Złaz dwukołowych dinozaurów

1 rok temu

Nazwa imprezy, MOTOZŁAZ, nie jest przypadkowa. Wytrawny sprinter pewnie wyprzedziłby niektóre z uczestniczących w nim leciwych maszyn, ale ich urok jest nie do pobicia. Nie do pobicia jest również atmosfera panująca wśród zawodników, ponieważ od zwycięstwa trudniejsze jest czasem samo odpalenie demona szos. Tablice rejestracyjne – od morza do Tatr. Co ciekawe, wśród motocykli nie ma „badziewia”. Same szacowne, czasem bardzo egzotyczne na polskich szosach marki. Wśród nich perełka, przedwojenny Sokół 1000. Jego wartość? Tak mniej więcej pojemność silnika razy 300.

Można to nazwać preludium do głównej części koncertu, jakim będzie jutrzejszy Zlot Motocykli WSK i Innych. 83 zabytkowe motocykle pojawiły się dzisiaj na ulicach Świdnika. Przywiozły uczestników X MOTOZŁAZU organizowanego przez Federację Zmotoryzowanych. Jest on jednocześnie III rundą Mistrzostw Polski Pojazdów Zabytkowych w kategorii motocykle zabytkowe, organizowanych pod patronatem Polskiego Związku Motorowego.

– Do rywalizacji dopuszczamy motocykle wyprodukowane do 1990 roku, natomiast młodsze mogą wziąć w niej udział poza konkurencją. Trasa dwudniowego rajdu liczy około 250 km. Wystartowaliśmy i kończymy nad jeziorem w Białce koło Parczewa. Pod drodze organizujemy odcinki specjalne, jeden z nich mamy tutaj, w Świdniku. Wygląda to na pospolity slalom, ale fachowo nazywa się próba sportowa. Potrącenie pachołka, albo pomylenie trasy kończy się punktami karnymi. Najwyższa kara to „taryfa”, czyli dyskwalifikacja. Spośród 83 zabytkowych maszyn jedynie dwie umarły po drodze, ale koledzy mocno pracują, żeby je wskrzesić. W poważniejszych przypadkach mamy karetkę pogotowia w postaci lawety. Uczestnicy naszego rajdu to elita zabytkowej motoryzacji. Nie jeżdżą byle czym. Dbają też o image swojego sprzętu, chociaż style są bardzo różne. Dzisiaj doskonale to widać – mówi Marcin Trzciński, organizator MOTOZŁAZU.

« ‹ z 3 › »
Idź do oryginalnego materiału