Do sytuacji doszło w czwartek, 6 listopada, w godzinach popołudniowego szczytu komunikacyjnego. Klasa jednej z poznańskich szkół podstawowych z okolic centrum miasta była na szkolnej wycieczce. W czasie powrotu grupa wsiadła do tramwaju, który za chwilę miał odjechać. Niestety, w tym czasie 11-letnia Pola straciła z oczu swoją klasę, ponieważ szukała biletu w plecaku. Gdy podniosła wzrok, wsiadła do pojazdu stojącego na przystanku. Dopiero po chwili zorientowała się, iż nie ma z nią jej grupy.
Koledzy i koleżanki wraz z nauczycielami jechali innym tramwajem. Przerażona dziewczynka zadzwoniła do mamy i poinformowała ją o sytuacji mówiąc, iż jedzie w nieznanym jej kierunku. To właśnie mama Poli nagłośniła sprawę zgłaszając się do redakcji „Faktu”, która jako pierwsza opisała sytuację.
Kobieta przekazała, iż sama zaczęła szukać córki, która nie znała części Poznania, do jakiej pojechała. W pewnym momencie powiedziała, iż widzi Galerię Posnania, choć jej szkoła znajduje się bliżej centrum. Takie określenie lokalizacji pozwoliło mamie na odnalezienie córki.
Matka dziewczynki jest oburzona sytuacją i tym, iż kontakt ze szkołą miała dopiero po 40 minutach, ponieważ dopiero po dojeździe do placówki nauczyciele mieli zorientować się, iż brakuje jednego dziecka. Sprawę zgłosiła do Kuratorium Oświaty w Poznaniu, które potwierdziło wpłynięcie zgłoszenia, choć nie w oficjalnej formie. Mama uczennicy zadzwoniła do instytucji, ale to wystarczyło, by sprawie nadać bieg.
Kuratorium wyznaczyło wizytatora, który w środę, 12 listopada ma pojawić się w szkole. Jak podkreślono, podczas wycieczek szkolnych bezpośredni nadzór i odpowiedzialność spoczywa na dyrektorach szkół. Kuratorium nie będzie jednak skupiać się konkretnie na sytuacji, a na procedurach, które muszą być zachowane podczas organizowania wycieczek, za co odpowiada dyrekcja. Kuratorium może wnioskować do dyrekcji o podjęcie działań naprawczych.
Szkoła nie skomentowała sprawy.

1 miesiąc temu











