, taką jaką chcę, żebyśmy grali. Jedynie III kwarta była nieudana w naszym wykonaniu ale trudno jest utrzymać koncentracje jak się prowadzi różnicą 25 punktów do przerwy. Nie lubię takich sytuacji, wolę jak zespół cały czas gra równo i buduje przewagę. Nam koncentracja po przerwie przy tym wysokim prowadzeniu po prostu uciekła – mówi trener Enea Abramczyk Astorii i przyznaje, iż ważna była koncentracja.

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

Mentalnie trzeba było to dźwignąć

– Trzech podstawowych graczy z piątki Resovii nie grało, wiec teoretycznie było nam łatwo, ale mentalnie trzeba było to dźwignąć. Z reguły zespół może zlekceważyć przeciwnika, który jest tak mocno osłabiony. Zagraliśmy bardzo twardo w obronie, tak jak to sobie założyliśmy. Rozmiar zwycięstwa idzie do historii, ale teraz kolejny mecz już we wtorek na trudnym terenie i z wymagającym rywalem Sokołem Łańcut – mówi trener Skiba, który po przerwie znów wrócił na trenerską ławkę klubu z Bydgoszczy, którego jest wychowankiem. – Pięć lat temu udało się właśnie z Marcinem Nowakowskim w składzie awansować do ekstraklasy. Chcemy krok po kroku pokazywać charakter i dobrą grę, a na ile to wystarczy i gdzie nas zaprowadzi zobaczymy na koniec sezonu. Liga jest bardzo wyrównana i długa, a formy nie da się utrzymać przez tyle miesięcy i na pewno przyjdzie falowanie – stwierdza trener zespołu z Bydgoszczy.

OPTeam Energia Polska Resovia – Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 49:89 (12:25, 10:22, 22:18, 5:20)

OPTeam Energia Polska Resovia: Jędrzejewski 9 (1×3), Ziółko 8 (2×3, 4 s, 4 p.), Margicok 4 (11 zb.), Henderson 11 (1×3), Wątroba 8 (13 zb.) oraz Szpyrka 1 (5 a., 4 s.), Krzywdziński 0, Formella 2, Indyk 6 (2×3).

Trener Kamil Piechucki

Enea Abramczyk Astoria: Nowakowski 11 (1×3), Andrzejewski 7, Kamiński 5 (6 a.), Wilk 7, Kiwilsza 10 (7 zb.) oraz Dierżak 6, Kimbrough 20 (6×3), Czempiel 9 (3×3), Wińkowski 5 (9 zb.), Siewruk 5 (1×3).

Trener Grzegorz Skiba.

Sędziowali: A. Szczotka, D. Kuziora, M. Ławnik. Widzów: 720.

Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar
Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar

PRZECZYTAJ TEŻ: Vademecum I ligi koszykarzy sezon 2024/2025 (wersja PDF do pobrania)

Idź do oryginalnego materiału